logo

FicSpire

Moje dziecko za miliard dolarów

Moje dziecko za miliard dolarów

Autor: 9901

Chapter 2
Autor: 9901
8 kwi 2025
Widząc, że nie odpowiadam, Reuben westchnął i wysłał mi adres. "Spotkajmy się tu jutro." Po rozłączeniu sprawdziłam adres i zobaczyłam, że prowadzi do Griffin Corporation. Wiedziałam to. Już po nazwisku Reuben'a mogłam stwierdzić, że jest skazany na bycie klasycznym typem dyrektora generalnego. Z ciekawości zrobiłam szybkie wyszukiwanie w Internecie. To, co znalazłam, sprawiło, że uśmiechnęłam się od ucha do ucha, zanim zasnęłam. Następnego dnia, jak tylko dotarłam do wejścia do Griffin Corporation i wysłałam wiadomość do Reuben'a, zobaczyłam ją – prawdziwą dziedziczkę, Melanię Jordan. Co za pech! Nie mogłam zapomnieć, jak, kiedy po raz pierwszy się przetransmigrowałam, arogancko wyrzuciła mnie z rodziny. Ponadto, to nie wszystko. Moje wspomnienia były pełne przykładów, jak mnie wrobiła, wykorzystując poczucie winy rodziny Jordan, aby wielokrotnie mnie dręczyć. Lata temu, to zaniedbanie Jordanów doprowadziło do zamiany dzieci. Ale jakoś to ja skończyłam obwiniana za wszystko. Melanie miała do mnie żal, że zajęłam jej miejsce i sprawiłam, że cierpiała. Jordanowie obwiniali mnie za ukradzenie ich biologicznej córce prawowitego życia w luksusie i przymykali oczy na wszystkie sytuacje, w których mnie atakowała. To było tak, jakby przypisanie mi odpowiedzialności uwolniło ich od całej winy i uczyniło z nich idealną, kochającą się rodzinę. Kiedy Melanie mnie zauważyła, zamarła w miejscu z wyniosłym wyrazem twarzy. "No proszę, proszę, kogo my tu mamy. Nie wiesz, że twój nędzny wygląd tu nie pasuje? Griffin Corporation to nie miejsce, do którego możesz po prostu wejść." Wzięłam głęboki oddech, gotowa do riposty, ale ktoś inny mnie uprzedził. "Jeśli ona nie może tu być, to kto może? Ty?" Odwróciłam się i zobaczyłam Reuben'a w eleganckim czarnym garniturze, idącego w naszą stronę. "Czekałem na ciebie na górze tak długo, a ty nadal marnujesz czas na dole?" Zanim zdążyłam odpowiedzieć, Melanie pośpieszyła się, jej twarz była pełna zapału: "Panie Griffin, właśnie miałam iść na górę. Nie musiał pan po mnie schodzić!" Obojętny ton Reuben'a natychmiast rozwiał jej fantazję. "Kim jesteś? Nie mówiłem do ciebie." Jej oszołomiony wyraz twarzy sprawił, że wybuchnęłam śmiechem. Reuben miał ostry język i nikogo nie oszczędzał. W rzeczywistości, prawie mnie nim wcześniej rozszarpał. "Z czego się śmiejesz? Szybko, chodź za mną na górę." Szybko za nim poszłam, zostawiając Melanie, której twarz była pełna urazy, za sobą. W biurze, kawa, którą przyniosła mi sekretarka, została zastąpiona przez Reuben'a zwykłą wodą. Jego wzrok ciągle wędrował w kierunku mojego brzucha. "Powiedz coś. Co, kot ci język zjadł? Wcześniej byłaś całkiem gadatliwa?" Skuliłam się w sobie, próbując zminimalizować swoją obecność. "Co zamierzasz zrobić?" Wzgardliwie prychnął. "Co masz na myśli, co zamierzam zrobić? Nawet nie wiemy, czy to jeszcze moje dziecko. Co mam zrobić?" Nerwowo pocierałam palce, wydając z siebie niezręczny śmiech. "Cóż, może mógłbyś zapewnić alimenty na dziecko z góry?" Spojrzał na mnie z niedowierzaniem i kilka razy dotknął telefonu. "Eliza, jesteś tak chciwa i bezwstydna jak zawsze. Myślisz, że przegapię tę drobną zmianę? Właśnie ci to przelałem." Jego słowa ukłuły, ale naprawdę, kto by odrzucił pieniądze? Widząc te wszystkie zera na moim telefonie, nie mogłam przestać się uśmiechać. Szczęśliwy traf. Absolutny szczęśliwy traf! Kiedy przypomniałam sobie, że jest jeszcze dwóch potencjalnych ojców, moje podekscytowanie poszybowało w górę. Reuben obserwował mój przesadnie zadowolony wyraz twarzy i potrząsnął głową, nie mogąc ukryć pogardy. "Kto jest następny na twojej liście?" Starłam uśmiech z twarzy, uważnie studiując jego wyraz twarzy, zanim nieśmiało wymamrotałam: "Devon Bailey." Uniósł brew, wyraźnie zaskoczony. "Cóż, tak się składa, że wybieram się dziś do Bailey Corporation. Chcesz się zabrać?" Natychmiast wymachiwałam rękami w odmowie. Myśl o nich obu w jednym pokoju była dla mnie zbyt piękna, by to znieść. Zachichotał. "Nie wstydź się. Jestem hojny." Próbowałam się opierać, ale bez wysiłku mnie pociągnął, osłaniając mój brzuch, gdy praktycznie wniósł mnie do samochodu. Czując się kompletnie pokonana, zostałam wciągnięta do biura Devona przez Reuben'a. Kiedy Devon zobaczył, jak wchodzimy razem, jego wyraz twarzy był czystym szokiem. Wyciągnął rękę w stronę Reuben'a. "Panie Griffin, wygląda na to, że nasze spotkanie będzie trzeba przełożyć." Reuben wyciągnął mnie zza siebie. "Nie ma potrzeby, panie Bailey. Dzisiejsza dyskusja dotyczy nas wszystkich trojga." Usiadłam na kanapie, czując ich wzrok na sobie. Nerwowo wyjęłam wyniki testu ciążowego. "Um, więc… jestem w ciąży…" Mój głos stawał się coraz cichszy z każdym słowem. Reuben skrzyżował ramiona, wyraźnie ciesząc się widowiskiem, podczas gdy Devon wpatrywał się w wyniki, przeglądając strony wiele razy z niedowierzaniem. W końcu poprawił okulary i spojrzał na mnie. "Czy to moje?" Zająknęłam się, niepewna, jak odpowiedzieć, ale Reuben wtrącił się z szyderczym śmiechem. "Panie Bailey, nie wyprzedzaj faktów. Jest tylko 33% szans, że to twoje." Devon rzucił mu spojrzenie. "Kto jeszcze?" Reuben skinął na mnie. "Zadaj jej to pytanie." Pod intensywnym spojrzeniem tych dwóch mężczyzn, zadrżałam i nie odważyłam się wydać dźwięku. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, byłam pewna, że obaj by mnie już zamordowali. Wymienili spojrzenia, zanim Devon zapytał: "A kto jest trzeci?" Spojrzałam w dół, nerwowo kręcąc palcami. "A-Aden Larsen." Reuben wybuchnął śmiechem. "Elizo, muszę powiedzieć, twój gust do mężczyzn jest nienaganny." Natychmiast wyprostowałam plecy i promieniałam dumą. "Oczywiście, że tak! Za kogo mnie uważasz? Mam ostre oko i wyrafinowane preferencje!"

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 7

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 2 – Moje dziecko za miliard dolarów | Czytaj powieści online na FicSpire