logo

FicSpire

Moje dziecko za miliard dolarów

Moje dziecko za miliard dolarów

Autor: 9901

Chapter 3
Autor: 9901
8 kwi 2025
Devon potarł skronie i westchnął, patrząc na mnie. "Naprawdę nie wiesz, kto jest ojcem?" Wymamrotałam pod nosem: "Skąd mam wiedzieć? To twoja wina, że tak blisko siebie planujesz wizyty." Devon wydał z siebie chłodny śmiech. "Aha, czyli teraz to moja wina, tak? Czy to dlatego, że za mało się starałem? Dałem ci energię, żebyś następnego dnia znalazła kogoś innego?" Wspominając te szalone, pełne rozkoszy dni, nagle poczułam ból w talii. Przewijał coś w telefonie. "Aden jest za granicą w podróży służbowej. Jak tylko wróci, usiądziemy we troje i poważnie porozmawiamy." Ani Reuben, ani ja nie protestowaliśmy. Przed wyjściem nie zapomniałam też przypomnieć Devonowi o alimentach na dziecko. Ignorując jego pełne pogardy spojrzenie, wpatrywałam się w przychodzące środki na moim telefonie, śmiejąc się niepohamowanie. Kolejny zastrzyk gotówki na moje oszczędności! Nie mogłam się doczekać powrotu Adena. Gładząc się po brzuchu, pomyślałam, jakie mam wspaniałe dziecko. Niedługo po powrocie do domu i położeniu się, odebrałam telefon od mojej tak zwanej matki. Nie odebrałam, ale ona dzwoniła bez ustanku. W końcu uległam i odebrałam, bo byłam ciekawa, czego znowu chce. "Elizo, znowu dokuczałaś Melanie? Czy nie zabrałaś jej już wystarczająco dużo z życia?" Od razu przeszła do agresywnego zasypywania pytaniami. Uniosłam dłoń do piersi, próbując uspokoić bijące serce. Czułam szczypanie w oczach. "Jeśli dzwonisz tylko po to, żeby to powiedzieć, to się rozłączam." Wpadła w panikę i szybko dodała: "Czekaj! Jutro wydajemy przyjęcie powitalne dla Melanie. Lepiej się zjaw." Chociaż tożsamość Melanie została już dawno przywrócona, Jordanowie nigdy oficjalnie nie przedstawili jej wyższym sferom. Jutrzejszy bankiet został specjalnie zorganizowany, aby ogłosić jej status i pomóc jej zintegrować się z elitarnym kręgiem. Mimo to, dlaczego chcą, żebym tam była? Żeby na moim tle mogła błyszczeć? Odmówiłam bez wahania: "Jestem zajęta." Moja matka ciężko westchnęła. "Nie masz wyboru. Jeśli nie przyjdziesz, każę komuś zabrać Walliego." Wallie to mój Border Collie. Kiedy odeszłam od Jordanów, chciałam go zabrać ze sobą, ale Melanie się na to nie zgodziła. Teraz używają go, żeby mi grozić. Wpatrywałam się w mój telefon, który teraz był rozłączony i zamilkłam. Potem zapytałam Reubena, czy on i Devon będą obecni. Po otrzymaniu ich odpowiedzi, poczułam się trochę spokojniej. Modliłam się, żeby Jordanowie nie odstawili jutro żadnych numerów. W przeciwnym razie nie zawaham się wykorzystać dziecka i zwrócić potencjalnych ojców przeciwko nim. Następnego dnia nie szczędziłam wydatków na mój strój i makijaż. Nie było mowy, żebym pozwoliła, by moja obecność została przyćmiona. Kiedy przybyłam, zrobiłam szybki spacer po lokalu, mimochodem szukając potencjalnych ojców mojego dziecka. Zanim zdążyłam kogoś zauważyć, Melanie mnie osaczyła. Zakryła usta delikatnym śmiechem. "Myślałam, że się nie pojawisz." Mimo że urodziłyśmy się tego samego dnia tego samego roku, Jordanowie upierali się, żeby traktować mnie jak starszą. Ilekroć zderzałam się z Melanie, strofowali mnie, mówiąc: "Jesteś starszą siostrą. Dlaczego nie możesz jej ustąpić?" Dlaczego zawsze mam jej ustępować? Wzięłam do ręki kieliszek czerwonego wina i nonszalancko nim zakręciłam. "Dlaczego miałabym nie przyjść?" Jej wyraz twarzy natychmiast pociemniał, a fałszywy uśmiech zastąpiła złośliwość. "Elizo, raz udało mi się ciebie pozbyć i mogę to zrobić jeszcze raz. Jeśli jesteś mądra, wyjdziesz wcześniej. I jeszcze jedno - pan Griffin jest poza twoim zasięgiem. W twojej obecnej sytuacji nie jesteś nawet godna się nim interesować." Uśmiechnęłam się, spoglądając ponad jej ramieniem na zbliżającą się postać. Reuben podszedł z szyderczym wyrazem twarzy. "Jeśli ona nie jest godna się mną interesować, to kto? Ty?" Wyraz twarzy Melanie opadł, gdy tylko go zobaczyła. Zająknęła się w odpowiedzi: "P-Panie Griffin, nie o to mi chodziło." Obejął mnie ramieniem, spojrzał na mnie, żeby upewnić się, że wszystko w porządku, a potem zwrócił wzrok na Melanie. "To co miałaś na myśli? Jeśli chcę, żeby się mną interesowała, to co to kogo obchodzi?" Przez tłum przebiegły szepty, a ich oczy wędrowały między nami, niektóre otwarcie, a niektóre potajemnie. W tym momencie Edward, mój tak zwany brat, wystąpił, żeby załagodzić sytuację dla Melanie. "Panie Griffin, to tylko mały żart między siostrami. Nic poważnego." Devon przerwał, podchodząc z oddali: "Panie Jordan, to nie do końca tak, prawda? O ile mi wiadomo, Eliza została dawno temu wyrzucona z rodziny Jordanów. Jakie to siostry?" Twarz Edwarda stała się niezręczna. Zarówno Reuben, jak i Devon byli osobami, na których Jordanowie nie mogli sobie pozwolić. Posłał Melanie ciemne spojrzenie, zanim surowo się do niej zwrócił: "Melanie, przeproś Elizę." Melanie, która wyraźnie nie była zadowolona, wymamrotała połowiczne przeprosiny, po czym uciekła. Edward został tam, zakłopotany. Nie mogłam powstrzymać się od wybuchu śmiechu. Devon podszedł do mnie. "Czy to takie śmieszne?" Skinęłam głową z entuzjazmem. To był pierwszy raz, kiedy ktoś stanął po mojej stronie, a nie po stronie Melanie. Patrząc na dwóch mężczyzn u mojego boku, poczułam przytłaczające poczucie bezpieczeństwa. Potem wycofałam się do kąta, wzięłam mały kawałek ciasta i zaczęłam jeść. Nagle Reuben dotknął mnie w ramię. "Spójrz, kto tu jest." Podniosłam wzrok, a moje oczy rozbłysły na widok oszałamiającego mężczyzny, który pojawił się przede mną. Reuben przewrócił oczami. "Elizo, zetrzyj ten zakochany wyraz twarzy. Czy nie miałaś go dość w łóżku?" Zdając sobie sprawę, kim jest, wróciłam do rzeczywistości. "Aden? Co ty tu robisz? Czy nie powinieneś być w podróży służbowej za granicą?" Wyciągnął rękę i uszczypnął mnie w policzek. "Gdybym nie wrócił, bałem się, że moje terytorium zostanie przejęte. "A teraz powiedz mi - kogo zamierzasz wskazać jako ojca mojego dziecka?"

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 7

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 3 – Moje dziecko za miliard dolarów | Czytaj powieści online na FicSpire