Spotkanie nie układało się najlepiej. Obie strony nie ustępowały.
– Zastąpiłeś moją bratanicę na stanowisku Luny, a teraz chcesz zrobić z niej swoją kochankę, swoją… dziwkę?! – krzyknęła moja ciotka, Luna Meredith, z furią w głosie.
Zauważyłam, że pan Redwood skrzywił się na te słowa, a jego twarz poczerwieniała.
– Eden jest moją przeznaczoną partnerką, ale musiałem wybrać inną dla dobra stada.
















