W oszołomieniu patrzyłam, jak Nolan i jego świta pospiesznie oddalają się na kolejne przyjęcie.
Wciąż słyszałam, jak rozmawia przez telefon ze swoją asystentką. "Odpraw ją do domu" – powiedział, bez cienia troski.
W tamtej chwili zalały mnie wspomnienia.
Wracając do rzeczywistości, nie czekałam na odpowiedź Nolana. Minęłam go i wyszłam z baru.
Przekazałam wiadomość od jego dziadka. Czy Nolan chciał iść, czy nie, to był jego wybór.
Nigdy go nie zignorowałam. To był chyba pierwszy raz od naszego ślubu.
Musiałam go zaskoczyć, bo nawet gdy wychodziłam, Nolan wciąż stał tam osłupiały.
W momencie, gdy wsiadłam do samochodu, Nolan zadzwonił.
"To był tylko przyjacielski pocałunek! O co ci chodzi z tym nastawieniem?"
Pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było narzekanie na moje wcześniejsze zachowanie.
Wyjście bez słowa musiało go zawstydzić przed przyjaciółmi.
Poczułam przeszywający ból w piersi.
Więc to normalne, że "przyjaciele" są ze sobą tak blisko. Czy to oznaczało, że Nolan i ja też jesteśmy tylko "przyjaciółmi"?
Po drugiej stronie słuchawki słyszałam ciche kpiny jego przyjaciół.
"Kiedy Nolan wróci do domu, Yvette znowu będzie płakać i się go uczepi."
"To zabawne, że błaga go, żeby jej nie zostawiał, od czasów randkowania aż do teraz."
"Cicho, Nolan wciąż jest przy telefonie."
Przypomniałam sobie powiedzenie, że poznasz, czy ktoś cię naprawdę kocha, po tym, jak traktują cię jego przyjaciele.
To było coś, co zawsze wiedziałam, ale wolałam ignorować.
"Wróć i przeproś Ruby. Sprawiłaś, że poczuła się niekomfortowo" – rozkazał Nolan. "Jeśli tego nie zrobisz, nie wrócę do domu."
Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu na te jego znajome groźby.
"Rób, co chcesz."
W przeszłości te słowa miałyby nade mną władzę, bo go kochałam. Ale teraz? Nie chciałam już tak żyć.
Po rozłączeniu spojrzałam na telefon.
Ruby opublikowała coś w swoich mediach społecznościowych po moim wyjściu.
Na zdjęciu widać było męską dłoń trzymającą kieliszek wina z podpisem: "On zawsze jest u mojego boku".
Będąc z Nolanem tyle lat, od razu rozpoznałam jego dłoń.
To był on.
Poza tym wciąż nosił obrączkę z naszego ślubu na prawej ręce.
Myślałam, że już nic nie poczuję, ale po zobaczeniu jej posta wciąż napłynęły mi łzy do oczu.
Nolan polubił ten post.
Ja też go polubiłam i zostawiłam komentarz: "Gratulacje i najlepsze życzenia".
Wpatrywałam się w diamentowy pierścionek na moim palcu, gdy załamywało się w nim światło.
Po chwili wahania zdjęłam go.
Nosiłam go tak długo, że wydawał się bardziej pułapką niż symbolem miłości.
Po raz pierwszy od trzech lat opublikowałam coś nowego w swoich mediach społecznościowych.
"Priorytetem jest miłość własna i pozwolenie innym na wolność, której szukają."
Potem przewinęłam moje stare posty. Ostatni był zdjęciem z naszego dnia ślubu.
Uśmiechałam się promiennie, a moje oczy były pełne uczucia do Nolana, zupełnie nieświadoma irytacji w jego.
Tej nocy poszłam wcześnie spać.
Tym razem nie dzwoniłam do Nolana ani nie zostawiłam dla niego światła.
Kiedy po raz pierwszy wzięliśmy ślub, Nolan zawsze był zajęty pracą i wracał późno do domu.
Zwykłam przygotowywać posiłki i czekać na niego przy stole.
W momencie, gdy słyszałam otwieranie drzwi, pędziłam, żeby go powitać, mając nadzieję, że delikatnie pogłaszcze mnie po włosach i pochwali moje gotowanie, jak to robi normalny mąż.
Zamiast tego Nolan mijał mnie z ponurą miną i krzywił się na przygotowany przeze mnie posiłek.
"Czy muszę zajmować się tobą po całym dniu zajmowania się klientami?" – powiedział kiedyś.
Byłam zaskoczona jego słowami. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że mógłby mi to powiedzieć.
Zachowałam uśmiech, chociaż czułam się wtedy załamana.
"Chciałam tylko zjeść z tobą kolację. Myślałam, że jesteś zmęczony późną pracą."
"Nie zakładaj" – warknął.
To był pierwszy raz, kiedy czekałam na powrót Nolana do domu.
Wtedy myślałam, że jest po prostu wyczerpany. Teraz, patrząc wstecz, zdałam sobie sprawę, że po prostu mnie nie lubił.
Nawet zostawienie dla niego włączonego światła w salonie było w jego oczach zbędnym gestem.
















