Tracy wrzuciła zdjęcie siebie, swojego psa oraz Waltera i Thomasa.
Siedziała na wózku inwalidzkim, z nogą owiniętą bandażami. Maple siedziała jej na kolanach, a Pattersonowie stali za nią. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych. Nawet pies wydawał się uśmiechać.
Podpisała zdjęcie: "Dziękuję, Thomasie i Wally. Moje chaotyczne życie jest teraz spokojne dzięki wam obojgu."
Zarówno Walter, jak i Thomas nie mieli na sobie obrączek na zdjęciu. Jednak zazwyczaj nigdy ich nie nosili podczas pracy, ponieważ zakres ich obowiązków był nietypowy.
Niemniej jednak brak obrączek na ich palcach na zdjęciu służył teraz jako proklamacja dla świata, że nadal są wolni i dostępni.
Ludzie zaczęli zostawiać komentarze pod postem.
"O mój Boże! Jesteś taka szczęściara! Każdy może powiedzieć, że są ojcem i synem!"
"Czy to zdjęcie rodzinne?"
"Nie ma mowy! Nie wierzę w to! Przepraszam. Po prostu wstawiam tu swoje najdziksze fantazje."
"Nie martw się. Już to sobie wyobrażam. Czy taka miłość nie jest trochę zatłoczona? Którego z nich ona właściwie lubi?"
"Wiem! Na pewno obydwu! Spotyka się z nimi oboma w tym samym czasie!"
Podałam telefon mamie. "Mamo, na pewno się rozwodzę."
Mama wzięła ode mnie telefon i powiększyła zdjęcie, jej twarz była ciemna i poważna.
Kilka sekund później odpowiedziała spokojnie: "W porządku, Penny. Zrobię to z tobą. I tak już to robiłam, więc mam doświadczenie. Zadzwoń do prawnika i poproś go o sporządzenie umowy rozwodowej."
…
Trzeciego dnia prawnik skończył umowę rozwodową. Mama i ja wysłałyśmy papiery do domu Pattersonów rano.
Podczas trzech dni, kiedy czekałyśmy, ani Walter, ani Thomas do nas nie zadzwonili.
Mama i ja pozostałyśmy w szpitalu, aby dojść do siebie. Dochodziłyśmy do siebie całkiem dobrze. Jednak ponieważ miałam wywołane poronienie w późnym stadium ciąży, moje ciało było nadal bardzo słabe. Mogłam spędzać większość czasu w łóżku. Czasami po prostu wpatrywałam się w swój płaski brzuch i wpadałam w oszołomienie.
Mojego dziecka nie było.
Już myślałam o tym, jak będzie wyglądał, kiedy dorośnie, do jakiej uczelni może uczęszczać i jaki kierunek może wybrać. Chciałam też zabrać go w podróż, aby zobaczył góry i morze, wschód i zachód słońca oraz pustynię i równiny.
Oczywiście, co najważniejsze, chciałam, żeby był szczęśliwy. Byłoby bonusem, gdyby mógł się również wzbogacić.
Moje oczy stały się czerwone i załzawione. Chciałam powstrzymać łzy, ale to było niemożliwe.
Mojego dziecka nie było! A wszystko dlatego, że jego ojciec odmówił przyjścia i uratowania nas!
Mocno ścisnęłam koc.
Jak zareagowałby Walter, gdyby wiedział, że jego dziecka nie ma?
Nagle mój telefon zaczął głośno dzwonić. To był Walter.
Usunął mnie ze swoich zablokowanych kontaktów i w końcu do mnie zadzwonił. Nigdy nawet nie zadał sobie trudu, żeby zapytać mnie, dlaczego zniknęłam na trzy dni, ani nie martwił się o moje zdrowie. Zamiast tego pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było krzyczenie na mnie z całej siły.
"Penelope Rosewood! Co się do cholery dzieje w tej twojej pustej głowie? Nie wracałem do domu przez trzy dni i nie szukałem cię, ponieważ chciałem, żebyś zastanowiła się nad wszystkimi krzywdami, które wyrządziłaś!
"Jak śmiesz przysyłać mi umowę rozwodową? Czy naprawdę nalegasz na rozwód?
"Nie zrobiłem nic złego, kiedy poszedłem uratować Tracy i jej psa. Ale chyba nic nie mogę zrobić, jeśli chcesz robić z tego tak absurdalnie wielką awanturę!
"Poza tym, gdzie do cholery byłaś przez ostatnie trzy dni? Dlaczego nie było cię w domu? Z którym draniem mnie teraz zdradzasz?"
Thomas również zadzwonił do mamy i podobnie krzyczał na nią podczas rozmowy.
"Niedługo kończysz 50 lat, więc jakie nonsensy wymyślacie tym razem ty i ta twoja córka? Co? Czy obie zawarłyście teraz sojusz rozwodowy, żeby wystąpić przeciwko nam? Nie wstyd wam?
"Tracy jest moją przyjaciółką. Czy nie wolno mi jej pomóc? Jestem weterynarzem! Moją odpowiedzialnością jest ratowanie życia zwierząt! A jednak uważacie, że to jest złe?
"W porządku! Uważacie, że się mylę? W takim razie będę się mylił tak bardzo, jak tylko chcesz, ty cholerna kobieto! Czy możesz skończyć z tymi nonsensami, na litość boską?"
Głos mamy był spokojny. Wyglądała również spokojnie, kiedy odpowiedziała: "Thomasie, chcesz tylko wiedzieć, gdzie jestem, prawda? Jestem na trzecim piętrze Szpitala Dayson, Oddział 319."
"Co ty tam do cholery robisz?"
"Dowiesz się, kiedy tu będziesz."
Mama następnie się rozłączyła i wpatrywała się w okno.
Ja też nic nie powiedziałam. Na oddziale było wyjątkowo cicho.
20 minut później Thomas i Walter przybyli, przerywając spokój i ciszę.
Odwróciłam się, żeby spojrzeć na drzwi. Nie byli tam sami. Tracy i jej pies również byli obecni.
To było żałośnie śmieszne.
Mama nalewała mi kubek gorącej wody z dystrybutora, kiedy wpadli. Jak tylko Thomas ją zobaczył, ruszył w jej stronę i dał jej ogromny policzek.
Kubek upadł na ziemię i roztrzaskał się. Gorąca woda wylała się na ręce mamy, które natychmiast stały się czerwone i opuchnięte.
Mama tylko syknęła z bólu. Jednak nie uroniła ani jednej łzy.
Tymczasem Thomas wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć. "Dalej, udawaj wszystko. Nie mogę uwierzyć, że faktycznie zapisałaś się do szpitala, żeby udowodnić swoją cholerną rację.
"Jesteś zdrowa jak koń! Co ci się do cholery mogło stać?"
Mama mu nie odpowiedziała. Zamiast tego powiedziała tylko: "Możesz podpisać umowę rozwodową, kiedy tylko będziesz miał czas."
Tracy wtedy odezwała się swoim słodkim i nosowym głosem: "Stello, naprawdę nic nie ma między mną a Thomasem. Nawet jeśli by coś było, to i tak nie ma to nic wspólnego z tobą."
"Zamknij się!"
Jak tylko się odezwała, nie mogłam się powstrzymać od wyskoczenia z łóżka i spoliczkowania jej prosto w policzek.
"Masz już prawie 40 lat, więc czy nie możesz być trochę mniej bezwstydna jak teraz? Nie wystarcza ci uwodzenie tatusia, więc musisz iść i uwodzić syna? Dlaczego nie włożysz trochę więcej wysiłku i nie otworzysz burdelu?"
Tracy była oszołomiona moim policzkiem.
Również z powodu policzka Walter był teraz wściekły. Popchnął mnie brutalnie, jego twarz była ciemna jak burza.
Moje ciało było nadal słabe po operacji, a on popchnął mnie z całej siły. Zatoczyłam się do tyłu i wpadłam na stół, gdzie kawałki potłuczonego szkła spadły na ziemię i wbiły mi się w stopę. Zaczęła sączyć się krew.
Walter nie wyglądał, jakby skończył. Podszedł do mnie, chcąc dalej mnie bić.
"Nie tak się rozmawia z Tracy!" Złapał mnie za kołnierz koszuli i wlepił we mnie wzrok. Potem jego wzrok powoli powędrował w dół.
Dopiero wtedy w końcu zauważył mój płaski brzuch. Jego twarz natychmiast posiniała. "Penelope Rosewood, gdzie do cholery jest nasze dziecko?"
Odepchnęłam jego rękę i wpatrywałam się w jego zimne oczy jak obłąkana zabójczyni, wymawiając mu wyraźnie: "Och, dziecko? Zabiłam go. Był chłopcem, tak przy okazji."
















