"To nie ja. Musisz mi uwierzyć!” Jane Dunn uparcie wpatrywała się w osobę w samochodzie. Huczący deszcz smagał szybę samochodu, ale wciąż mogła dostrzec tę zimną, twardą twarz za mokrą szybą. Ciało Jane drżało, gdy stała na zewnątrz drzwi, krzycząc do niego przez okno samochodu: „Sean! Przynajmniej mnie wysłuchaj!”
Drzwi samochodu otworzyły się nagle, ale zanim Jane zdążyła się ucieszyć, została brutalnie wciągnięta do środka. Upadła na niego, natychmiast przemaczając jego śnieżnobiałą, nieskazitelną koszulę.
„Sean, to nie ja wynajęłam tych zbirów, żeby skrzywdzili Rosaline…” Ledwo Jane to powiedziała, długi i smukły palec bezlitośnie ścisnął jej brodę. Jego wyjątkowo głęboki i hipnotyzujący głos rozległ się nad jej głową.
„Aż tak mnie lubisz?”
Jego chłodny głos i ten delikatny zapach tytoniu – jego zapach.
„Co?” Jane była trochę oszołomiona. Wszyscy o tym wiedzieli, że go lubi, więc dlaczego nagle ją o to pytał?
Mężczyzna trzymał brodę Jane jedną ręką, podczas gdy druga, smukła i silna, wyciągnęła się w jej stronę. Jego palec delikatnie dotknął jej policzka, mokrego i zimnego od deszczu. Jane utonęła w jego ciepłych, czułych oczach, tracąc się całkowicie. Niemal słyszała, jak pyta: „Zimno ci?”
Jednak mężczyzna nagle emanował chłodem i okrucieństwem, mówiąc bez krzty ciepła: „Jane Dunn, naprawdę aż tak mnie lubisz? Tak bardzo, że zabiłabyś Rosaline?”
Dreszcz przeszył ją od stóp do głów, rozprzestrzeniając się po kończynach. Jane obudziła się w jednej chwili i nie mogła powstrzymać krzywego uśmiechu… Oczywiście, oczywiście, że nigdy nie potraktowałby jej tak czule. To nie było ciepło, tylko szatański uśmiech.
„Nie chciałam zabić Rosaline…” Chciała się bronić.
„Zgadza się. Nie chciałaś zabić Rosaline, tylko wynajęłaś zbirów, żeby ją zgwałcili i zbezcześcili”. W oczach mężczyzny zaczęła błyszczeć furia i zniecierpliwienie. Nie dając jej czasu na wyjaśnienia, po prostu sięgnął i rozerwał jej ubranie.
„Ah~!”
Z krzykiem Jane została gwałtownie wypchnięta z samochodu. Upadła boleśnie w deszcz, a zimny głos mężczyzny rozbrzmiewał jej w uszach wyjątkowo głośno w deszczu.
„Jane Dunn, och, panno Dunn, zrobię z tobą dokładnie to, co ty zrobiłaś z Rosaline. Jak się czujesz na wpół naga?”
Szur!
Jane gwałtownie podniosła głowę, patrząc z niedowierzaniem do wnętrza samochodu. Mężczyzna siedział w środku i patrzył na nią z góry. Wyjął chusteczkę i powoli wytarł palce, mówiąc: „Jestem teraz naprawdę zmęczony, panno Dunn. Proszę mnie opuścić”.
„Sean! Wysłuchaj mnie! Ja naprawdę nie…”
„Jeśli chcesz, żebym cię wysłuchał, jasne”. Mężczyzna chłodno podniósł wzrok i rzucił jej spojrzenie. „Jeśli jesteś gotowa klęczeć przed Stewart Manor całą noc, panno Dunn, mogę rozważyć poświęcenie ci dziesięciu minut mojego czasu. Oczywiście, jeśli będę w lepszym nastroju”.
Drzwi samochodu zatrzasnęły się, a chusteczka została wyrzucona z samochodu, opadając na ziemię przed Jane i przemakając w deszczu.
Jane opuściła głowę i podniosła chusteczkę w deszczu, mocno ściskając ją w dłoni.
Samochód wjechał do Stewart Manor, a ozdobna metalowa brama zamknęła się tuż przed nią bez cienia litości.
W deszczu Jane wyglądała blado. Stała tam przez długi czas, zanim zdecydowanie podniosła głowę, idąc do głównej bramy Stewart Manor. Jej usta były mocno zaciśnięte, a potem upadła na kolana z hukiem.
Klęczała!
Ale nie po to, żeby odpokutować za zbrodnię!
Tylko dlatego, że Rosaline Summers była jej przyjaciółką! Skoro jej przyjaciółka nie żyła, to naturalne było, że klęczy. Nie dlatego, że zabiła Rosaline, jak wszyscy myśleli!
Klęczała!
Błagała tego mężczyznę, żeby dał jej dziesięć minut, żeby ją wysłuchał!
Jej ubranie było poszarpane na strzępy. Zakryła ciało rękami, ale jej kręgosłup był prosty. Była dumna i pozostała dumna nawet na kolanach! Miała swoją dumę i godność; była Jane Dunn z Bundu!
Uparcie padła na kolana, wszystko dla szansy na wyjaśnienie. Nigdy nie zrobiła tego, o co ją oskarżano, i nie zamierzała przyznawać się do czegoś, czego nie zrobiła!
Jednak czy naprawdę dostanie tę szansę?
Czy naprawdę będzie mogła się wytłumaczyć?
A poza tym… czy ktoś jej naprawdę uwierzy?
Deszcz padał coraz mocniej, nie ustępując ani na sekundę.
…
Noc minęła.
Jane nadal klęczała przed Stewart Manor w strugach deszczu.
Deszcz przemoczył jej sukienkę. Klęczała na zewnątrz przez całą noc.
W końcu nastał świt, a dwór w końcu ożył po nocy ciszy. Stary, siwowłosy kamerdyner wyszedł z dziedzińca, trzymając starożytny parasol.
Metalowe bramy otworzyły się ze skrzypnięciem po nocy bezczynności, a ich dwie połówki rozdzieliły się, odsłaniając lukę pośrodku. Jane w końcu się poruszyła, podnosząc opadłą głowę i obdarzając starego kamerdynera między bramami bladym uśmiechem.
„Panno Dunn, pan Stewart prosi, aby pani opuściła to miejsce”. Włosy starego kamerdynera były nienagannie uczesane, bez ani jednego kosmyka na swoim miejscu pomimo deszczowej pogody. Był równie surowy i poważny jak liście w ogrodzie, pielęgnowane i przycinane przez profesjonalnego ogrodnika. Stary kamerdyner rzucił w Jane zestaw ubrań.
Jane wyciągnęła rękę, przemoczoną przez noc w deszczu, i zatrzęsła się, wkładając ubrania. Rozchyliła swoje bezkrwawe usta i powiedziała ochrypłym, ale stanowczym głosem: „Chcę się z nim spotkać”.
Stary kamerdyner nawet nie drgnął powieką, powtarzając dosłownie słowa właściciela dworu: „Pan Stewart powiedział, że pani obecność tutaj, panno Dunn, zanieczyszcza powietrze wokół dworu. Chce, żeby pani zniknęła mu z oczu”.
Ani razu Jane nie okazała nawet cienia słabości, odkąd wszystko zaczęło się psuć. Teraz jednak nie mogła już dłużej udawać siły. Jej ramiona zadrżały, zdradzając ból w jej sercu.
Jane zamknęła oczy, a woda deszczowa na jej twarzy utrudniała odróżnienie, czy to łzy, czy deszcz zwilża kąciki jej oczu. Stary kamerdyner patrzył na nią bez wyrazu. Jane otworzyła oczy i podniosła głowę, patrząc na kamerdynera, mówiąc: „Panie Summers, nie wiem, co pan myśli, ale przysięgam, że nigdy nie wynajęłam tych zbirów, żeby napadli na Rosaline. Bez względu na wszystko, nie mogę zaakceptować pańskiej nienawiści bez powodu”.
Chociaż Jane była wyczerpana, nadal wypowiadała każde słowo wyraźnie i precyzyjnie… To była kobieta, która miała swoją dumę, nawet jeśli była gotowa tymczasowo ją ugiąć.
Stary kamerdyner w końcu zareagował poza patrzeniem na nią, jakby nie istniała. Jego siwe brwi zmarszczyły się, a on spojrzał na Jane z oczami pełnymi nienawiści. „Rosaline była moją córką i zawsze była dobrą i posłuszną dziewczyną. Nigdy nie postawiła stopy w miejscu tak chaotycznym i brudnym jak klub nocny, ale jakoś skończyła w jednym z tych miejsc z najgorszymi szumowinami, gdzie napadli na nią na śmierć.
„Panno Dunn, sprawdziliśmy jej wiadomości. Przed incydentem zadzwoniła do pani i wysłała pani SMS-a, mówiąc: 'Dotarłam do Nightlight. Gdzie jesteś, Jane?'”.
Spojrzenie starego kamerdynera na Jane było wypełnione głęboką nienawiścią. „Panno Dunn, nie zabiła pani jakiegoś kota czy psa. To była żywa istota ludzka! Teraz nie żyje, ale pani nadal odmawia przyznania się do tego! Wszyscy wiedzą, że jest pani zauroczona panem Stewartem, podczas gdy pan Stewart miał oczy tylko dla mojej córki Rosaline. Nienawidzi panią do szpiku kości! Była pani wyraźnie zazdrosna o Rosaline i miała obsesję na punkcie pana Stewarta. Dlatego chciała pani, żeby Rosaline zgwałcono. Pani zło naprawdę nie zna granic, panno Dunn!”
Jane nie mogła nic na to powiedzieć. Rosaline Summers była córką pana Summersa i prawdziwą miłością Seana, podczas gdy sama Jane była tylko drugoplanową postacią, która miała jednostronne zauroczenie Seanem. Teraz Rosaline nie żyła, więc Jane była teraz kimś więcej niż tylko drugoplanową postacią. Była drugoplanową antagonistką.
„Proszę odejść, panno Dunn” – powiedział stary kamerdyner. „Och, tak, pan Stewart poprosił mnie również, żebym pani jeszcze coś przekazał”.
Jane gwałtownie spojrzała na starego kamerdynera.
„Pan Stewart powiedział: 'Dlaczego to nie ty umarłaś?'”.
Jane nadal klęczała na ziemi, ale teraz jej ciało również zaczęło się kołysać. W jej piersi pojawił się ostry i intensywny ból.
Stary kamerdyner odwrócił się, a jego suche i pomarszczone usta wygięły się w zimny, ale twardy kąt. Sprawiło to, że jego konserwatywne rysy wyglądały okrutnie i surowo.
Jane zabiła Rosaline, co go rozwścieczyło. Nienawidził bezwzględności Jane.
Jane podtrzymała swoje ciało, które było zmarznięte do szpiku kości. Wstała na nogi, zataczając się, ale gdy tylko wstała, jej zdrętwiałe nogi ugięły się pod nią i upadła mocno na asfaltową drogę, lądując na pośladkach. Uśmiechnęła się cynicznie… 'Dlaczego to nie ty umarłaś?'
To brzmiało jak coś, co ten mężczyzna by powiedział. Jane uśmiechnęła się, ale wyglądało to jeszcze gorzej niż grymas. „Rosaline, och, Rosaline… Twoja śmierć uczyniła mnie wrogiem publicznym numer jeden”.
Na drugim piętrze Stewart Manor stał mężczyzna o długim i smukłym ciele, z szerokimi ramionami i wąskimi biodrami. Jego czarna szata była nonszalancko owinięta wokół niego, a on stał boso, jego wysokie i seksowne ciało nieruchomo przed oknem sięgającym od podłogi do sufitu. Jego zimne spojrzenie było utkwione w cieniu tych pleców na zewnątrz dworu.
„Panie Stewart, przekazałem pannie Dunn każde pańskie słowo, zgodnie z pańskim życzeniem”. Stary kamerdyner stał cicho przed drzwiami do sypialni głównej po tym, jak odpędził Jane.
Sean zakręcił szklanką czerwonego wina w dłoni. Dopiero po wysłuchaniu raportu starego kamerdynera chłodno wydał następne rozkazy: „Powiedzcie Dunnom, że muszą wybrać. Jeśli zdecydują się ją zatrzymać, mogą pożegnać się ze swoim biznesem. Jeśli chcą zachować swój biznes, będą musieli się jej wyrzec”.
„Tak jest, sir”.
„Następnie poinformujcie Uniwersytet S, że nie mają w swoich rejestrach nikogo o nazwisku Jane Dunn. Powiedzcie Liceum nr 1, że Jane Dunn została wydalona za bójki w czasie nauki. Jej najwyższym wykształceniem będzie ukończenie gimnazjum”.
„Tak jest, sir”.
„Na koniec…” – powiedział chłodno Sean Stewart – „Wyślijcie ją do więzienia”.
Stary kamerdyner gwałtownie podniósł głowę, patrząc z szokiem, mówiąc: „Panie Stewart?”
„Życie za życie. Wynajęła innych, żeby zabili żywą istotę ludzką, więc wyślę ją do więzienia i zatrzymam za kratami na trzy lata. O co chodzi? Kwestionujesz moją decyzję, Summers?” Wyrok trzech lat to wyrok, który Sean zdecydował dla Jane z własnej woli. Nie mieli jeszcze wystarczających dowodów, ale Sean był pewien w swojej wściekłości.
„Nie, podjąłeś właściwą decyzję, panie Stewart. Absolutnie… Dziękuję, panie Stewart. D-dziękuję…” Twarz starego kamerdynera była zalana łzami. Naprawdę się załamał. „Gdyby nie ty, panie Stewart, to, co Jane Dunn zrobiła Rosaline, uszłoby jej na sucho. Jest Dunnem, więc nic nie mogę na to poradzić. Dziękuję, sir, dziękuję… Szloch…”
Sean odwrócił się i stanął przed oknem, patrząc w dół na postać, która skręciła za róg i zniknęła z pola widzenia. Jego oczy były wypełnione cieniami, a jego długie palce mocno ściskały kieliszek wina. W końcu odrzucił głowę do tyłu i wypił cały krwistoczerwony płyn, połykając go w całości.
„Summers, daję Jane Dunn nauczkę, nie dlatego, że Rosaline była twoją córką, ale dlatego, że była kobietą, którą wybrałem” – powiedział powoli Sean.
…
Jane zaciągnęła swoje wyczerpane ciało z powrotem do domu.
Jednak nigdy nie udało jej się postawić stopy w domu Dunnów. Stary kamerdyner, który służył Dunnom przez całe życie, powtórzył jej dokładnie słowa Seana Stewarta, a Jane została uprzejmie „zaproszona do opuszczenia” domu Dunnów. Przez całą tę gehennę nawet nie rzuciła okiem na swoich rodziców.
Czy aż tak bali się Seana Stewarta? Jane pociągnęła za kącik ust… a potem odwróciła wzrok. Te ozdobne stalowe bramy wyznaczyły linię między nią a Dunnowie, odcinając ją od wszystkiego, co kiedykolwiek posiadała.
Jane nie wiedziała, jak opisać to, co teraz czuła. W momencie, gdy się odwróciła, dwóch mężczyzn w niebieskich policyjnych mundurach zatrzymało ją. „Panno Dunn, podejrzewamy, że wynajęła pani zbirów, żeby zgwałcili pannę Rosaline Summers, co doprowadziło do jej przypadkowej śmierci. Proszę z nami pójść”.
Zanim została odprowadzona do więzienia, Jane zobaczyła Seana, stojącego majestatycznie obok okna.
Jane potrząsnęła głową i powiedziała zdecydowanie: „Nigdy nic nie zrobiłam Rosaline”.
Sean celowo podszedł do niej swoim długim i dobrze zbudowanym ciałem. Jane kazała sobie być odważną. W końcu była niewinna. Nie zrobiła nic złego.
Jej delikatna mała twarz została podniesiona bez strachu i starała się zachować spokój, ale jej drżące ramiona wciąż zdradzały jej nerwowość… a ta para ostrych oczu niczego nie przegapiła.