Pracownicy rodziny Andersonów imponowali wydajnością.
Gdy tylko Noelle wybrała swój pokój, od razu zabrali się do pracy – sprzątali, ścielili łóżko i rozkładali jej codzienne niezbędniki w wybranym przez nią pokoju.
Do 21:00 wszystko było gotowe.
Po szybkim prysznicu Noelle rozgościła się w miękkim, nowym łóżku i wybrała numer Nicolasa.
Czekała, ale nic się nie działo. Połączenie nie zostało zrealizowane, a po chwili zostało przerwane z powodu przekroczenia limitu czasu.
Noelle wpatrywała się w swój telefon, lekko marszcząc brwi, przechylając głowę w zakłopotaniu. To nie miało sensu.
"Jest dopiero 21:00" - pomyślała. "Nick nie powinien spać tak wcześnie. Może nie usłyszał."
Wybrała numer ponownie, ale stało się to samo – połączenie zostało przerwane z powodu przekroczenia limitu czasu.
Noelle wpatrywała się w ekran, milcząc. Większość ludzi pomyślałaby, że jeśli ktoś nie odbiera dwa razy, to prawdopodobnie jest zajęty i po prostu poczekałaby chwilę przed ponownym zadzwonieniem.
Niektórzy mogliby się zastanawiać, czy ta druga osoba ich nie unika i zawahać się przed ponownym zadzwonieniem.
Ale Noelle nie była jak większość ludzi. Była uparta, nieustępliwa i nie przestawała, dopóki nie dostała tego, czego chciała.
Więc jeśli nie odbierał, po prostu dzwoniłaby dalej. Wierzyła, że nie ma szans, żeby ignorował ją wiecznie.
Wybrała numer ponownie. Znowu przerwane.
Ale nie zamierzała przestać – wybrała numer jeszcze raz.
Ciągle bez odpowiedzi.
Bez chwili wahania zadzwoniła ponownie.
Po dziesiątkach prób, gdy Noelle miała już nacisnąć numer 99, Nicolas w końcu odebrał.
"Halo?" Jego głos był głęboki i łagodny, trochę ochrypły, jakby dopiero co skończył coś wymagającego fizycznie.
"Nick!" Usłyszenie jego głosu rozjaśniło twarz Noelle. "W końcu! Odebrałeś!"
Nicolas wydał z siebie cichy śmiech, wciąż trochę zdyszany. "Przysięgam, ty mała rozrabiako... gdybym nie odebrał, naprawdę planowałaś dzwonić do mnie w kółko jak jakiś psychol?"
Nicolas właśnie zakończył swoją pierwszą rundę polowania. Podczas wydarzenia jego telefon był wyciszony, więc nawet nie zauważył połączeń.
Kiedy polowanie się skończyło i w końcu sprawdził swój telefon, prawie dostał zawału serca, gdy zobaczył dziesiątki nieodebranych połączeń.
"Tak!" Głos Noelle zabrzmiał jasno i figlarnie. "Wiedziałam, że w końcu odbierzesz!"
"Czy tylko ja tak myślę, czy ona ma w sobie trochę szaleństwa?" - pomyślał.
Nicolas zachichotał, a potem droczył się: "Zamierzasz tylko do mnie dzwonić i nic innego nie robić?"
"Nie ma mowy, Nick, jesteś takim idiotą" - odpowiedziała Noelle, jej ton był zabawny.
Kontynuowała, brzmiąc dziwnie poważnie: "Mój telefon ma taką funkcję automatycznego wybierania. Mogę po prostu ustawić go na wybieranie i zostawić, a i tak mieć czas na robienie innych rzeczy."
Nicolas na chwilę się zatrzymał. "No, no. Wygląda na to, że ta mała trzpiotka ma jednak trochę rozumu."
Biorąc głęboki oddech, zapytał: "Dlaczego nie śpisz o tej porze? O co chodzi z tym telefonem?"
"Nudzę się" - odpowiedziała Noelle nonszalancko.
Przewróciła się na łóżku, leniwie wymachując nogami w powietrzu. "Nick, co teraz robisz?"
"Poluję."
"Polujesz?!" Noelle podskoczyła z podekscytowaniem. "Nick, mogę przyjść? Też chcę polować!"
"Ty?" Nicolas zaśmiał się cicho i rozbawiony. "Jasne, czemu nie?" Odpowiedział obojętnie, ale potem dodał: "Ale czy ty w ogóle wiesz, jak—"
Zanim zdążył skończyć, Noelle mu przerwała, praktycznie podskakując. "Już cię szukam!"
I z tym telefon kliknął z ostrym stuknięciem.
Nicolas wpatrywał się w swój telefon, mrugając. "Czekaj, czy ja w ogóle powiedziałem jej, gdzie jestem? Ta mała roztargniona."
Nie spieszył się z oddzwonieniem do niej. Zamiast tego był ciekawy, ile czasu zajmie jej zorientowanie się, że nie zapytała o adres.
Mijały minuty, ale wciąż nie było żadnych telefonów.
"Więc ona naprawdę nie zorientowała się, że zapomniała zapytać o adres? Jak do cholery planuje się tu dostać?" - pomyślał Nicolas, zirytowany.
Gdy Nicolas miał już wykręcić jej numer, odezwał się głos, wyrywając go z zamyślenia. "Nicolas, co słychać?"
Odwrócił się, by zobaczyć swojego najlepszego przyjaciela, Oscara Walkera, i Declana Turnera. Oscar był głośny i towarzyski, a Declan cichy i opanowany. Za nimi stały dwie kobiety – Ophelia Walker i Celeste Reed.
Ophelia była młodszą siostrą Oscara, a Celeste jej najlepszą przyjaciółką.
Dziś wieczorem cała piątka połączyła siły w grze w "polowanie".
"Celem" nie były zwierzęta, ale ludzie. To nie była śmiertelna gra – tylko strzelanka z użyciem replik broni. Pociski nikogo nie raniły, ale ich oznaczyły. Każdy, kto został trafiony, odpadał.
Drużyny mogły liczyć od pięciu do ośmiu osób, a zwykle grały cztery lub pięć drużyn naraz. Wygrywała ostatnia drużyna, która pozostała.
"Rozmawiam przez telefon" - odpowiedział Nicolas obojętnie, wciąż wpatrując się w czarny ekran swojego telefonu, pogrążony w myślach.
"Serio, gdzie jest ta mała roztargniona? Dlaczego jeszcze nie zadzwoniła?" - pomyślał, trochę zirytowany.
Oscar, jak to plotkarz, zauważył, że Nicolas na coś czeka, najwyraźniej spodziewając się telefonu. Pochylił się z uśmieszkiem i zapytał: "Więc to prawda? Słyszałem, że ktoś widział cię dzisiaj w restauracji z super uroczą dziewczyną. O co chodzi? Znowu zmieniłeś dziewczynę?"
Celeste, która stała obok Ophelii, zamarła.
Ophelia natychmiast strofowała brata żartobliwie. "Oscar, przestań być idiotą. Nicolas tylko udaje playboya dla pokazu. Nie ma dziewczyny."
Mówiąc to, popchnęła Celeste, pchając ją w stronę Nicolasa z figlarnym uśmiechem. "Nicolas, jeśli potrzebujesz kogoś do udawania, dlaczego nie wybierzesz kogoś, kto zna zasady gry? Mam idealną dziewczynę dla ciebie – ona idealnie się do tego nadaje."
"Ophelio, serio, przestań się wygłupiać." Celeste, z twarzą oblaną rumieńcem zakłopotania, szybko wróciła na stronę Ophelii. Ale nie mogła się powstrzymać od ukradkowego, nieśmiałego spojrzenia na Nicolasa.
Jej oczy lśniły mieszanką podziwu i nadziei.
Ophelia błysnęła szerokim uśmiechem. "Co? Nie wygłupiam się. Celeste jest o wiele lepsza niż wszystkie te inne dziewczyny. Nicolas, serio, ona jest idealna dla ciebie."
"Jesteśmy tu, żeby grać w grę, czy organizować randki w ciemno?" - droczył się Oscar. "Hej, Ophelio, może umówisz mnie z kimś?"
Ophelia przewróciła oczami. "Ty? Kto odważyłby się cię z kimś umówić? Jesteś największym playboyem."
Potem odwróciła się z powrotem do Nicolasa z figlarnym uśmiechem. "Co o tym myślisz, Nicolas? Może dasz Celeste szansę?"
Nicolas stał tam, wyglądając bez wysiłku fajnie ze swoim zwykłym półuśmiechem, ze złączonymi ustami, wyraźnie nie okazując zainteresowania odpowiedzią.
Pełne nadziei spojrzenie Celeste powoli gasło, gdy zdała sobie sprawę, że nie zamierza dać się skusić.
Gdy Ophelia miała już naciskać na swoją najlepszą przyjaciółkę, telefon Nicolasa zadzwonił jeszcze raz.
Tym razem odebrał natychmiast. "Halo?"
"Nick..." Z dobiegł miękki, prawie markotny głos i Nicolas nawet nie musiał zgadywać, kto to był.







![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=384&q=75)







![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=128&q=75)
