Eli nachylił się blisko do swojej młodszej siostry Noelle i wyszeptał: "Zostań tutaj. Przyniosę ci coś do jedzenia."
Ale zanim się zorientowała, zniknął jak podmuch wiatru i nigdy nie wrócił.
*****
Noelle rozejrzała się, ale nie było po nim śladu. Nie mając nic innego do roboty, postanowiła posprzątać swój pokój. Dzięki wcześniejszemu doświadczeniu w pracy jako pokojówka, poruszała się szybko i sprawnie.
Słysząc odgłosy przesuwania rzeczy – "huki" i "brzęki" – pokojówki zebrały się z ciekawością. Obserwowały, jak Noelle, mała i zwinna, krzątała się tam i z powrotem, z łatwością przesuwając meble i pudła.
"O mój Boże! Panno Anderson, czy pani sama sprząta?" wykrzyknęła jedna z pokojówek, w jej głosie słychać było niedowierzanie.
"Mary!" Noelle powitała ją promiennym uśmiechem, a jej oczy zmrużyły się w kształt półksiężyców. "Nudziło mi się, więc pomyślałam, że trochę posprzątam."
"Ale te pudła wyglądają na ciężkie!" powiedziała inna pokojówka, wpatrując się w duże pudła na zewnątrz.
Normalnie do przesunięcia tych rzeczy potrzeba było dwóch dorosłych mężczyzn, a tutaj Noelle, mała dziewczynka, radziła sobie z nimi jak z niczym.
"Och, nic się nie dzieje. Właściwie są całkiem lekkie!" Noelle wzruszyła ramionami i z łatwością podniosła górne pudło, aby to udowodnić.
Pokojówki wpatrywały się w szoku, z otwartymi ustami, jakby właśnie zobaczyły cud.
'Jasny gwint, ta dziewczyna to prawdziwa siłaczka!' pomyślały.
"Mój Boże! Pokój jest nieskazitelny!" Jedna z pokojówek weszła do środka i była całkowicie oszołomiona widokiem dawniej zagraconego magazynu, który teraz lśnił czystością. Podłoga była tak błyszcząca, że można było zobaczyć w niej swoje odbicie.
Pozostałe stłoczyły się, z szeroko otwartymi oczami, i potwierdziły, że jest czyściej, niż kiedykolwiek to widziały.
"Panno Anderson, jak pani to wszystko zrobiła?" zapytały pokojówki, z niedowierzaniem wymalowanym na twarzach.
Te kobiety były profesjonalistkami, a posprzątanie takiego bałaganu zajęłoby im godziny. A Noelle? Zrobiła to w mgnieniu oka.
Noelle, widząc ich szeroko otwarte oczy, położyła ręce na biodrach i dumnie uniosła podbródek. "Heh, kiedyś pracowałam jako pokojówka, więc wiem, jak sprzątać szybko i sprawnie."
"Och!" Pokojówki natychmiast wybuchnęły oklaskami.
******
Kiedy Andersonowie wrócili do domu z Leią, zastali grupę pokojówek stłoczonych razem w kącie na dole, szepczących podekscytowanie. Nawet nie zauważyły, że rodzina przyjechała.
Vincent Anderson, głowa rodziny, zmarszczył brwi i zapytał cicho: "Co się tutaj dzieje?"
"Ach! Panie Anderson, pan wrócił!" Pokojówki podskoczyły, przestraszone, i szybko się rozproszyły, spiesząc się, by powitać rodzinę.
"Czy wszyscy po prostu stoją? Co tu się, do cholery, dzieje?" burknął najstarszy spadkobierca, Adriel Anderson, marszcząc brwi.
W tym momencie najstarsza pokojówka wystąpiła nieśmiało i powiedziała: "Panie Vincencie Andersonie, panie Adrielu Andersonie, uczymy się od panny Anderson..."
"Co?" Rodzina wpatrywała się w nią w osłupieniu.
Właśnie wtedy Noelle wyskoczyła zza pokojówek. Otoczona przez Andersonów, szybko zauważyła Eli.
Uśmiechając się jak kot, który ukradł śmietankę, pomachała do niego szmatką i zawołała: "Bracie! Eli! W końcu cię dogoniłam!" Jej ton był swobodny, serdeczny i wyraźnie bliski.
Natychmiast wszystkie oczy zwróciły się na Eli. Bennett Anderson, drugi najstarszy, uśmiechnął się złośliwie. "O, Eli, nie zajęło ci długo, żeby się z nią spoufalić, co?"
Damon Anderson, czwarty najstarszy, spojrzał na niego gniewnie. "Eli, straciłeś rozum? Co, do cholery, robisz?"
Charlie Anderson, trzeci najstarszy, powiedział chłodno: "Eli, nie obchodzi cię, że Leia może przez to ucierpieć?"
Leia, która nie spodziewała się takiej sceny po powrocie, poczuła, jak jej ciało drży, a twarz traci kolor. Wymusiła słaby uśmiech i powiedziała: "Hej, chłopaki, wszystko w porządku. Po prostu... dobrze, że Eli i Noelle się dogadują." Ale zanim zdążyła dokończyć zdanie, zachwiała się, prawie upadając.
"Leia, uważaj!" Adriel natychmiast wystąpił do przodu, wyciągając rękę, by ją podtrzymać. Jego oczy zwęziły się, patrząc na Eli z morderczym wzrokiem. "Eli, co tu się, do cholery, dzieje? Wytłumacz się!"
Eli tracił panowanie nad sobą. 'Co ja, do cholery, zrobiłem? Dlaczego nagle wszyscy są przeciwko mnie?'
Rzucił Noelle jadowite spojrzenie, zaciskając szczękę. "Po co, do cholery, na mnie krzyczysz? Czy nie mówiłem ci, żebyś się ze mną nie spoufalała?"
Noelle zamrugała do niego, a jej usta wygięły się w grymas. "Ale Eli, obiecałeś mi jedzenie. Nie wróciłeś, a teraz umieram z głodu."
Eli czuł, jak jego gniew sięga zenitu. "Nie możesz sama znaleźć jedzenia?"
"Mogę," odparła, nie ustępując, "ale coś mi obiecałeś. I nie dotrzymałeś słowa."
Frustracja Eli osiągnęła punkt wrzenia. 'Ta dziewczyna robi to specjalnie – po prostu próbuje mnie sprowokować!'
"Dobra, dość tego!" Vincent w końcu nie mógł już tego znieść. "Co tu się, do cholery, dzieje? Przestańcie, wszyscy, na oczach wszystkich!"
Eli mruknął pod nosem: "Tato, to jej wina. To ona zaczęła."
Vincent prychnął. "O, więc jeśli ona jest niegrzeczna, to znaczy, że ty też możesz być dupkiem?"
Eli zamilkł, nie mogąc znaleźć odpowiedzi.
Vincent zwrócił się następnie do Lei, a jego głos złagodniał. "Leia, właśnie wyszłaś ze szpitala. Niech mama pomoże ci wejść na górę, żebyś odpoczęła."
"Dobrze, tato," powiedziała cicho Leia, ledwo słyszalnym głosem.
"Chodź, Leia, pomogę ci wejść na górę," powiedziała delikatnie Kimberly, prowadząc ją w kierunku schodów. Kiedy dotarły do ich podnóża, Noelle radośnie pomachała. "Hej, mamo! Hej, siostrzyczko!"
Chociaż Kimberly wciąż przyzwyczajała się do nagłego pojawienia się swojej biologicznej córki, nie mogła powstrzymać uczucia, że coś się w niej zmienia, gdy zobaczyła promienny uśmiech Noelle. To było tak, jakby nagle dotknięto czułego punktu w jej wnętrzu.
Otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale przerwał jej kaszel Lei.
Leia kaszlała gwałtownie, a Kimberly natychmiast się zaniepokoiła. "Leia, wszystko w porządku?"
"Wszystko w porządku, mamo," powiedziała słabo Leia, wymuszając uśmiech, ale jej głos był ledwo słyszalny.
Kimberly, pochłonięta troską o zdrowie córki, pospiesznie pomogła jej wejść na górę.
Obserwując, jak odchodzą, Noelle nadąsała się i podeszła do Eli. "Bracie, umieram z głodu! Obiecałeś, że przyniesiesz mi coś do jedzenia!"
Eli, teraz już całkowicie zirytowany, spojrzał na nią gniewnie. "Co chcesz zjeść?"
"Mięso!" odpowiedziała bez wahania.
Eli przewrócił oczami i nakazał służącemu, żeby przyniósł jej duży kawałek pieczonej wieprzowiny, myśląc sobie: 'Ta dziewczyna doprowadzi mnie do szaleństwa!'
W międzyczasie Vincent cicho zawołał Noelle do sofy. "Noelle, chodź tutaj," powiedział nagle, a jego ton stał się poważny.
Noelle podeszła lekkim krokiem, a jej śmiech przypominał dźwięk srebrnych dzwoneczków, radosny i jasny. "Hej, tato."
Jej uśmiech był ciepły, jak słońce w wiosenny dzień, rozświetlając pokój i sprawiając, że wszyscy wokół niej czuli się niespodziewanie szczęśliwi.
Vincent spojrzał na nią, targany sprzecznymi emocjami. Najmłodszy spadkobierca rodziny Sawyerów był znanym playboyem i nie mógł znieść myśli, że krucha Leia mogłaby zostać wciągnięta w ten polityczny bałagan.
Ale teraz nie był pewien, czy byłby w stanie wciągnąć własną córkę, Noelle, w to samo. Mimo to wiedział, że zdrowie Lei nie poradzi sobie z dzikim, lekkomyślnym stylem życia Nicolasa.
Im więcej o tym myślał, tym bardziej ogarniały go emocje, zagłuszając wszelkie logiczne myślenie.
Powiedział poważnie do Noelle: "Noelle, jako spadkobierczyni rodziny Andersonów, musisz wziąć na siebie obowiązki i zobowiązania, które się z tym wiążą."
Noelle Anderson przekrzywiła głowę, wyraźnie zdezorientowana. "Jakie obowiązki? Jakie zobowiązania?"
Vincent westchnął i wyjaśnił powoli: "Rodzina Andersonów i rodzina Sawyerów zawarły dawno temu umowę małżeńską. Kiedy spadkobierczyni naszej rodziny osiągnie pełnoletność, musi poślubić najmłodszego spadkobiercę rodziny Sawyerów. Krótko mówiąc, poślubisz Nicolasa Sawyera, trzeciego młodego spadkobiercę rodziny Sawyerów."
"Och!" Noelle w końcu zrozumiała, a następnie zapytała, marszcząc brwi: "Ale czy małżeństwa nie odbywają się po kolei? Moja siostra jest starsza ode mnie, czy to nie ona powinna?"
Vincent spojrzał surowo. "Ona nie jest spokrewniona z rodziną Andersonów. Ty natomiast jesteś moją prawdziwą córką. Ten obowiązek spoczywa na tobie."
Po usłyszeniu tego Noelle, choć niechętnie, musiała przyznać, że jej ojciec ma rację. Westchnęła i niechętnie skinęła głową. "Dobrze, wyjdę za niego za mąż."
*****
Jakby obawiając się, że Noelle nagle zmieni zdanie, Vincent natychmiast skontaktował się z rodziną Sawyerów.
Wkrótce nadeszła wiadomość od rodziny Sawyerów, że Nicolas chce ją najpierw poznać. Vincent zgodził się bez wahania.
Następnego dnia Noelle została wysadzona pod drzwiami luksusowej willi, prywatnej rezydencji Nicolasa. Po tym, jak kierowca rodziny Andersonów odjechał, zniknął po cichu.
Właśnie wtedy podszedł do niej mężczyzna w garniturze i okularach w złotych oprawkach, wyglądający jak sekretarz, z uśmiechem na twarzy. Uprzejmie powiedział do Noelle: "Panno Anderson, pan Nicolas Sawyer czeka na panią w środku. Proszę za mną."
"Dziękuję." Noelle skinęła uprzejmie głową.
Mężczyzna lekko uniósł brew, a po jego twarzy przemknął cień litości. Ta dziewczyna wydawała się taka niewinna i naiwna – nie mógł powstrzymać się od zastanowienia, czy poradzi sobie z tym, co ją czeka.







![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=384&q=75)







![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=128&q=75)
