Pierwszy Rozdział
– Pan Hart powiedział, że zostaniesz u nas na jakiś czas? – Miłe, błękitne oczy pokojówki zmarszczyły się w kącikach, gdy uśmiechnęła się zachęcająco.
– Ach, tak. – Georgia odwróciła się od wpatrywania się przez przeszklone drzwi wejściowe na ogromny kominek w równie ogromnym holu. – Wygląda na to, że tak będzie. Zobaczymy, jak długo zostanę. Max był bardzo uprzejmy, że pozwolił mi przyjechać.
– Nigdy nie jest łatwo zaczynać od nowa w nowym miejscu. – Pokojówka współczująco przechyliła głowę i gestem zaprosiła. – Jest pani tu mile widziana, panno Georgio. Proszę za mną.
Georgia związała swoje brązowe włosy w koński ogon, chwyciła za rączkę bagażu i poszła za uprzejmą kobietą po hebanowej marmurowej podłodze do holu.
Po raz kolejny wzrok Georgii rozproszył się w otaczającym ją przepychu. Na białych ścianach okrągłego holu wisiało kilka obrazów. Na środku pokoju stała prosta biała fontanna. Ciągnąc za sobą walizkę, Georgia przyjrzała się dziełom sztuki. Wszystkie obrazy przedstawiały sceny z terenu posiadłości, a przynajmniej tak się wydawało nowicjuszce, gdyż na jednym z nich rozpoznała bramy wjazdowe i podjazd.
– Czy to oryginały? – zapytała głośno Georgia.
– Kupuję tylko obrazy na zamówienie, żeby udekorować mój dom. – Za nią rozległ się niski, spokojny głos.
Dzięki Bogu, że sprawdziła jego zdjęcie w Internecie, bo inaczej Georgia nie rozpoznałaby swojego starego przyrodniego brata, Maxwella, schodzącego po schodach na końcu holu. Od gwiazdy futbolu po bohatera Bitcoina, Max sam zbudował swoją fortunę. Teraz, jako właściciel firmy marketingowej, nieustannie pojawiał się w wiadomościach ze względu na swoje bogactwo i datki na cele charytatywne.
W prawdziwym stylu Supermana, Max zaczesał swoje czarne włosy w gładką falę, pozwalając swoim kryształowo błękitnym oczom lśnić na wąskiej, lekko opalonej twarzy. Georgia nie pamiętała, żeby był wcześniej tak muskularny, ale powiedziała sobie, że czas zmienia ludzi.
Max myślał podobnie. Czy to może być Georgia Ross? Elegancka, opanowana młoda kobieta, która przed nim stała, emanowała pewnością siebie i wdziękiem, w przeciwieństwie do małej, z krzywymi zębami, chrapliwym głosem dziewczynki, którą pamiętał, która nigdy nie puszczała ręki matki przy kolacji. Jej piwne oczy błysnęły, gdy zauważyła jego spojrzenie, a potem zmieniły się, wyrażając rozpoznanie.
– Max? – Jej głos był łagodny, ale pełen emocji.
– Mała Georgia. – Max droczył się, przechodząc przez pokój, by powitać gościa, obejmując ją krótko.
Przez chwilę stali, wpatrując się w siebie, wspominając krótki czas, kiedy łączyło ich rodzicielstwo.
Wracając do teraźniejszości, Max przypomniał sobie o manierach: – Widzę, że poznałaś Ruth, to ona tu rządzi.
Ruth uśmiechnęła się, gdy Max do niej puścił oko.
– Miło nam się rozmawiało. – Powiedziała Georgia, a potem rozmowa ucichła, gdy drzwi się otworzyły i weszło dwóch lokajów niosących bagaż. Max uniósł brew w kierunku Georgii.
– Niewiele miałam do zabrania, tylko ubrania.
– Ruth, możesz poprosić Steve'a i Raymonda, żeby wnieśli jej bagaż do pokoju? – Max zwrócił się do Georgii. – Pozwól, że cię oprowadzę.
Max poprowadził Georgię z powrotem przez wiśniowe drzwi wejściowe i z powrotem na słońce. Idąc obok siebie, udali się do strefy basenu. Georgia przyjrzała się owalnemu basenowi z przylegającym jacuzzi. Statuetki i krzewy otaczały basen, nadając mu elegancką i wyrafinowaną atmosferę. Wąski pas łączył basen zewnętrzny z basenem wewnętrznym, oddzielonymi matowym szkłem i łukowymi drzwiami.
– To jest domek basenowy dla basenu zewnętrznego. Strefa basenu wewnętrznego ma własną szatnię przy siłowni. – Powiedział Max znudzonym głosem, nie zwalniając kroku, wskazując cechy swojego domu. Obok basenu znajdował się ogród. Różnorodne drzewa, krzewy i kolorowe kwiaty otaczały dobrze utrzymaną ścieżkę wyłożoną kamykami. Za każdym rogiem czekała nowa niespodzianka koloru, faktury lub cechy. Na środku ogrodu bluszcz rósł i zwisał z antycznej greckiej altany.
– Ojej. – Westchnęła Georgia. – To jest piękne.
Max odprowadził Georgię przez wejście do ogrodu i przeszedł przez rezydencję. Po kilku minutach zdał sobie sprawę, że idzie sam, i miliarder rozejrzał się. Georgia oglądała posąg pawia stojącego w niszy u podnóża schodów. Kiedy wyciągnęła rękę, żeby dotknąć kamiennego ptaka, pasmo włosów z jej końskiego ogona poluzowało się i opadło jej na twarz. Max nie mógł powstrzymać się od zauważenia, jak smukły ma nadgarstek, kiedy zatknęła je za ucho. Spojrzała w górę, przez co wstrzymał oddech.
– Idziesz? – Zapytał ze śmiechem.
Piwne oczy Georgii rozszerzyły się ze zdziwienia, a rumieniąc się, pospieszyła, by go dogonić: – Przepraszam, po prostu jest tak wiele do zobaczenia. To jak muzeum.
Max prychnął: – Ale o wiele ciekawsze, prawda?
– Nie wiedziałam, że interesujesz się takimi rzeczami. Myślałam, że interesujesz się sportem.
– Jestem pełen niespodzianek, Georgio Ross. – Max wykonał teatralny ukłon.
Georgia przewróciła oczami, śmiejąc się lekko: – Nie pamiętam, żebyś miał poczucie humoru.
– Żadne z nas nie było w pobliżu zbyt długo, te kilka lat. – Przypomniał sobie Max.
Georgia zgodziła się: – Tak, rzadko się widywaliśmy.
Georgia szła cicho obok Maxa przez kilka minut, gdy skręcili w kolejny korytarz wyłożony obrazami.
– Nigdy ci nie podziękowałam za pozwolenie mi tu zostać.
Max wzruszył ramionami i przyłapał się na wpatrywaniu się w poważne, piwne oczy Georgii: – To najmniej, co mogłem zrobić w tych okolicznościach.
– Cóż, to bardzo miłe z twojej strony. Dzięki.
Ich oczy spotkały się i zablokowały. Zapadła niezręczna cisza. Georgia zarumieniła się i odwróciła wzrok. Max odchrząknął.
– Och, powinienem pokazać ci, gdzie jest twój pokój.
Ruth wyszła z pokoju na końcu korytarza.
– Ruth, jesteś! Możesz zaprowadzić Georgię do jej pokoju?
– Idziesz z nami? – Zapytała młoda kobieta.
– Zaraz do was dołączę. – Max odwrócił się i zeskoczył po pobliskich schodach. – Muszę coś wziąć.
– Miałyśmy właśnie zacząć rozpakowywać twoje rzeczy. – Powiedziała Ruth. – Twój pokój jest na końcu tego korytarza.
Kiedy Ruth otworzyła zwyczajnie wyglądające drzwi, Georgia nie była przygotowana na to, co było w środku. Jej szczęka opadła, gdy ujrzała ogromne łóżko z baldachimem, kominek, część wypoczynkową i łazienkę. W rogu pokoju znajdowała się komoda z pasującym lustrem, a dwie strony pokoju miały okna sięgające do sufitu.
– Może weźmiesz prysznic? – Ruth skinęła głową w kierunku łazienki. – Przyniosę ci ręcznik i świeże ubrania.
– Och, to byłoby cudownie. – Westchnęła Georgia. Weszła do łazienki i ponownie zaskoczyła ją ekstrawagancka wielkość. – Ten pokój jest większy niż cały mój dom.
Kiedy ciepła woda uderzyła w jej plecy, Georgia uznała, że trochę łatwiej jej się uśmiechnąć i trochę łatwiej pomyśleć o swoim gospodarzu i o tym, jak wyginają się jego usta, gdy się uśmiecha.
'Uważaj' – pomyślała. 'Stop, panno Georgio. On był twoim przyrodnim bratem... kiedyś.'
W międzyczasie Max zszedł na dół i zawołał lokaja Raymonda.
– Czy możesz ściąć kilka kwiatów?
– Ściąć, proszę pana? – Zapytał Raymond.
– Tak, z ogrodu. Po prostu zetnij kilka kwiatów do pokoju mojego gościa.
– Nie chciałby pan, żebym zamówił jakieś...?
– Nie, dziękuję, Raymond. Po prostu zetnij kilka kwiatów i zanieś je do jej pokoju.
Max wrócił na górę, a Raymond wyszedł na zewnątrz. Max przyłapał się na kręceniu głową, próbując pozbyć się z głowy obrazu Georgii Ross.
– Co ja robię? – Powiedział na głos Max. Potem pomyślał sobie: 'Ona była moją przyszywaną siostrą przez, co, dwa lata? Po prostu jestem miły'.
Czekał przed pokojem Georgii, a Raymond pojawił się wkrótce potem z zamówionymi kwiatami w przygotowanym wazonie. Podziękował swojemu oddanemu lokajowi, Max zapukał do drzwi swojego gościa. Ruth szybko otworzyła drzwi i spojrzała przez ramię, zanim wpuściła swojego szefa.
Georgia siedziała w bordowym szlafroku, z włosami owiniętymi w ręcznik, przed dużym lustrem komody. Zauważywszy go, odwróciła się z promiennym uśmiechem.
– Och! Czy one są dla mnie?
– Mały prezent powitalny. – Max puścił oko, ciesząc się jej uśmiechem. – Gdzie mam je postawić?
– Proszę, postaw je tutaj. – Georgia wskazała miejsce obok siebie, a następnie zaczęła zakładać kolczyk. – Dziękuję, są piękne.
Zatrzymała się, by popatrzeć, jak podchodzi z wazonem, zanim założyła drugi kolczyk.
Kiedy Max poszedł postawić kwiaty na komodzie, zauważył w pobliżu małe, otwarte pudełko, w którym błyszczało coś. Pochylił się, stawiając kwiaty.
Srebrna bransoletka, z trzema pasmami drobnych diamentów splecionych razem, leżała na podłożu z fioletowego aksamitu.
– Jaka ładna. – Skomentował uprzejmie.
– To było mojej mamy. – Głos Georgii załamał się. – To jedyna rzecz po niej, którą pozwolono mi zabrać.
Spojrzał na swojego gościa, widząc łzy wypełniające jej oczy: – Georgio. Przykro mi z powodu twojej mamy. Jak wyglądał pogrzeb?

![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]
- Powieść](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=256&q=75)




