~ Kate ~
– Towarzyszka! – wykrzyknął Xander, mąż Kate.
Na nieszczęście dla Kate, jej mąż nie zwracał się do niej, lecz do kobiety siedzącej na końcu ich stołu jadalnego.
Cisza zapadła w pomieszczeniu, gdy nieznajoma wstała ze swojego miejsca i odpowiedziała Xanderowi:
– Towarzysz.
Kate zesztywniała, a jej wzrok podążył za spojrzeniem męża. Spojrzała na kobietę i musiała uznać jej piękno. Serce zamarło jej w piersi. Sytuację pogarszał fakt, że była to córka Alfy Denzela z Watahy Czerwonego Lasu.
Co za policzek dla Kate!
Kate była Luną Watahy Południowego Księżyca. Xander, Alfa, był jej mężem od roku. Poznała go przypadkiem, uciekając przed swoją przeszłością. Sprowadził ją do swojej watahy i natychmiast połączyła ich więź inna niż wszystkie.
Nie byli sobie przeznaczeni, ale zakochali się i sami wybrali swój los. Xander rościł sobie do niej prawo, a oni naznaczyli się nawzajem.
Tego dnia świętowali dwudzieste piąte urodziny Kate. To, że Xander odnalazł swoją przeznaczoną właśnie w ten wyjątkowy dzień, było jakimś chorym żartem losu!
Kate pragnęła skromnego spotkania, tylko we dwoje z mężem. Jednak Xander nalegał, by zaprosić sąsiednie watahy. Kilka dni temu powiedział: „Kochanie, chcę pokazać cię światu. Niech zobaczą, jak piękną i wspaniałą mam Lunę. Proszę, zróbmy to przyjęcie. Alfa Maximo, Alfa Rick i stary Alfa Denzel wypytywali o ciebie, a ja umieram z niecierpliwości, by się tobą pochwalić!”
A to dlatego, że Kate stała za sukcesem przedsiębiorstwa wodociągowego watahy, które obsługiwało pięć sąsiednich terytoriów. Dzięki jej wkładowi w rozwój społeczności, Xander był najdumniejszym Alfą, mając Kate za żonę i Lunę. Jednak biorąc pod uwagę to, co właśnie się wydarzyło, czy cokolwiek pozostanie takie samo?
Jadalnia była pełna gości wysokiego szczebla: Alf, Lun i Bet z sąsiednich watah. Świadoma tego Kate poczerwieniała ze wstydu, gdy wszyscy zwrócili się w jej stronę, oczekując na reakcję.
– Cóż, to niezręczne – odezwał się Alfa Denzel, patrząc to na Kate, to na swoją córkę.
Jedzenie wciąż było ciepłe i świeżo podane. Wszyscy dopiero co zasiedli do stołu, ale wyglądało na to, że nikt nie nacieszy się urodzinową kolacją Kate tej nocy.
– Cóż. – Kate wstała z krzesła. Chwyciła męża za rękę i powiedziała: – Xander i ja jesteśmy małżeństwem. Jesteśmy nim od roku. Przysięgaliśmy odrzucić naszych przeznaczonych, jeśli ich spotkamy.
Przełknęła ślinę i zwróciła się do Alfy Denzela: – Przykro mi, ale to musi zostać zrobione. – Zwracając się do męża, zapytała: – Prawda, Xander?
Xander nie odpowiedział. Zamiast tego poprosił o rozmowę z Kate na osobności. Nie trzeba dodawać, że uroczystość skończyła się, zanim na dobre się zaczęła. Xander zabrał Kate do swojego gabinetu i tam oświadczył:
– Z szacunku dla Alfy Denzela i jego córki, wolałbym odrzucić ją prywatnie. Rozumiesz, prawda, Kate?
Kate chciała iść z nim, ale Xander przekonał ją, by została. Zostawił ją tej nocy w domu watahy i udał się z Alfą Denzelem do Watahy Czerwonego Lasu.
Godziny mijały, ale mąż Kate nie wracał. Słońce już wzeszło, a o Xanderze nie było żadnych wieści. Wiadomość o tym, że Alfa znalazł swoją prawdziwą parę, rozeszła się już po domu watahy i Kate nie byłaby zdziwiona, gdyby informacja ta wyciekła również do reszty stada.
Kate nie spała wcale. Wielokrotnie dzwoniła do męża, ale niestety był poza zasięgiem.
Aby oderwać myśli od problemów, pobiegła w swojej wilczej postaci. Skontrolowała południową granicę i odszukała Betę. Jednak nawet Beta Jacob nie miał dla niej odpowiedzi i nie śmiał spojrzeć Kate w oczy. Gammy na patrolu odwracały wzrok, jakby wiedzieli coś, o czym ona nie miała pojęcia.
Strach wkradł się już do jej serca, ale wracając do domu watahy, próbowała się przekonywać: „Obiecał mi. Postąpi wobec mnie właściwie. Xander ją odrzuci i wszystko będzie dobrze”.
Mimo tych zapewnień, Kate czuła taki ciężar w piersi, że w chwili, gdy wróciła do głównej sypialni, łzy popłynęły jej po policzkach.
– Nie zostawi mnie. Kocha mnie tak bardzo. – Jej dłonie drżały, gdy wycierała mokrą twarz. Powiedziała: – Tak jest. Xander mnie kocha.
Pukanie do drzwi przerwało jej myśli. Kate otworzyła i zobaczyła wchodzącą pokojówkę. Dziewczyna powiedziała:
– Luno. Słyszałam. Tak mi przykro...
– W porządku, Adri. Xander ją odrzuci. Wracaj do pracy. Nic mi nie będzie – zapewniła ją Kate, choć sama nie była o tym przekonana.
Minęły kolejne godziny, a Kate wciąż nie miała wieści od męża. Nie jadła, nie miała też nastroju na opuszczanie pokoju. Mamrotała w kółko: „Xander, kurwa! Proszę, daj mi jakiś znak!”
Kiedy nadeszło popołudnie, Kate w końcu otrzymała znak, o który prosiła, ale nie był to ten, na który liczyła.
Jej serce nagle przeszył ból!
Kate poczuła się, jakby ktoś wbijał w nią nóż! Zacisnęła dłoń na piersi, z trudem łapiąc oddech. Co gorsza, całe jej ciało czuło się tak, jakby zamieniono je w worek treningowy! Upadła na podłogę, przyjmując różne pozycje w próbie przetrwania tej tortury.
– Aahhh... – Jej krzyki były stłumione przez dłoń, którą zakryła usta. Ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebowała, była litość.
Kiedy wszystko ustało, Kate wypłakała oczy. „Nie. Nie. Nie mój Xander. Dlaczego? Xander, obiecałeś!”
Jej twarz była zalana łzami, ponieważ wiedziała, że męka, którą właśnie przeszła, oznaczała, że Xander był intymnie z inną kobietą.
Kate i jej mąż naznaczyli się nawzajem. Byli jednością. Z tego powodu zdrada Xandera pozostawiła Kate zdruzgotaną fizycznie. Było to przekleństwo więzi partnerskiej, sposób Bogini Księżyca na wymuszenie lojalności między parami. Gdyby Kate zdradziła Xandera w podobny sposób, on czułby ten sam potworny ból.
Xander o tym wiedział, a mimo to ją skrzywdził.
***
Była już noc, kiedy Xander wrócił do domu watahy. Wszedł do głównej sypialni i zobaczył lekarza watahy owijającego brzuch Kate bandażami z ziołowymi liśćmi. Miało to na celu uciśnięcie siniaków na jej ciele.
Widząc Xandera, lekarz przyspieszył pracę i opuścił bluzkę Kate. Przywitał się:
– Alfo.
– Zostaw nas – poinstruował Xander, a lekarz szybko wyszedł.
Kate nie patrzyła na Xandera. Oparła się tylko o wezgłowie łóżka i wpatrywała się gniewnie w pustkę.
– Przepraszam, Kate. Nie mogłem się oprzeć – wyjaśnił Xander. – Przyciąganie było zbyt silne.
Przeżycie tego było jednym, ale Kate zdała sobie sprawę, że jego przyznanie się było o wiele bardziej bolesne. Ten człowiek obiecał kochać ją przez całe życie. Jak rok pełen miłości mógł zostać tak łatwo zapomniany?
Znów z trudem łapała oddech. Łzy spływały jej po twarzy, gdy zapytała gorzko:
– Więc co teraz?
– Jesteś moją żoną. Nadal będziesz Luną watahy...
– Ale? – przerwała mu Kate, wiedząc, co nadchodzi.
– Ale muszę sprowadzić tu Delilah, ponieważ jest moją przeznaczoną i rościłem sobie do niej prawa. Muszę wziąć za to odpowiedzialność – powiedział Xander głębokim głosem. – Musimy sprawić, by to zadziałało... we trójkę.
„Delilah, więc tak ma na imię” – zanotowała w myślach Kate.
Prawda piekła. Kate zamknęła oczy, biorąc głębokie oddechy. Kiedy je otworzyła, powiedziała, akcentując każde słowo, które spływało z jej języka:
– A jeśli powiem nie? Wolę, żebyś mnie odrzucił i uwolnił, niż mam znosić ból twojej zdrady.
– Nie, Kate! Nie masz wyboru. – Jego głos rozbrzmiał ostro w powietrzu. Powiedział: – Jesteś moją żoną i Luną. Należysz do mnie tak samo jak ona. Potrzebuję cię tak samo, jak potrzebuję jej.
Xander odwrócił się, zmierzając do drzwi. Zanim wyszedł, wyjaśnił dokładnie, czego chce. Spojrzał jej w oczy i rozkazał:
– Kate, musisz nauczyć się... dzielić. Jako twój Alfa, rozkazuję ci.
– Nie – mruknęła Kate pod nosem. Jej oczy rozszerzyły się. „On nie użył właśnie na mnie głosu Alfy!”
– Słyszysz mnie, Kate? Ulegnij! – powiedział stanowczo Xander, a jego oczy zaświeciły.
Kate użyła każdej kropli swojej energii, by stawić opór. Jej plecy zesztywniały, ale moc rozkazu Xandera zmusiła ją do podniesienia podbródka. Jej oddech stał się ciężki, czuła, jak jego aura ją dusi i zmusza do poddania się.
– Nie słyszę cię, Kate. Ulegnij! – rozkazał Xander.
Łzy napłynęły do oczu Kate, gdy jej usta zadrżały w odpowiedzi:
– T... tak, Alfo.