Kiedy wyszłam z klatki schodowej, Jemma czekała na zewnątrz. Na mój widok spochmurniała, jej oczy były szerokie i zaczerwienione, jak u wystraszonego królika.
"Panno Lewis, proszę, niech pani nie krzywdzi mojego dziecka" – błagała, składając dłonie przed piersią i patrząc na mnie z desperacją. "Odejdę z Lucasem. Proszę, nie rób mu krzywdy."
"Nie mów głupstw. Dokąd pójdziesz?" – Zac wystąpił naprzó
















