Życie Lenore Smedley legło w gruzach w wyniku tragicznej eksplozji, gdy miała zaledwie cztery lata, która pochłonęła życie jej matki. Następnie została wysłana do babci w odosobnionym miasteczku, tylko po to, by tuż przed osiemnastymi urodzinami sprowadził ją do domu dawno niewidziany ojciec – ale nie z miłości, lecz z powodu ogromnego spadku pozostawionego przez matkę. Pomimo oszałamiającej urody, Lenore początkowo postrzegano jako kłopotliwą i wyniosłą, co wywoływało pogardę otoczenia. Jednak pod jej lodowatą powierzchownością kryło się bogactwo ukrytych talentów: kaligrafia, szachy, projektowanie i tak dalej – była mistrzynią w każdym z nich. Silas Faulkner, enigmatyczny spadkobierca najbardziej prestiżowej rodziny, był znany ze swojego bezwzględnego uroku i budzącej respekt prezencji. Silas był zahipnotyzowany, gdy Lenore nie tylko naprawiła samochód, ale także ujawniła swoje umiejętności w medycynie i wyścigach. Im więcej się o niej dowiadywał, tym bardziej chciał ją chronić. Jednak jego pragnienie ochrony przerodziło się w komedię pomyłek, gdy Lenore udowodniła, że nie potrzebuje ratunku. Gdy drogi Lenore i Silasa się skrzyżowały, zapłonęły iskry. Razem te dwie potężne siły poruszały się w swoich podwójnych życiach, odkrywając, że nawet najsilniejsze serca mogą się zakochać.

Pierwszy Rozdział

Na początku września atmosfera w Peacefield była przesiąknięta poczuciem osamotnienia. Sierociniec pogrążony był w upiornej ciszy, stanowiąc wyraźny kontrast dla żywych barw jesieni, które zaczęły rozkwitać na zewnątrz. Maria Adams, dyrektorka, z wahającą się stanowczością podeszła do drzwi na końcu trzeciego piętra. "Lenore, twój ojciec tu jest" - powiedziała cicho. Chwile przeciągały się w niezręczną ciszę, aż w końcu drzwi zaskrzypiały i się otworzyły. Dziewczyna, która za nimi stała, z głosem jeszcze zaspanych, zapytała: "Gdzie on jest?" Wyraz twarzy Marii był splątaną mieszanką troski i niechęci, gdy odpowiedziała: "Na dole." Bez słowa Lenore Smedley wsunęła ręce do kieszeni za dużej kurtki i powlokła się na dół po schodach w wytartych kapciach. Troy Smedley czekał, jakby całą wieczność. Stał tam, a jego cierpliwość zaczynała się wyczerpywać, aż w końcu pojawiła się Lenore. Jego ton był natychmiastowy i władczy. "Pakuj się. Wracamy do Jinslenburga już teraz." Troy, po czterdziestce, ubrany był w idealnie skrojony garnitur biznesowy, a jego oczy błyszczały przebiegłością doświadczonego biznesmena - jednak było w nich coś twardego, ledwo skrywana pogarda dla córki, która stała przed nim. Lenore nonszalancko oparła się o poręcz, a w jej oczach pojawił się błysk przekory. "Nie dzisiaj" - powiedziała, z drobnym zaczepnym tonem w głosie. Filiżanka kawy Troya uderzyła o stół z siłą, która rozniosła się echem po pokoju, powodując, że grupa zaciekawionych dzieci w drzwiach rozpierzchła się w popłochu. Troy warknął: "Przebyłem całą tę drogę, a ty mi mówisz, że nie dzisiaj?" Zachowywał się jak człowiek, który wierzył, że jego obecność to wielkie wydarzenie. Lenore przechyliła głowę, udając powagę, gdy odpowiedziała: "Naprawdę nie mogę." Wieczorem był mecz, na który musiała pójść. Po chwili dodała: "Poza tym, nie prosiłam, żebyś mnie odbierał." Jej ton ociekał kpiną, rozpalając iskrę gniewu Troya. "Gdyby nie twoja matka, nie obchodziłoby mnie, czy padniesz tam trupem" - odparł, a słowa były ostre jak brzytwa. Śmiech wyrwał się z ust Lenore, niski i niebezpieczny. "Moja mama umarła dawno temu." Troy był chwilowo wytrącony z równowagi, a jego pięści zacisnęły się po bokach. W głębi serca Lenore była kiedyś słodką, kruchą dziewczynką, uwielbianą przez wszystkich. Ale trauma po tym tragicznym wybuchu - który zabrał jej matkę, gdy miała zaledwie cztery lata - całkowicie ją zmieniła. Wilcza zawziętość, która od niej emanowała, była daleka od delikatnej porcelanowej lalki, którą kiedyś była. Aby stworzyć dobre środowisko dla rozwoju swojej młodszej córki, Troy mógł jedynie wysłać Lenore do Peacefield, rodzinnego miasta, które było odległe i biedne. 'Minęła ponad dekada, a ona nadal jest niepokorna. Gdyby nie zbliżający się kamień milowy, jej osiemnaste urodziny... Musi pozostać pod moją czujną obserwacją do tego czasu' - pomyślał Troy. Tłumiąc obrzydzenie, powiedział chłodno: "Dopóki tu jestem, wyjedziesz, czy ci się to podoba, czy nie." 'Po tym, jak Lenore została w Peacefield, Amanda, jej babcia, była jej jedyną kotwicą, aż do śmierci Amandy, gdy miała osiem lat, pozostawiając ją ponownie dryfującą. 'Mimo posiadania rodziny i ojca, Lenore spędzała dni w sierocińcu, zmagając się z bólem porzucenia. To normalne, że nienawidzi swojego ojca' - pomyślała Maria, obserwując wymianę zdań między ojcem a córką z rosnącym niepokojem. Nie chodziło o to, że mogła interweniować; konflikt między Lenore i Troyem był nieokiełznaną burzą, tlącą się tuż pod powierzchnią. Maria często spoglądała na Lenore, gotowa powstrzymać ją przed utratą kontroli. W końcu Lenore przerwała napięcie, a jej buntowniczy duch rozgorzał, gdy skrzyżowała z nim spojrzenie. "Wiesz, dlaczego chcesz, żebym wróciła; nie udawaj, że to dla mojej matki. Jej już nie ma." Troy znał prawdę. Viola, jego zmarła żona, zostawiła po sobie znaczny majątek. Był on zdeponowany w banku przy Peace Avenue w Jinslenburgu i Lenore mogła uzyskać do niego dostęp dopiero po ukończeniu osiemnastu lat. Dokładna kwota była tajemnicą, ale plotki głosiły, że jest znaczna. Troy nie mógł całkowicie zerwać z Lenore, dopóki nie zdobędzie tego majątku. Widząc, że nie podda się łatwo jego woli, Troy wziął głęboki oddech, tłumiąc gniew. Wysyczał przez zaciśnięte zęby: "Najpóźniej pojutrze przyjedzie po ciebie kierowca." Powiedziawszy to, wybiegł z pokoju. Patrząc, jak odchodzi, Lenore nie mogła powstrzymać fali pogardy. Maria podeszła do niej, z troską wypisaną na twarzy. "Jeśli naprawdę pojedziesz do Jinslenburga, to co jeśli..." "Nie martw się." Lenore wzruszyła ramionami, a na jej ustach pojawił się psotny uśmiech. "W końcu jestem małym demonem Peacefield. Kto mógłby mnie skrzywdzić?" Jej śmiała postawa i buntowniczy duch prześwitywały, gdy mówiła. Maria z trudem podnosiła się na duchu, znając pochodzenie przydomku Lenore. To prawda; Lenore zasłużyła na ten przydomek swoimi wybuchowymi reakcjami - ale zawsze w odpowiedzi na to, że ktoś ją sprowokował. 'W bezpiecznym sierocińcu Lenore jest potężna; w dużym mieście, pośród jego zawiłości i z wiszącym nad nią cieniem ojca, sprawy będą wyglądać inaczej. Co jeśli straci kontrolę? Ale nie mogę nic zrobić, żeby ją powstrzymać' - westchnęła w duchu Maria. W tym momencie telefon Lenore zawibrował w jej kieszeni. Spojrzawszy na ekran, odwróciła się, machając nonszalancko na pożegnanie Marii. "W porządku. Idę do sklepu."

Odkryj więcej niesamowitych treści