– Życiorys, świadectwa szkolne, dowód tożsamości i zdjęcie – mruknęła Gabrielle, załączając po kolei wymagane dokumenty. Przygryzła wargę, sprawdzając e-mail po raz ostatni, po czym kliknęła „wyślij”.
Westchnęła ciężko i powiedziała do siebie: – Mam nadzieję, że dostanę tę pracę.
Była dziewiąta rano następnego dnia. Po długim namyśle zdecydowała się aplikować na to stanowisko, skoro nie miała szczęścia tam, gdzie próbowała wcześniej.
Gabrielle pracowała wcześniej w BNC Media Company, wykonując dorywcze prace przy produkcji. To tam poznała Warrena, swojego byłego chłopaka. Warren był menedżerem ds. talentów w tej stacji telewizyjnej, co dawało mu również władzę, by ją zwolnić!
Naturalnie szukała dorywczej pracy w produkcji w innych stacjach telewizyjnych – pracy związanej z jej studiami – ale nawet tam szczęście jej nie dopisało. Szukali tylko pracowników na pełen etat.
Aplikowała również do innych placówek, ale grafik po prostu nie współgrał z jej zajęciami na uczelni.
Gabrielle szykowała się do wyjścia, mając nadzieję na spotkanie z przyjaciółmi, którzy mogliby pożyczyć jej kwotę potrzebną na czynsz, ale tuż po przebraniu się otrzymała powiadomienie na telefon – przyszła odpowiedź na jej zgłoszenie.
Natychmiast sprawdziła pocztę i w ciszy przeczytała odpowiedź.
[Szanowna Pani Taylor,
Dzień dobry!
Uważamy, że jest Pani idealna do tej pracy. Prosimy o przybycie na rozmowę kwalifikacyjną do Wright Diamond Corporation i poinformowanie recepcji o spotkaniu z Markiem Esperanzą.
Oczekujemy Pani o godzinie 11:00.
Z poważaniem,
Mark Esperanza
Asystent Wykonawczy Prezesa
Wright Diamond Corporation]
Jej oczy rozszerzyły się, gdy upewniała się, że dobrze przeczytała. – Wright Diamond Corporation?
Gabrielle wróciła do kartki papieru wyjętej z torebki i sprawdziła ponownie. Ulotka nie wspominała ani słowem o firmie! – Aplikuję do Wright Diamond Corporation?
Nie mogła uwierzyć własnym oczom!
Siadając na kanapie w salonie, zaczęła szerzej myśleć o swojej przyszłości. Zastanawiała się, czyim apartamentem przyjdzie jej zarządzać, skoro skontaktował się z nią sam asystent wykonawczy.
Uświadamiając sobie, że ma mniej niż dwie godziny na przygotowanie, wróciła do szafy, szukając bardziej formalnego stroju na rozmowę.
Ponieważ miała tylko kilka sukienek do wyboru, włożyła tę samą szafirowo-niebieską kreację, którą miała na sobie kilka nocy wcześniej.
Po nałożeniu lekkiego makijażu wyruszyła do firmy i bez trudu dotarła do Wright Diamond Corporation w pół godziny.
Podchodząc do recepcji w holu, poinformowała: – Przepraszam, mam spotkanie z panem Esperanzą. W sprawie rozmowy o pracę?
Dwie panie w recepcji spojrzały na siebie zdziwione. Jedna z nich powiedziała: – O pracę? Dlaczego pan Esperanza miałby osobiście przeprowadzać rozmowę?
Druga recepcjonistka po prostu wzruszyła ramionami i zadzwoniła do asystenta prezesa. Po potwierdzeniu spotkania kobieta spojrzała na Gabrielle i uśmiechnęła się. – Proszę udać się na ostatnie piętro. Ochroniarz Pani pomoże.
Gabrielle podziękowała kobiecie, wzięła głęboki oddech i zapytała: – Czy ktoś jeszcze przyszedł na rozmowę?
– Jak dotąd tylko Pani – odpowiedziała recepcjonistka. – Powodzenia.
Jadąc windą, Gabrielle zastanawiała się, dlaczego nikt inny nie przyszedł. Mogła mieć tylko nadzieję, że nikt inny się nie zakwalifikował i że to jej szczęśliwy dzień!
została zaprowadzona do małej sali konferencyjnej na ostatnim piętrze najwyższego budynku w mieście.
Z każdym krokiem czuła, jak jej serce przyspiesza, będąc szalenie ciekawa, w co się wpakowała.
„Zarządzanie luksusowym apartamentem. Kurczę! Jakim cudem trafiłam do tak wielkiej firmy?” – rozważała w myślach.
Ochroniarz poprosił ją, by usiadła; nie czekała długo. Mark Esperanza dołączył do niej zaledwie po dziesięciu minutach, trzymając w rękach plik dokumentów.
Gabrielle natychmiast wyciągnęła rękę do Marka, ale on jej nie uścisnął. Zamiast tego tylko się do niej uśmiechnął, a ona mogła przysiąc, że przez ułamek sekundy zerknął przez szklaną ścianę działową za jej plecami.
– Ach, panno Taylor, Pani uścisk dłoni należy do kogoś innego – powiedział Mark. Podczas gdy Gabrielle trwała w konsternacji, on jedynie gestem wskazał jej miejsce.
Gdy już usiadła, Mark zaczął omawiać zakres obowiązków. – Apartament, którym będzie Pani zarządzać, ma zapewnioną obsługę sprzątającą; pracownicy hotelu wchodzą i wychodzą w celu sprzątania i konserwacji. Znajduje się on na ostatnim piętrze hotelu Second Diamond. Nawet posiłki są przygotowywane przez obsługę obiektu. Może więc Pani zapytać, co pozostaje dla Pani.
Gabrielle skinęła głową i odpowiedziała: – Dokładnie… Zakładając, że dostanę tę pracę.
Mark spojrzał uważnie w oczy Gabrielle, studiując ją przez chwilę. Wyraźnie widział, że dziewczyna przed nim jest atrakcyjna, ale nie narzucająca się. Była odpowiedniego wzrostu i miała bardzo smukłą sylwetkę.
To, co uznał w niej za wspaniałe, to jej jedwabiste, długie i proste włosy w kolorze karmelu oraz niezwykle wyraziste, orzechowe oczy.
Uznał, że będzie pasować do jego szefa.
Wracając do agendy, Mark odchrząknął i odpowiedziała: – Po pierwsze, w tej firmie naprawdę cenimy lojalność, zwłaszcza właściciel apartamentu. Zatem wstępnym wymogiem jest Pani zaangażowanie! Jeśli dostanie Pani pracę, oczekujemy, że wypełni Pani warunki umowy, zostając na co najmniej rok.
To sprawiło, że Gabrielle zawahała się. Za trzy miesiące kończyła studia. Czy może sobie pozwolić na pracę poza swoim kierunkiem przez cały rok? Wtedy myśl o byciu spłukaną szybko przebiła się do jej głowy. Nie miała wielkiego wyboru.
Skinęła głową i odpowiedziała: – W porządku… Jeden rok jest okej.
– Dobrze! – kontynuował Mark. – Następnie: właściciel apartamentu nie życzy sobie niepotrzebnych dramatów, więc o ile nie jest to dla niego korzystne, nie wolno Pani utrzymywać relacji z żadnymi innymi mężczyznami, zwłaszcza takimi, którzy wbijają nóż w plecy i mogą jedynie powodować rozproszenie w pracy!
Wskazując na Gabrielle, Mark dodał: – To część Pani lojalności! Powinna być Pani oddana wyłącznie powierzonemu zadaniu!
Gabrielle przesuwała wzrok z boku na bok. Pomyślała: „Dlaczego to brzmi tak, jakby znowu chodziło o mnie?”.
W odpowiedzi potrząsnęła głową i rzekła: – Ja też nie chcę żadnych dramatów. Będę oddana swojej pracy.
– Dobrze! – odpowiedział Mark. – Kolejna sprawa: nie będzie Pani wolno mieszkać gdzie indziej. Potrzebujemy Pani pełnego zaangażowania w obowiązki i traktowania apartamentu jak własnego domu. Będzie Pani miała swój własny pokój i zapewnione utrzymanie – całe jedzenie i prywatną przestrzeń, jakiej Pani potrzebuje... Gwarantuję, że apartament jest wystarczająco ogromny.
– Och? – usta Gabrielle ułożyły się w kółko. Miała nadzieję, że ta praca pozwoli jej opłacić czynsz, a tymczasem okazuje się, że dostanie też darmowy dom?
– Tak. Przejdźmy teraz do Pani głównych obowiązków w apartamencie. – Mark wręczył jej umowę, otwierając najpierw na stronie, gdzie wypisano zakres prac. Powiedział: – Pani zadania są następujące: Po pierwsze, przypominanie personelowi hotelowemu o ich codziennym harmonogramie sprzątania i konserwacji. Wszystko to jest tutaj wyszczególnione. Po drugie, otwiera im Pani drzwi, oczywiście, a kiedy skończą, zamyka je Pani!
Gabrielle: – ...
– Po drugie, musi Pani upewnić się, że w apartamencie jest wystarczający zapas jedzenia i przyborów toaletowych oraz że wszystko działa sprawnie, od elektryczności po internet, bieżącą wodę itd. Jeśli coś jest nie tak, po prostu informuje Pani hotel, a oni uzupełnią braki i naprawią to, co wymaga naprawy.
– Po trzecie, musi Pani zadbać o to, aby kiedy właściciel apartamentu jest na miejscu, miał zapewnione posiłki. W tej kwestii czasem będzie Pani musiała się z nim porozumieć, pytając, czy zje śniadanie lub kolację w apartamencie – wyjaśnił Mark.
– I nie musi się Pani martwić, hotel będzie dla niego gotował – dodał Mark.
„Więc to on” – wywnioskowała Gabrielle. Gdy tak przyswajała wszystkie informacje, zapytała: – Ale czy mogę też dla niego gotować? Lubię domowe posiłki.
– Och. – Na twarzy Marka odmalował się uśmiech, zanim odpowiedział: – Myślę… że to jeszcze wspanialszy pomysł. Jestem pewien, że doceniłby takie gesty. Sugerowałbym, żeby robiła Pani – dokładnie – to samo!
















