logo

FicSpire

Pocałunek, który wszystko zmienił

Pocałunek, który wszystko zmienił

Autor: Seraphina Lyrae

Rozdział 5: Zatrudnij ją!
Autor: Seraphina Lyrae
5 gru 2025
Minęły kolejne dni, a Kyle Wright wciąż zaprzeczał, jakoby przeglądał akta Gabrielle Taylor. Choć ani słowem nie wspomniał o zainteresowaniu Gabrielle, ostatecznie zaplanował wizytę na Uniwersytecie Braeton dokładnie w czasie, gdy dziewczyna miała rano trzy wykłady. Kyle był inżynierem informatykiem; na tej samej uczelni zdobył zarówno tytuł licencjata, jak i magistra. Jego audytorium stanowili więc ludzie z tej samej branży. Z szacunku do swojego profesora, którego uważał za autorytet, Kyle zgodził się wygłosić prelekcję o karierze w uniwersyteckiej auli. Miał to być również sposób na zachęcenie studentów do aplikowania do Wright Diamond Corporation, jako że odkąd Kyle zajął się studiami informatycznymi, jego ojciec, Ethan Wright, zainwestował w rozwój oprogramowania. Wystąpienie Kyle’a Wrighta trwało zaledwie godzinę. Tuż po nim Kyle wraz ze swoim asystentem opuścili salę z zamiarem szybkiego powrotu do firmy... a przynajmniej tak wydawało się Markowi Esperanzy. Wychodząc z auli, Mark zachodził w głowę, dlaczego nie zaparkowali samochodu bezpośrednio przed budynkiem. Kyle Wright był gościem honorowym i prezesem największej korporacji w mieście. Mark był przekonany, że takiemu człowiekowi pozwolono by wjechać samochodem, gdziekolwiek by zechciał. Szli okrężną drogą, przemierzając długie korytarze uniwersytetu, a wiele par oczu pożerało Kyle’a wzrokiem. Mimo zainteresowania, jakie wzbudzał, nie reagował, jakby nikogo wokół nie widział. Chwilę później Mark zorientował się jednak, że idą w złym kierunku. Zmarszczył brwi i wskazując inną stronę, zapytał: – Panie Wright? Wydaje mi się, że wyjście jest tam. Mark stał w miejscu, wskazując drogę do wyjścia z kampusu i odwrócony plecami do szefa, by po kilku sekundach odkryć, że został sam! Skrzywił się, widząc, że Kyle zostawił go w tyle i maszeruje przed siebie w nieznanym kierunku. – Panie Wright? Panie Wright? Dokąd idziemy? – zawołał Mark, pośpiesznie goniąc Kyle’a. – Przestań zadawać pytania! Znam skrót. Pospiesz się – odparł Kyle, nie odwracając się do asystenta. Szedł szybkim krokiem, ignorując badawcze spojrzenia studentów i niektórych wykładowców. Początkowo Mark uwierzył szefowi, lecz wkrótce zauważył, że wchodzą do innej sekcji budynku, oddalając się od wyjścia. Odchrząknął i zapytał: – Panie Wright. Czy my właśnie weszliśmy na wydział nauk humanistycznych? Słysząc to pytanie, Kyle Wright natychmiast się zatrzymał. Odwrócił się do asystenta z nutą irytacji i rzucił: – Czy ty tu studiowałeś, Mark? Czy mam ci przypomnieć, że spędziłem w tej szkole sześć lat? Mówię ci, że idziemy na skróty! Oczy Kyle’a zwęziły się jeszcze bardziej, zanim dodał: – Wiem dokładnie, dokąd idę. Znów się odwrócił i ruszył wybraną ścieżką. W momencie, gdy Mark zrezygnował już z dopytywania o cel ich wędrówki, Kyle nagle stanął. Mark przyjrzał mu się uważnie i zauważył, że jego szef, stojący metr dalej, zdaje się chować za filarem, by obserwować studentkę siedzącą na ławce i czytającą książkę. Stojąc w osłupieniu, Kyle Wright w końcu zobaczył to, po co tu przyszedł. Odnalazł młodą Gabrielle Taylor, pochłoniętą lekturą na korytarzu i ssącą duży, czerwony lizak, zaledwie dwadzieścia stóp od miejsca, w którym stał. Kyle zauważył, że tego dnia nie miała makijażu, ale mimo tej prostoty musiał przyznać: miała uroczą twarz, która z łatwością przykuwała jego uwagę. Długie, jedwabiste włosy w odcieniu karmelu opadały jej na ramiona; od czasu do czasu przeczesywała je palcami, przewracając kartki. Jednocześnie z apetytem jadła swojego cukierka. Wyglądało to tak samo, jak wtedy, gdy Kyle widział ją idącą w jego stronę kilka dni wcześniej. Jego wzrok zdawał się skupiać wyłącznie na niej, a zwłaszcza na jej ponętnych, czerwonych ustach! Spojrzenie Kyle’a pociemniało, gdy obserwował, jak jej wargi obejmują czerwony lizak. W głębi duszy ogromna część jego istoty pragnęła posmakować tych ust. Gdy tak patrzył, wszystko zdawało się dziać w zwolnionym tempie. Poczuł w gardle suchość i przełknął ślinę. Serce waliło mu jak młotem! Poza jego biciem ogarnęła go cisza. Kyle mimowolnie potarł dłonią klatkę piersiową. I kiedy myślał, że dość ma już dziwnych objawów na widok niejakiej Gabrielle Taylor, poczuł, że znów twardnieje! Niestety, zanim zdążył nacieszyć się tym pobudzającym doznaniem, Gabrielle odeszła. Zerknęła na zegarek, spakowała rzeczy i pospiesznie wstając, skierowała się ku najbliższym schodom prowadzącym na drugie piętro. Zniknęła z pola widzenia Kyle’a, zostawiając go z bolesnym wybrzuszeniem w spodniach! Syknął cicho, spoglądając najpierw na swoje krocze. Następnie odwrócił się twarzą do ściany, nie chcąc, by ktokolwiek przyłapał go w tak dwuznacznym stanie. Gdy tylko podniósł wzrok, by odszukać asystenta, zobaczył, że Mark Esperanza wpatruje się w niego, milcząco, lecz wyraźnie posyłając mu spojrzenie mówiące: „Więc to był ten skrót? Taa, jasne”. Kyle zdał sobie sprawę, że został przejrzany. Mimo to postanowił zignorować wymowne miny asystenta i rozkazał: – Zatrudnij ją! – Słucham, panie Wright? – zapytał Mark ze zdumieniem. – Powiedziałem: zatrudnij ją! – Kyle wycelował w niego palec i przypomniał: – Czy to nie ty sugerowałeś, żebyśmy zatrudnili ją do zarządzania moim penthouse'em? Oparł dłonie na biodrach i ciągnął dalej: – Dopadła cię nagła amnezja, Mark? Położyłeś jej teczkę na moim biurku, sugerując zatrudnienie! A teraz... zrób to! Po co w ogóle tu przyjechaliśmy? Załatw to przed końcem tygodnia! Mark zamilkł skonsternowany. – Tak jest, szefie! Natychmiast! *** Minął dzień. Gabrielle otrzymała zawiadomienie o eksmisji ze swojego mieszkania i była zrozpaczona. Siedząc w salonie, gorączkowo wydzwaniała do przyjaciół w nadziei na pożyczkę, która pozwoliłaby jej opłacić czynsz. Właśnie w tym momencie usłyszała dzwonek do drzwi. Była to sąsiadka, starsza pani, z którą przez lata zdążyła się zaprzyjaźnić. Kobieta podała jej ulotkę i powiedziała: – Wiem, że szukasz pracy i akurat wcześniej rzuciło mi się to w oczy. Może warto spróbować. Gabrielle spojrzała na ulotkę i przeczytała: „Poszukiwana: Dozorczyni luksusowego penthouse'u. Kandydatka musi być kobietą, panną, w wieku 24 lat, inteligentną i mieć ukończone co najmniej trzy i pół roku studiów”. – Hm? Dlaczego to brzmi tak, jakby chodziło o mnie? – zapytała, unosząc brew. Starsza pani zaśmiała się tylko i przyznała: – No właśnie, prawda?

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 5: Zatrudnij ją! – Pocałunek, który wszystko zmienił | Czytaj powieści online na FicSpire