Swobodne powitanie Ingrama, "Elaine," zanurzyło pokój w przeciągłej ciszy, która trwała dobre pięć sekund.
Elaine patrzyła, jak Ingram wychodzi, ubrany nienagannie w skrojony na miarę garnitur. Choć miał już ponad czterdzieści pięć lat, jego zadbany wygląd emanował wyrafinowaną elegancją. Miał w sobie naukowy urok, a gdy na nią spojrzał, na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Za nim ciągnęli się Robe
















