Penelope•
Jestem Penelope Barnes, zwykła dziewczyna w dżinsach i prostych topach, a jeśli czuję się kreatywnie, dorzucam do tego podkoszulek i przeczesuję grzywkę palcami. Pochodzę z Brooklynu i wierzę w miłość. Nie dorastałam w luksusach. Bez srebrnej łyżeczki, bez rozległych posiadłości – ale miałam miłość. Prawdziwą miłość. Moja mama, Anna Barnes, była irlandzką imigrantką, która zakochała się w amerykańskim nurku. Pięć lat po moich narodzinach zmarł, zostawiając Annę i mnie.
Pracowała ponad siły, żeby mi niczego nie brakowało, bardzo się starała, żeby dostać mnie do Beverly High School, mówiąc: „Chcę, żebyś zobaczyła, jak wielki może być świat, żebyś mogła śnić tak samo wielkie sny”. I tak zrobiłam. Przeszłam przez Beverly, dostałam się na Uniwersytet Bergerona i byłam na dobrej drodze do uzyskania dyplomu z pisarstwa i dziennikarstwa z wyróżnieniem.
Ale wtedy życie się wydarzyło. Mama umarła. Mój bohater, moja skała, moje centrum – zniknęła. Potem wszystko zaczęło się walić. Moje oceny, mój nastrój, moje serce. Pustka była nie do zniesienia, jakby wewnątrz mnie była ogromna dziura, której nie mogłam zapełnić.
To pierwsze lato bez niej i wszystko wydaje się beznadziejne. Spędzenie lata samotnie w Red Brook byłoby nie do zniesienia, to małe miasteczko wydawałoby się jeszcze mniejsze bez niej. Rodzina? Jeśli jakąś miałam, Anna nigdy mi o tym nie powiedziała. Nigdy nie chciała rozmawiać o swojej rodzinie ani o rodzinie taty, więc nie mam pojęcia.
Jestem kompletnie sama i od czasów Jeremy’ego nie miałam innego chłopaka. Poznałam Jeremy’ego w drugiej klasie w Beverly High – był stypendystą jak ja, niesamowicie inteligentny i miał ten chłopięcy urok, który czynił go jeszcze bardziej nieodpartym. Mieliśmy tak wiele wspólnego – podobne pochodzenie, dołączyliśmy do tych samych klubów i zawsze razem wracaliśmy autobusem do domu. W ostatniej klasie zaprosił mnie na randkę, nie było chwili wahania. Nie było powodu, żeby odmówić. Był moim pierwszym chłopakiem – moim jedynym chłopakiem – i przez jakiś czas wszystko wydawało się idealne. Przynajmniej tak myślałam.
Ta iluzja prysła, kiedy przyłapałam go na zdradzie z Tatianą Wyers, moją najlepszą przyjaciółką. A właściwie: byłą najlepszą przyjaciółką. Zablokowałam ją, wymazałam ją z mojego życia, jakby nigdy nie istniała.
Okej, nie będę przedstawiać jej jako totalnego potwora. Przed sagą z Jeremym Tatiana nie była tylko przyjaciółką – była siostrą, której nigdy nie miałam. Polubiła mnie od dnia, w którym mnie zobaczyła i dzieliła się ze mną prawie wszystkim. Miała swoje ekscesy – wiele z nich – czego można się było spodziewać, w końcu dorastała w niewyobrażalnym bogactwie, ale zupełnie samotna. Jej ojciec był zawsze w jakiejś podróży służbowej, a jej matka zmarła przy porodzie. Potrzebowała mnie, a przez długi czas ja też jej potrzebowałam.
Ale wszystko zmieniło się w moje 18. urodziny – dwa dni przed ukończeniem szkoły – kiedy weszłam i zastałam ją z Jeremym. W moim łóżku. Taka zdrada nie tylko cię łamie; ona cię przepisuje na nowo. A jednak jestem tutaj, stoję pod jej drzwiami, doskonale wiedząc, że może złamać mnie na nowo.
Wiem, że przyjście tutaj to błąd. Ale co robisz, kiedy jesteś smutna, samotna i w 70 procentach masz myśli samobójcze, a jedyną osobą, do której możesz zadzwonić, jest ta jedna osoba, której przysięgłaś, że nigdy więcej się do niej nie odezwiesz?
Czy jej wybaczyłam? Szczerze, nie wiem. Wiem tylko, że tonę w moim żalu i potrzebuję kogoś – kogokolwiek – kto mnie wyciągnie, zanim całkowicie pójdę na dno. A smutna prawda jest taka, że bez względu na to, jak skomplikowane są sprawy z Tatianą, bez względu na zdradę – jakaś część mnie nadal ją kocha. Ona jest moją najlepszą przyjaciółką i moim najgorszym wrogiem – chyba.
Więc jestem tutaj, stoję przed jej wspaniałymi mahoniowymi drzwiami, mając nadzieję, że może – tylko może – ona może wypełnić tę pustkę, nawet jeśli tylko na chwilę. Jak mawiała moja mama,
Nie ma wstydu w proszeniu o pomoc, nawet jeśli oznacza to pukanie do drzwi wroga, Penelope.
„O mój Boże, Pen!” Tatiana wyrywa się przez drzwi, z szeroko otwartymi ramionami, jej głos to melodia ekscytacji. Pędzi w moją stronę i ledwo mam czas zareagować, zanim otoczy mnie swoim zwykłym przesadnym uściskiem.
Odwzajemniam uścisk, czując ukłucie czegoś – może goryczy, może ulgi. „Ja też tęskniłam”, przyznaję. Bo tęskniłam. Jak bardzo nie chciałabym się do tego przyznać.
Odsuwa się, jej oczy skanują mnie, jakby katalogowała każdy szczegół. Nadal wygląda jak luksus uosobiony w swoim różowym dwuczęściowym komplecie z żakietu i szortów, z białą bluzką pod spodem, czystą i nieskazitelną. Jej krótkie brązowe włosy są idealnie ułożone w klasycznym przedziałku z boku, a jej skóra lśni, jakby właśnie zeszła z okładki jakiegoś magazynu o modzie.
„Nic się nie zmieniłaś”, jej oczy błyszczą, gdy chwyta mnie za ramię i wciąga do środka.
„Wow, to musi być niebo”, mówię, z szeroko otwartymi oczami, podziwiając ekstrawagancję jej domu.
„Och, powinnaś zobaczyć rezydencję w Hiszpanii. To jest dopiero niebo. To?”, macha lekceważąco ręką na bogate otoczenie. „To jest poczekalnia do nieba”. Zachichotała.
„Czekaj, jest coś większego niż to?” Nie mogę się powstrzymać od śmiechu, wbrew sobie.
Ona przewraca oczami żartobliwie. „Och, zobaczysz Hiszpanię wystarczająco szybko. Może zamieszkasz tam ze mną! Zapomnij o szkole – są takie niesamowite rzeczy zwane szoferami, Pen. Zawiozą cię, gdziekolwiek będziesz potrzebować”.
Kręcę głową, uśmiechając się do Tati. „Nadal jesteś taka zabawna”. Mój wzrok przyciąga lśniący diament na jej palcu i nie mogę powstrzymać westchnienia. „O mój Boże, zaręczyłaś się?” Chwytam ją za rękę, ledwo mogąc powstrzymać ekscytację, gdy szeroki uśmiech rozlewa się po jej twarzy.
„Totalnie!” piszczy, a to jest zaraźliwe.
„To piękny pierścionek!” wykrzykuję, mój wzrok śledzi skomplikowane szczegóły kamienia, jak lśni w świetle.
„Tak? To znaczy, nie wiem…” Drażni się, podnosząc rękę i oglądając ją dramatycznie.
„O Boże, Tat”, śmieje się, odchylając głowę do tyłu z zachwytem. „Jesteś niesamowita”.
Śmieje się, tym charakterystycznym wysokim śmiechem, który sprawiał, że wszystko wydawało się lżejsze. Ale ta lekkość znika, gdy znowu na mnie patrzy. „Słyszałam o twojej mamie. Tak mi przykro, Pen. Wszystko w porządku?”
U Anny zdiagnozowano raka zaraz po ukończeniu szkoły średniej – właśnie wtedy, gdy myślałam, że po moim rozstaniu z Jeremym nie może być gorzej, życie uderzyło mnie tym. To był najmroczniejszy czas w moim życiu. Odłożyłam wszystko na bok – studia, moją przyszłość – aby opiekować się Anną i poskładać moje złamane serce.
Przez jakiś czas wydawało się, że najgorsze za nami. Rak przeszedł w stan remisji i w końcu zaczęłam studia w Bergeron College, próbując iść naprzód. Ale kilka miesięcy temu powrócił i tym razem Anna walczyła jak szalona. Dała z siebie wszystko, ale ostatecznie to nie wystarczyło. Odeszła, a ja zostałam z ciszą, którą po sobie zostawiła.
Przełykam ślinę, czując znajomy ból w mojej piersi. „Nie. Nie… Nie jest okej. Po prostu czuję się pusta. Jakbym wpadała w tę dziurę, która staje się coraz większa”.
Ona przytula mnie znowu. „Cóż, to lato to wszystko zmieni. Obiecuję. To będzie twoje najlepsze lato i będziemy się razem świetnie bawić”.
Chcę jej wierzyć, ale w mojej głowie odzywa się natrętny głos, mówiący mi, że nie powinnam tu być. Ale potrzebuję rozproszenia, więc kiwam głową. „Dziękuję, Tati”.
Ona waha się, a potem odsuwa się i wzdycha. „Wiesz, Pen, naprawdę chciałam być przy tobie, kiedy Anna odeszła. Ja też ją kochałam. Ale nie dałaś mi szansy, odsunęłaś mnie”.
Zmarszczyłam brwi. „Wiesz, dlaczego cię odsunęłam, Tati”.
I tak, słoń w pokoju wyszedł na jaw. Miałam nadzieję, że uda nam się tego uniknąć trochę dłużej, albo… na zawsze.
„Och, proszę cię”, macha ręką, lekceważąc powagę tego, co zrobiła. „Masz na myśli Jeremy’ego? Nadal jesteś zła z tego powodu?”
Moja szczęka się zaciska. Nie jestem już tak cicha jak w liceum, choroba Anny i jej śmierć mnie zahartowały. Uczę się bronić. Nikt inny tego nie zrobi.
„Tatiana, przespałaś się z moim chłopakiem w moje urodziny, w moim łóżku. Oczywiście, że nadal jestem zła z tego powodu. Złamałaś kodeks dziewczyn, Tati!”.
Ona się śmieje, a to jest wkurzające. „Och, daj spokój. Jeremy był podstawowy. Totalna wycieraczka. Wyświadczyłam ci przysługę. Jemu też wyświadczyłam przysługę!”.
„Ale i tak się z nim przespałaś, był moim pierwszym chłopakiem, Tat!” odszczekuję, czując, jak w mojej piersi narasta stara złość.
Ona wzrusza ramionami, zupełnie niewzruszona. „On mnie podrywał, Pen. Nie zrobiłabym tego, gdyby on tego nie zrobił”.
„Och, biedna ty, Tati, mój chłopak cię podrywał, co mogłaś zrobić?”
„Och, daj spokój, Pen, jeśli mógł cię zdradzić ze mną, to nie był ciebie wart. Wiesz o tym”.
„To nie usprawiedliwia tego, co zrobiłaś”, mówię, mój głos drży z frustracji. „Byłaś moją najlepszą przyjaciółką. On był moim chłopakiem. Nigdy nie powinnaś…”
„Och, wyluzuj”, przerywa mi dramatycznym westchnieniem. „Minęło pięć lat. Naprawdę nadal się nim przejmujesz?”
Zaciskam zęby. „Nie obchodzi mnie Jeremy. Obchodzi mnie fakt, że nigdy nie przeprosiłaś. Wtedy i teraz nie”.
Ona znowu przewraca oczami. „Dobra. Przepraszam. Żałuję tego. Możemy iść dalej?”
Mrugam, oszołomiona nonszalancją jej przeprosin. Ale zanim zdążę zareagować, ciągnie mnie w stronę korytarza. „Chodź, nie rozpamiętujmy przeszłości. Zaufaj mi, to będzie najlepsze lato w historii. Będę cię rozpieszczać do granic możliwości”. Mierzy mnie wzrokiem z góry na dół, ignorując grymas na mojej twarzy, dodaje: „O Boże, potrzebujesz dnia w spa, Pen”. Obserwuje moją twarz, jakby była na niej plaga: „Ale nie martw się, naprawimy to… chodź, rozgość się”.
Pozwalając jej wciągnąć się głębiej w jej świat ekscesów, nie mogę powstrzymać się od zastanawiania, czy nie popełniłam ogromnego błędu. Pięć lat później Tatiana Wyers jest nadal tą samą samolubną, rozpieszczoną dziewczyną, która myślała, że słońce wschodzi i zachodzi u jej stóp. A ja? Jestem tylko dziewczyną, która próbuje wypełnić pustkę pozostawioną przez moją matkę.
Może to lato niczego nie naprawi. Może będę żałować, że tu przyjechałam. Ale teraz jestem zbyt wyczerpana, żeby się tym przejmować.
„I o mój Boże, nie mogę się doczekać, aż go poznasz!”
„Kogo poznam?” pytam tonem, jakby mnie to nie obchodziło.
Bo mnie nie obchodzi.
„Mojego narzeczonego, no co ty?” mruczy, splatając moje ramię ze swoim.
„Aha”, mówię, wzdychając, gdy prowadzi mnie po schodach.
Kimkolwiek do cholery był ten na pewno bogaty, pochłonięty sobą glut jej narzeczonego – na pewno zamierzałam go unikać.
Tatiany i tak jest wystarczająco dużo.



![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=384&q=75)







![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=128&q=75)




