Punkt widzenia Penelopy
"Penelope Grzywka?!" wymamrotałam pod nosem, wciągając piżamę z niepotrzebną siłą.
Ten przydomek odbijał się echem w mojej głowie, wraz z tym jego zadowolonym wyrazem twarzy.
Jak on śmie nadal tak do mnie mówić?
Ze wszystkich ludzi, akurat on? Tatiana powinna mnie ostrzec. Powinna mi powiedzieć, kim jest jej narzeczony, zanim tu przyjechałam.
Ale nie. Zamiast tego, musiałam się dowiedzieć, wpadając na mojego szkolnego prześladowcę w jej gigantycznej sypialni. A może w jego sypialni?
Nie obchodzi mnie to.
Powinna mnie ostrzec. Powinna mnie ostrzec, że spotkam tego samego aroganckiego drania, który niegdyś bez końca mnie dręczył.
Ugh.
Opadłam na łóżko, próbując uspokoić galopujące myśli. Ale bez względu na to, jak bardzo się starałam, wspomnienia o nim wracały z impetem. Edward Wilder, król drużyny hokejowej, król szkoły, król... no, wszystkiego. Był facetem, którego chciała każda dziewczyna.
Nawet ja.
Dobra, może nie od razu. Na początku nie mogłam go znieść. Jego zarozumiała postawa, sposób, w jaki uśmiechał się z wyższością, jakby świat należał do niego – wszystko to doprowadzało mnie do szału.
Ale wtedy zaczął mnie droczyć. Nazywać mnie "Penelope Grzywka" z powodu mojej cienkiej grzywki. I jakkolwiek nienawidziłam tego przydomku, nie mogłam powstrzymać się od zauważenia, jak moje serce przyspieszało za każdym razem, gdy go wypowiadał.
Próbowałam to ignorować. Próbowałam udawać, że mnie to nie obchodzi. Ale w głębi duszy? Byłam wrakiem człowieka.
A potem nadeszła trzecia klasa liceum.
Tatiana urządziła jedno ze swoich osławionych przyjęć przy basenie, a kilku chłopaków uznało, że będzie zabawnie wrzucić mnie na głęboką wodę. To, czego nie wiedzieli – albo ich to nie obchodziło – to mój strach przed wodą.
Wpadłam w panikę. Nie mogłam oddychać, nie mogłam myśleć. Tonęłam, szarpałam się, pewna, że utonę – dopóki Edward nie wskoczył za mną.
Wyciągnął mnie z wody, jakby to było nic, położył na ziemi i zrobił mi resuscytację krążeniowo-oddechową na oczach wszystkich.
Kiedy się obudziłam, trzymał mnie w ramionach, a jego twarz była blada z troski.
I to było to. Byłam zgubiona.
Po tym, bez względu na to, jak bardzo mnie drażnił, bez względu na to, jak bardzo się ze mnie naśmiewał, nie mogłam przestać o nim myśleć. Zaczęłam zauważać w nim wszystko – jego krzywy uśmiech, sposób, w jaki jego niebieskie oczy marszczyły się, gdy się śmiał, sposób, w jaki jego włosy zawsze wyglądały, jakby właśnie przeczesał je rękami.
To było głupie. Wiedziałam, że to głupie. Ale nie mogłam nic na to poradzić.
Oczywiście, on nigdy nie czuł tego samego. Jak mógł? On był Edwardem Wilderem, a ja byłam po prostu... no, mną – stypendystką, której nie było stać na szkolny obiad.
Nadal mnie dręczył, nazywając mnie "Grzywką" na oczach wszystkich, sprawiając, że rumieniłam się i jąkałam jak idiotka.
Więc zrobiłam jedyną rzecz, jaką mogłam zrobić – udawałam, że go nienawidzę.
To zadziałało. Przez jakiś czas. Co z oczu, to z serca, prawda? Ale teraz...
Teraz on tu jest. W domu Tatiany. Jako jej narzeczony.
Wydałam z siebie sfrustrowane jęknięcie, zakopując twarz w poduszce. Dlaczego wszechświat nie może dać mi chwili wytchnienia?
Drzwi zaskrzypiały i Tatiana weszła tanecznym krokiem, cała uśmiechnięta i radosna. Pachniała cukierkami, jak zwykle, a jej jasna obecność wypełniła pokój.
"Jak leci?" zapytała, opadając na łóżko obok mnie. "Aklimatyzujesz się?"
Usiadłam, krzyżując mocno ramiona. "Powinnaś mi była powiedzieć,"
Zamrugała, udając niewiniątko. "Powiedzieć co?"
Spojrzałam na nią gniewnie. "Nie udawaj głupiej, Tatiana. Wiesz co."
Jej usta wykrzywiły się w przebiegłym uśmiechu. "Ochhh. Masz na myśli Edwarda?"
Jęknęłam, chwytając najbliższą poduszkę i uderzając ją nią. "Tak, Edwarda! Powinnaś mnie była ostrzec!"
Zaśmiała się, podnosząc ręce w geście poddania. "Myślałam, że to zrobiłam!"
"Nie, zdecydowanie nie." Zmrużyłam na nią oczy. "Daj spokój, Tati. Wiesz, jak bardzo go nienawidzę."
"Naprawdę?" zapytała, unosząc brew. "Bo z tego, co pamiętam, w liceum miałaś na jego punkcie niezłego świra."
Mój żołądek się skręcił. "Wcale nie!" skłamałam, a moja twarz zapłonęła.
Tatiana tylko się zaśmiała, najwyraźniej mi nie wierząc. "Jasne, że nie."
Przewróciłam oczami, próbując zmienić temat. "Jak to się w ogóle stało? Ty i on? Zaręczyny? Nigdy nie umawialiście się w liceum." Bo Edward miał wokół siebie zbyt wiele dziewczyn, żeby zadowolić się jedną.
Jej uśmiech poszerzył się, gdy wyciągnęła rękę, prezentując gigantyczny diament na palcu. "Co mogę powiedzieć? Jest idealny. Przystojny, bogaty i całkowicie we mnie zakochany."
Mój dekolt się zacisnął. "Racja. Idealny," powiedziałam, wymuszając uśmiech.
Nachyliła się bliżej, a jej głos przeszedł w podstępny szept. "Ale ty coś do niego czułaś, prawda? Bądź szczera."
Oczywiście, nigdy nie odpuści. Dopóki nie zaspokoi swojej ciekawości.
Potrząsnęłam głową, odmawiając spotkania z jej wzrokiem. "To nie było nic, to było głupie zauroczenie. Miałam je tylko dlatego, że uratował mi życie. To wszystko."
Jej uśmiech stał się wręcz złośliwy. "A co z tym tatuażem?"
O kurczę.
Właściwie nie brałam tego pod uwagę w moich letnich planach.
Moje serce stanęło. "Jakim tatuażem?"
"Daj spokój, Pen. Tatuaż z 'E' na twojej pupie? Nadal go masz?"
Moja twarz zrobiła się jaskrawoczerwona. Zerwałam się z łóżka, wymachując gorączkowo rękami. "Oczywiście, że nie! To był tatuaż tymczasowy!"
Ale tak nie było.
Tatiana zaciągnęła mnie do salonu tatuażu, pięć dni do balu maturalnego, a miałyśmy zrobić sobie tymczasowe pasujące motyle, ale obie byłyśmy tak pijane, że nie miałam pojęcia, kiedy zamiast tego poprosiłam o E.
Tak, E – jak Edward.
Kiedy wytrzeźwiałam, artysta przysiągł, że jest tymczasowy, ale pięć lat później głupie "E" nadal tam było, wyśmiewając mnie za każdym razem, gdy patrzyłam w lustro.
Tak, byłam młoda, pijana i głupia i będę tego żałować na zawsze.
Tatiana uniosła brew, wyraźnie podejrzliwa.
Nie wyglądała na przekonaną. "Mogę zobaczyć? Jestem po prostu... ciekawa."
"Nie!" pisnęłam, cofając się.
Zaśmiała się, wyraźnie ciesząc się moim dyskomfortem. "Spokojnie, Penelope. Tylko się droczę."
Wypuściłam z drżeniem powietrze, próbując uspokoić galopujące serce. Ale gdy opadłam z powrotem na łóżko, jedna myśl nie dawała mi spokoju.
Jeśli Tatiana kiedykolwiek odkryje, że tatuaż jest prawdziwy, oszaleje, zaciągnie mnie na przeszczep skóry lub sama oderwie tę skórę.
A co gorsza, jeśli ten dupek Edward kiedykolwiek się dowie...
Umrę.



![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=384&q=75)







![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=128&q=75)




