Jeden rzut oka na nią i od razu wracam do liceum, z tą dziwną, niewytłumaczalną chemią, która istnieje między nami.
Właśnie wyłączyła tę okropną muzykę, która dobiegała z jej telefonu i prawie doszła do siebie po szoku. Jej brązowe oczy wpiły się w moje, chłonąc mnie, a ogień, który zaczął się w nich tlić, powiedział mi, że właśnie mnie rozpoznała.
Tatiana zaśmiała się, mijając ją z gracją, jakby jej krzyk był puentą jakiegoś prywatnego żartu. "Och, głupia ja, zapomniałam wspomnieć, że Edward wraca dzisiaj do domu." Nachyliła się, wystarczająco blisko, by poczuć zapach jej ulubionych cukierków, zanim złożyła dwa niepotrzebne pocałunki na moim policzku, które natychmiast starłem, mając nadzieję pozbyć się tej lepkiej szminki, którą miała na ustach.
"Pen, pamiętasz Edwarda – oczywiście, że pamiętasz, teraz jest moim narzeczonym" – powiedziała Tatiana z zadowolonym uśmiechem. Zawsze lubiła odgrywać rolę orkiestratora, kontrolując narrację. "Edwardzie, to jest Penelope." Oczy Tatiany powędrowały z powrotem na mnie. "Penelope Barnes. Pewnie nawet jej nie pamiętasz…" Rozgadała się, machając lekceważąco ręką.
"Penelope Bangs" – wtrąciłem, wpatrując się w Penelope. Nerwowa przyjaciółka Tatiany, moja sekretna obsesja. Jak mógłbym zapomnieć?
"Och, pamiętasz ją?" – powiedziała Tati, rozczarowana, a jej wzrok przeskakiwał między nami. Ale ja nie mogłem oderwać wzroku od Penelope.
Jak mógłbym o niej zapomnieć? Byłem cierniem w jej ciele, tym, który sprawiał, że jeżyła się z gniewu i rumieniła z frustracji. Miałem tę szaloną obsesję na punkcie denerwowania jej. Sposób, w jaki reagowała – ognisty, zdyszany, jakbym był ostatnią osobą, którą chciała zobaczyć, a jednak nie mogła mnie zignorować. Jej policzki płonęły gorącą czerwienią, jej oczy iskrzyły się ogniem i lśniły nieutulonymi łzami, gdy usiłowała znaleźć słowa – jak mógłbym zapomnieć tej twarzy? I jej grzywka, sposób, w jaki niedbale opadała na jej twarz, zawsze miałem tę chorą potrzebę, by przeczesać ją palcami. I jeszcze bardziej chore jest to, że nadal mam tę samą potrzebę, patrząc na nią teraz.
"Jak mógłbym zapomnieć?" – wyszeptałem, wciąż lustrując ją wzrokiem.
Niewiele się zmieniła. Nadal ma te kruczoczarne włosy, opadające na ramiona, a jej pełna grzywka opada na twarz, muskając jej gęste, ciemne rzęsy, i te brązowe oczy – głębokie i ciepłe, w kolorze miodu w słońcu. Jej nos, wciąż trochę zadarty, i te usta w kształcie serca, spiczaste – pozbyła się grubych okularów, a jej oliwkowa skóra, choć wciąż delikatna, wyglądała tak, jakby przydało jej się trochę słońca, trochę więcej troski. Po sposobie, w jaki ręcznik przylegał do jej ciała, mogłem stwierdzić, że nie przytyła dużo od liceum, może rozmiar 36, góra.
Cholera, łatwo byłoby ją przesuwać – w moim łóżku.
Głos Tati wyrwał mnie z zamyślenia. "Oczywiście, że ją pamiętasz. Jak mógłbyś nie pamiętać? Praktycznie uratowałeś jej życie, Edwardzie."
A potem, jakby jej usta zostały właśnie rozwiązane, Penelope przemówiła. "Edward Wilder" – powiedziała, a jej ton był lekko rozczarowany, jakby miała nadzieję, że to ktokolwiek inny, tylko nie ja.
W duchu zakpiłem z tej myśli. To był mój pokój, a ona stała w nim – prawie naga. To ona wtargnęła, nie miała prawa być rozczarowana.
Kurwa. Moje ciało nadal na nią reaguje.
Okej. Penelope Barnes nie była tylko dziewczyną, którą lubiłem gnębić, przez długi czas była moją sekretną obsesją i miałem na jej punkcie najdziwniejsze seksualne fantazje. A widząc ją znowu, po tak długim czasie – w tym ręczniku.
W mojej głowie właśnie nastąpiła eksplozja.
Tati, jak zawsze nieświadoma, mówiła dalej. "Gdybym wiedziała, że nie umie pływać, nigdy bym jej nie zaprosiła" – twarz Penelope marszczy się w grymasie, w każdej chwili może wybuchnąć, ale najdroższa Tatiana jeszcze nie skończyła.
Wyciąga rękę do mojego ramienia i zmysłowo je ściska: "Byłeś takim bohaterem tego dnia… A ona była takim ponurakiem, zrujnowała to, co mogło być najlepszą imprezą w historii. Wszystko szło tak dobrze, dopóki nie doszło do tego całego dramatu."
"Prawie się utopiłam, Tati, to nie był dramat!" – warknęła Penelope.
Cholera, oto on – ten sam ogień, który zawsze doprowadzał mnie do szaleństwa w liceum, ale nie jest dokładnie taki sam, płonie goręcej, zacieklej, intensywniej – jej brązowe oczy płoną jak pochodnie.
Chcę jej.
Tatiana jest okropna. Wiem o tym. Ale właśnie to czyniło ją wygodną – nieświadomą i zdystansowaną – idealnie do mnie pasującą.
"Cóż, dzięki Edwardowi nie utonęłaś. Musiał nurkować, co, cztery metry, żeby cię wyciągnąć? A potem musiał przyłożyć usta do twoich – ugh! A potem nikt nie chciał się już bawić."
Wspomnienie uderzyło mnie jak fala. Nadal to widzę – wszyscy tańczą, śmieją się, drinki się rozlewają, gdy ludzie kołyszą się w rytm muzyki. Tatiana ględziła o nowym, fantazyjnym tablecie, który właśnie kupił jej tata, ale ja tak naprawdę nie słuchałem. Kątem oka zobaczyłem ją – Penelope. Była tam przez sekundę, jej ręce wymachiwały na powierzchni, sięgały, rozpaczliwie. Potem zniknęła.
Moje serce uderzyło o żebra i zanim się zorientowałem, biegłem na kraniec basenu. Pamiętam uczucie wyciągania jej nieważkiego ciała z wody, panikę, gdy wdmuchiwałem powietrze do jej płuc raz za razem. Dwie minuty wydawały się wiecznością. Pierwszy i ostatni raz, kiedy naprawdę się bałem.
Tatiana kontynuowała. "– Ale to nie miało znaczenia, bo tego dnia wiedziałam, że kocham Edwarda, był takim bohaterem."
Miłość. Naruszenie. Najgorsze słowo w języku angielskim. Jeszcze raz, a mogę zwymiotować na marmurowe podłogi.
Mój wzrok wraca do Penelope, co jest pod tym ręcznikiem? Moje oczy lustrują ją celowo.
"Okej, uh, świetnie. Dobrze dla was obojga" – wtrąciła Penelope napiętym głosem, a jej oczy umiejętnie unikały moich. "Ale jestem w ręczniku, marznę, a on tu jest i zaraz zamienię się w pomarszczonego pomidora." Jej oczy powędrowały na mnie. Ogień w jej oczach zapłonął ponownie – to, co mnie obsesyjnie pociąga – zalśnił prosto na mnie, a potem szybko uciekł, jakby nie chciała zbyt długo utrzymywać mojego wzroku.
Nie wyglądała już tak kujonowato jak w liceum, było w niej teraz coś perwersyjnego i to sprawiło, że byłem zaskakująco ciekawy, co jeszcze się zmieniło.
Tati machnęła ręką. "Oczywiście, Pen. Twój pokój jest gotowy, jest na końcu korytarza. Nadrobimy zaległości później. Edward i ja mamy trochę do nadrobienia." Posłała mi filuterny uśmiech, ale ledwo go zarejestrowałem.
Sarkastyczna riposta Penelope była natychmiastowa. "Dzięki, Tati. Naprawdę. Jesteś skarbem."
"Zawsze Pen, zawsze."
Odwróciła się i ruszyła w stronę drzwi, ale tuż przed wyjściem rzuciła szybkie spojrzenie przez ramię.
Stojąc tam w tym śmiesznym ręczniku, z twarzą zaczerwienioną z gniewu i zakłopotania, jej przeszywający wzrok wpięty w mój.
Może mogłaby być moją następną dziewczyną do zabawy.
Ramiona Tatiany owinęły się wokół moich ramion, wyrywając mnie z zamyślenia. "Tak bardzo za tobą tęskniłam" – wyszeptała mi do ucha, a jej głos był słodki, mdły.
Wysunąłem się z jej objęć i podszedłem do lustra, poprawiając krawat. "Co ona tu robi?" – zapytałem.
Nienawidzę tego, że tu jest. Nie jest potrzebnym rozproszeniem.
"Penelope?" Zaśmiała się. "Och, jest tu tylko na lato, straciła mamę, jest teraz trochę przypadkiem charytatywnym, w zasadzie nie ma nikogo, a ja jestem takim zbawcą" – powiedziała beznamiętnie, bez cienia emocji. "Wiem, że nie możesz jej znieść, ale obiecuję, że prawie nie zauważysz, że tu jest" – powiedziała, obejmując mnie od tyłu i obracając twarzą do mnie, wtulając mnie w swoje ramiona.
Prawie nie zauważę? Bzdura.
Mam obsesję na punkcie tego cholernego ognia w jej oczach i już teraz przychodzi mi do głowy sto rzeczy, które chcę z tym ogniem zrobić.
Usta Tatiany musnęły moją skórę i poczułem ten znajomy dreszcz niechęci. Cilia – matka, która mnie porzuciła, nie tylko przeprogramowała moje życie, ale przeprogramowała moją biologię.
Od gimnazjum, po jej odejściu, nienawidzę być dotykanym – przez kobiety i jest coraz gorzej, im dłużej to czuję; wszystko, co trwa dłużej niż pięć sekund, wydaje się duszne – dosłownie wołaniem o pomoc.
Mój oddech stał się płytki. Ledwo mogłem oddychać.
Szybko się odsunąłem, żeby zachować dystans. "Nie. Znasz zasady. Nie dotykaj mnie dłużej niż to konieczne."
Wyraz twarzy Tatiany zmienił się we frustrację. "Edwardzie, wychodzimy za mąż. Należysz teraz do mnie, nie muszę przestrzegać tych durnych zasad" – warknęła, a jej rozwydrzony ton wzrósł.
"Nigdy do nikogo nie będę należał" – warknąłem na nią, prawie ją przestraszyłem.
Taki był plan. Skąd jej się wzięło, że może mnie kiedykolwiek posiadać?
Nikt nie mógł.
Utrzymuję jej spojrzenie, wbijałem swoje wściekłe spojrzenie jak mocną śrubę, mając na celu ją upokorzyć. "Nikt, nikt nigdy nie mógłby mnie posiadać; na pewno się z tobą ożenię, ale ty nigdy nie będziesz mogła mnie posiadać."
"Tatusiowi nie spodoba się, że mnie tak traktujesz i nie chcesz, żeby tatuś wycofał się z interesu" – wymamrotała, drżąc lekko.
"Grozisz mi, Tatiano? Chcesz uciec i powiedzieć tatusiowi coś o mnie?" Pokręciła głową, nie wypowiadając ani jednego słowa.
Tatiana jest lalką Barbie, dopóki ma ten pierścionek, będzie szczęśliwa, ale to nie ona ma kontrolę, ty ją masz.
Colleen kiedyś powiedziała i nigdy tego nie zapomnę.
"Teraz powiem to jasno. Potrzebuję twojego ojca dla firmy, ale ty i twój ojciec nigdy mnie nie będziecie posiadać. Rozumiesz to."
Tatiana wybrała mnie, ja jej nie wybrałem, a ona jest na tyle uprawniona, że wierzy, że dostanie wszystko, czego chce. Utrata mnie to odrzucenie, z którym nie może sobie poradzić.
Wiem o tym.
Więc wykorzystuję to na swoją korzyść.
Wpatrywała się we mnie, a jej usta drżały. Ująłem jej podbródek, przechylając jej głowę w stronę moich oczu. "Nigdy więcej tak do mnie nie podchodź."
Tylko skinęła głową. "Czy będziemy się dzisiaj kochać?" – jej usta rozchyliły się z pożądania i właśnie takie lubiłem swoje kobiety – oswojone i kontrolowane.
"Bądź naga, kiedy wyjdę spod prysznica."
Przygryza dolną wargę, a jej źrenice rozszerzają się. "Pójdę porozmawiać z Penelope i zaraz wrócę."
Gdy patrzę, jak wybiega z pokoju, uświadamiam sobie, że to nie jej chcę w swoim łóżku. To Feniksa. Chcę Penelope Bangs w swoim łóżku.
Ale ona jest najlepszą przyjaciółką Tatiany, co czyni ją niedostępną.
Lubię utrzymywać moje dziewczyny do zabawy i piwniczne układy w całkowitej dyskrecji.
Ruchanie najlepszej przyjaciółki Tatiany zrujnowałoby to wszystko.
Poza tym Penelope jest chaotyczna i zmienna, jak iskra do mojej benzyny. Jestem zbyt skupiony, zbyt mocno osadzony w świecie, który zbudowaliśmy z Colleen, żeby ryzykować to wszystko dla jednego lekkomyślnego lata.
Ale wtedy znowu błyska mi w głowie, jej brązowe oczy płoną, jej ciało jest napięte i żywe.
Wypuściłem głęboki, drżący oddech.
Trzymaj się z daleka. Trzymaj się od niej z daleka, Edwardzie. Trzymaj. Z. Daleka.
Ale stojąc tutaj, przyciąganie staje się niezaprzeczalne i wiem jedno z przerażającą pewnością:
Trzymanie się z daleka jest ostatnią rzeczą, którą zamierzam zrobić.



![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=384&q=75)







![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=128&q=75)




