logo

FicSpire

Zakochanie w narzeczonym mojej najlepszej przyjaciółki

Zakochanie w narzeczonym mojej najlepszej przyjaciółki

Autor: Football Boy

Moja wielka tajemnica
Autor: Football Boy
16 lip 2025
Perspektywa Edwarda Obudziłem się przez natarczywe telefony od Colleen, po których nastąpił esemes, krzyczący jego frustracją: Co z Montgomerym? Facet ma być na wakacjach, a jak zwykle mnie dręczy. Nic nie liczyło się bardziej niż jego cenne Konta. Zwłaszcza Montgomery – wymykał mi się z rąk od miesięcy, i nic innego się nie liczyło – nawet umowa ze Stacks, którą zawarłem wczoraj. Nie, dla Colleen konto Stacks było małą rybką w oceanie. Montgomery był kluczem, jednym krokiem bliżej do zdobycia konta Harringtona – Wieloryba – największego konta dla Wilder Corporations. Ostatnia propozycja zawiodła, a jeśli ta kolejna również się nie powiedzie, będę musiał zwolnić cały mój zespół kreatywny i zastąpić ich ludźmi, którzy faktycznie potrafią dowieźć efekt. Moje myśli wirowały w kilkunastu scenariuszach i nagle wszystko się zatrzymało, kiedy ją zobaczyłem – Ją. Penelope Bangs. Feniks. Miała spuszczoną głowę, wzrok wlepiony w telefon, zupełnie nieświadoma otaczającego ją świata, tak jak wczoraj w mojej sypialni, tańcząc beztrosko. Poruszała się z tą niezamierzoną gracją, jakby każdy niezgrabny krok był jej własnością, zagubiona w czymkolwiek, co sprawiało, że jej palce latały po ekranie. Kurwa. Naprawdę przyjechała tu na lato. Moje oczy są w nią wpatrzone, a cała moja myśl przenosi się z umowy z Montgomerym na – Nią. Nic nie miało odciągać mojej uwagi od umowy z Montgomerym, ale jakoś jej się to udało. Kiedyś bez końca o niej fantazjowałem. To mój wielki sekret. Nigdy bym się do tego nikomu nie przyznał – nawet samemu sobie, tak naprawdę. Od pierwszego dnia, kiedy ją zobaczyłem – stojącą obok dyrektora Scotta na lekcji angielskiego, ten nieśmiały uśmiech z Brooklynu – coś zaskoczyło. Nie chodziło o to, jak wyglądała, ale o jej szerokie, brązowe oczy, ogień ukryty za łagodnym akcentem z Brooklynu. Moje ciało zareagowało natychmiast, ale to było coś więcej niż tylko fizyczność. Mój umysł oszalał od myśli, których nie mogłem się pozbyć, myśli, które były dalekie od przyzwoitych. Myśli o tym, jak wyglądałaby bez mundurka. Albo jak by się czuła pode mną, jej dolna warga między moimi zębami, jej ciepła skóra wciśnięta w moją, jej włosy splątane między moimi palcami, gdybym trzymał ją bliżej… To była najdziwniejsza chemia. Dziwna, bo nie powinienem w ogóle myśleć o Penelope Bangs w ten sposób. Ale mimo to fantazje przychodziły. Nie mogłem przestać jej sobie wyobrażać – włosy opadające luźno, przyciągam ją blisko, całuję ją, aż nie może oddychać. Wyobrażałem sobie moje dłonie między jej udami, drażniąc ją, aż błaga mnie, żebym nie przestawał. Ale to były tylko fantazje. Nigdy ich nie realizowałem. Nie mogłem. Nie, kiedy byłem synem Colleen Wilder, a ona była Penelope Bangs. Ona jest zielona. Ja jestem niebieski. Ona wierzy w miłość i bajki. Ja wierzę w kontrolę i korzyści. Jestem synem Colleen Wilder – zimnym, wyrachowanym. Ona jest słodką, z szeroko otwartymi oczami dziewczyną z Brooklynu. I jest oczywista przepaść społeczna między nami. Cały cholerny świat mógł to zobaczyć. Colleen by oszalała – dała mi jedną ze swoich zimnych lekcji, gdybym kiedykolwiek przekroczył tę granicę, a Tatiana nie traciłaby czasu na obgadywanie. Więc zaspokajałem te dzikie, zakazane fantazje, wkurzając ją. Dokuczanie jej było tak blisko, jak mogłem się do niej zbliżyć – wywoływanie reakcji – jakiejkolwiek reakcji – było jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie przed eksplorowaniem moich najdzikszych fantazji z nią. Jej oczy płonące tym ogniem, jej usta zaciśnięte, gdy się broniła… To było tak blisko, jak kiedykolwiek zbliżyłem się do rzeczywistości. W moim świecie Penelope Bangs i ja jesteśmy – niemożliwi, przynajmniej w oczach wszystkich, którzy się liczą. Ale jestem teraz starszy. Inny. Bardziej opanowany. Mam więcej sposobów na zdobycie tego, czego chcę. Teraz się zbliża, a powinienem się odsunąć, ale tego nie robię. Nie chodzi tylko o to, że zaraz na mnie wpadnie, albo że jej strój do biegania opina jej ciało w sposób, którego staram się nie zauważać. To coś innego. Pociąg, którego nie czułem od lat. Sposób, w jaki kiedyś wchodziła mi pod skórę, sposób, w jaki nigdy nie mogliśmy wydostać się z orbity drugiego. Teraz dzieli nas cal. Jej telefon nadal jest jej światem, włosy przyklejają się do jej wilgotnych policzków, usta poruszają się bezgłośnie, gdy pisze. A potem – bam. Wpada na mnie, a jej głowa uderza w moją pierś z lekkim stuknięciem. Jej telefon wyślizguje się z ręki, zwisając na pasku, gdy się cofa. – Kurwa! – mruczy, przykładając rękę do czoła. Przechylam głowę, udając zmartwienie. – Wiesz, naprawdę powinnaś nauczyć się nie wpadać na ludzi. Jej oczy podniosły się, ostre, ogniste. To spojrzenie. Boże, jak mi tego brakowało. Przycisnęła dłoń do czoła, piorunując mnie wzrokiem. – Mógłbyś się odsunąć – odparowała. Wzruszyłem ramionami, krzyżując ręce. – To ty byłaś wlepiona w telefon. Mam się czuć winny, że stanąłem ci na drodze? – unoszę brew, podkręcając napięcie. Parsknęła, podchodząc bliżej, unosząc brodę w ten zadziorny sposób, który tak dobrze znam. – Widziałeś, że nadchodzę. Mogłeś się odsunąć. Nie musiałeś tam stać. Mój uśmieszek pogłębił się, bo zadziwiające jest to, jak potrafi się tak bronić. – Zakładasz, że obchodzi mnie to na tyle, żeby cię unikać. Słodkie. Przygryzła wargę, walcząc z powstrzymaniem czegokolwiek obraźliwego, co się formuje. Potem nagle wystrzeliła. – Wczoraj też nie odszedłeś. W pokoju Tati. Po prostu tam stałeś, obserwując mnie… w bardzo prywatnej chwili. Parsknąłem, patrząc jej w oczy bez mrugnięcia. – O ile pamiętam, to ty byłaś w moim pokoju. W ręczniku, nie mniej. Jak bardzo prywatne to mogło być? Jej szczęka się zacisnęła, a policzki oblały się czerwienią. Otworzyła usta, ale nic z nich nie wyszło. – Byłam w pokoju Tatiany – w końcu wypluwa – i nie spodziewałam się publiczności. – A ja nie spodziewałem się przedstawienia – zażartowałem. – Strasznego, dodam. Ten cios trafił. Widziałem to. Całe jej ciało zesztywniało, gotowe do walki. Była inna. Nie kurczyła się już, ani nie jąkała, jak to robiła w liceum. – Jesteś nieznośny – wymamrotała, kręcąc głową. – A ty jesteś okropną tancerką – droczyłem się, podchodząc bliżej. – Twój poszlakowy funk był bolesny do oglądania. Powinienem był wezwać policję moonwalkową, żeby aresztowała cię na miejscu. Skrzyżowała ręce na piersi, a jej usta zaciągnęły się w ten ostry sposób, który uwielbiałem. – Mój poszlakowy funk nie jest okropny! To jest to. Ten ogień. Tego mi brakowało – i sposobu, w jaki teraz walczyła, sposobu, w jaki dorosła, nie byłem pewien, czy uznałem to za bardziej irytujące, czy bardziej… atrakcyjne. Nachyliłem się bliżej, ciesząc się, jak się jeży, jak nadal na nią wpływam. – O, jest. Policja funkowa w kajdankach by cię skuła. A policja moonwalkowa? Dożywotni zakaz. Bezpieczeństwo publiczne. Jej usta rozchyliły się, jakby chciała coś jeszcze powiedzieć, ale słowa zamarły jej w gardle, gdy Tatiana podbiegła, nieświadoma całej sceny. Penelope wyglądała jednak, jakby mogła mnie spalić wzrokiem. Jej policzki są zaczerwienione, jej oddech nierówny i nie mogłem powstrzymać się od wyobrażania sobie, jak by to było pocałować ją teraz, sprawić, by zapomniała o całej tej frustracji i zamienić ją w coś innego. Coś chaotycznego, coś prawdziwego. Coś między nami było. Zawsze było. I po raz pierwszy od tylu lat nie chciałem już tego ignorować.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Moja wielka tajemnica – Zakochanie w narzeczonym mojej najlepszej przyjaciółki | Czytaj powieści online na FicSpire