logo

FicSpire

Jego Blondwłosa Kusicielka

Jego Blondwłosa Kusicielka

Autor: Winston. W

Sześć
Autor: Winston. W
9 sie 2025
🌹 Perspektywa Rose 🌹 Zamarłam w miejscu, gdy powoli się odwracał. Jego twarz wreszcie ukazała się w całej okazałości, gdy stanął do mnie przodem. Usta zaciśnięte w niezadowoleniu, a dłoń, która jeszcze przed chwilą trzymała puszkę, teraz ściskała ją w śmiertelnym uścisku. Cofnęłam się, czując się kompletnie głupio, że tu przyszłam. Zauważył mój ruch, a jego usta wykrzywiły się w szyderczym uśmiechu. "Co tu robisz?" Jego ton był daleki od przyjemnego. Gorące spojrzenie przeskanowało moje ciało, zatrzymując się na nogach. Czując się naga i nerwowa pod jego wzrokiem, skrzyżowałam ręce pod piersiami, a torby zawisły mi z przodu. Odwróciłam od niego wzrok, wpatrując się w zniszczenia, które on i jego kolega wyrządzali. "To ja powinnam zadać ci to pytanie, wiesz, że to, co robicie, jest nielegalne?" Spojrzałam na niego, unosząc brwi w pytaniu. Facet obok niego zachichotał i podniósł kamień, patrząc na mnie, po czym rzucił nim w jedno z okien. Rozbiło się, posyłając w moją stronę drobne kawałki szkła. Wzdrygnęłam się, zaciskając powieki. "Co do cholery!" ryknął Luke. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam, że Luke zacisnął dłoń na szyi tego faceta. Jego twarz była czerwona z wściekłości, gdy uderzył nim o ścianę, którą ten przed chwilą malował. Chłopak wydał zduszony jęk, a jego oczy rozszerzyły się z przerażenia. "Mogłeś ją zranić!" Wściekał się. Jego pięści były niebezpiecznie zaciśnięte po bokach, gotowe do zadania bólu. "Kurde, stary, pr-rze-pra-szam." Chłopak jąkał się. Jego ręce owinęły się wokół dłoni na jego szyi i próbowały odepchnąć rękę Luke'a, ale ten nie ustąpił. Oplotłam ręce mocniej wokół siebie. Nagle zrobiło mi się zimno i poczułam się nieproszona. Chciałam interweniować, ale nie mogłam zmusić ust do otwarcia. Nagle poczułam suchość w gardle, obserwując scenę, która się przede mną rozgrywała. Wyraz twarzy Luke'a był kamienny i wiedziałam, że cokolwiek ten facet powie, nie pomoże mu. Przyciągnął go do przodu, tylko po to, by uderzyć nim z powrotem o ścianę. Głowa chłopaka uderzyła mocno i wydał jęk. "Przestań!" W końcu odzyskałam głos. Ale wydawało się, że to przeszło niezauważone, gdy Luke uniósł pięść i uderzył nią w twarz faceta. Jego głowa odskoczyła na bok, ale nie zdążył odpowiedzieć, gdy Luke bez przerwy okładał go pięściami po twarzy. Moje nogi poruszyły się same i znalazłam się obok nich. Moje ręce sięgnęły, by złapać Luke'a za ramię, które zadawało ból. Torby z zakupami, które trzymałam przed chwilą, leżały teraz u moich stóp, gdy próbowałam powstrzymać go przed skrzywdzeniem chłopaka, który wyglądał, jakby miał za chwilę zemdleć. Moje serce przyspieszyło, gdy wyrwał się ode mnie, ale nadal bił faceta. Jego twarz krzyczała morderstwem. Moje ciało drżało ze strachu, gdy obserwowałam jego brutalny atak. Wyglądał tak skupiony na skrzywdzeniu tego faceta, to było zwierzęce. W oddali słychać było dźwięk policyjnej syreny, powoli się zbliżającej. Jakby dźwięk syreny przywrócił go do rzeczywistości, puścił chłopaka. Oddychał nierówno, oddalając się od rannego chłopaka. Chłopak zatoczył się, by się podnieść, a następnie splunął na ziemię. "Pieprz się, stary." Zaklął. "Wynoś się stąd." Luke powiedział tak spokojnie i skinął głową na bok. Facet posłuchał i uciekł, znikając w ciemności nocy. Schyliłam się, teraz nerwowo szukając toreb z zakupami, gdy je podnosiłam. Następnym razem powinnam pilnować swoich spraw. Syreny zbliżały się, a moje ciało zaczęło pokrywać się potem. Zamarłam ze strachu, wiedząc, że zmierzają w tę stronę. W żołądku robiły mi się nieprzyjemne salta i rozejrzałam się gorączkowo, szukając wzrokiem sposobu na ucieczkę. "Chodź." Głos Luke'a wyrwał mnie z paniki. Spojrzałam na niego, tylko po to, by zobaczyć, że odchodzi. Sposób, w jaki szedł, był tak dominujący i spokojny, że nikt nie wiedziałby, co zrobił kilka minut temu. Ten facet to kłopoty i musiałam trzymać się od niego z daleka. Mimo że mój umysł krzyczał, żebym nie szła, moje ciało poszło za nim. Byliśmy teraz w blasku latarni ulicznych i wydawało się, że nie obchodzi go, że za chwilę pojawi się radiowóz pędzący w naszą stronę. Zatrzymał się obok czarnego Lamborghini Veneno, które zaparkowane było w pobliżu latarni. Krzyczało pieniędzmi i zastanawiałam się, kto jest jego właścicielem, tylko po to, by otworzyć usta w szoku sekundę później, gdy zobaczyłam, jak Luke otwiera samochód i wsiada do środka. Następnie okno zsunęło się w dół, jego twarz do przodu, nie patrząc na mnie. "Nie idziesz, czy wolisz iść do więzienia?" Jego głos był szorstki. Jego ręka na kierownicy, a druga na zapłonie, gdy go odpalał. Ryknął, a ja cofnęłam się trochę na ten głośny dźwięk. W końcu odwrócił się do mnie, jego twarz wyrażała zniecierpliwienie. "No?" Wysyczał. Przygryzłam wargę i szybko skinęłam głową. Patrzyłam, jak drzwi się otwierają i wsiadam. Zapięłam pasy i położyłam torby z zakupami u swoich stóp. Samochód pachniał nowością i odrobiną wanilii, co było ogromnym kontrastem w stosunku do właściciela. Syreny policyjne stały się teraz tak głośne, że były nie do zniesienia. Odwróciłam głowę, by spojrzeć na Luke'a, zastanawiając się, dlaczego tak długo zwleka z odjazdem. Jego usta uniosły się w uśmiechu, gdy w końcu odjechał. Prędkość, z jaką jechał, była tak przerażająca, że musiałam zacisnąć oczy i modlić się w duchu. Jakby wyczuwając mój niepokój, zwolnił. Między nami panuje brak słów, prawie duszący w tej małej przestrzeni. Niedługo potem dotarł do mojego bloku i zatrzymał się na poboczu. Odwróciłam się, by na niego spojrzeć. "Skąd wiesz, gdzie mieszkam?" Z mojego tonu słychać było zamieszanie. Nie patrzy na mnie, odpowiadając suchym tonem. "Kilka razy podwoziłem tu Ashera." Skinęłam głową, wciąż na niego patrząc. Jego twarz była skierowana do przodu, jawnie mnie ignorując. Traktował mnie, jakbym go denerwowała. A jednak nie wiem, co takiego było w nim, że intrygował mnie do tego stopnia, że nie mogłam przestać o nim myśleć przez ostatnie dwa tygodnie. Tak, był przystojny, prawdopodobnie jednym z najbardziej atrakcyjnych mężczyzn, jakich widziałam, ale jego osobowość była do niczego. Nie dbałam o chłopaków, trzymałam się z daleka od jakichkolwiek związków z płcią przeciwną. Ale teraz, po spotkaniu z nim, wszystko, o czym mogłam myśleć, to on i jak miękkie wyglądały jego usta, gdy jego dłoń musnęła moją, gdy trzymałam Ashley. Swędziało mnie, żeby z nim porozmawiać, czymś, czym nie przejmowałabym się z kimś innym. "Robiłeś to już wcześniej?" Zapytałam. Nie chciałam odrywać wzroku od jego twarzy. Jego głowa odwróciła się w moją stronę, niebieskie oczy spotkały się z moimi i dech zaparło mi w piersiach. "Robił co?" Zapytał, a jego usta uniosły się w najdelikatniejszym uśmiechu, zanim je złączył. Światło latarni nie oddawało sprawiedliwości, gdy rozpraszało się na jego twarzy, tworząc delikatną poświatę. Wyglądał jak anioł, ale wiedziałam, że nim nie jest. Ochrząknęłam, czując nagle suchość w gardle. "Wandalizować i walczyć." Wymamrotałam, prawie bojąc się wywołać u niego gniew. Wydał z siebie chichot, prawie szyderczy. "Co, panna idealna zamierza mi wygłosić kazanie, dlaczego nie powinienem robić tych złych rzeczy?" "Ja chci-" Jąkałam się. "Daruj sobie." Przerwał mi, a jego rysy stwardniały w nienawiści. "Luk-" Błagałam. Z jakiegoś powodu chciałam się do niego przebić. Nie chciałam, żebyśmy się kłócili lub nienawidzili. To nie było w porządku, zwłaszcza że mieliśmy być rodzicami chrzestnymi Ashley. Przerwał mi znowu, jego oczy były teraz lodowato zimne, zamrażając mnie w miejscu. Co wywołało w nim takie emocje? Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzi? "Wysiadaj." Warknął. Sposób, w jaki mnie odprawił, rozwścieczył mnie. "Próbowałam po prostu porozmawiać z tobą jak normalny człowiek, a ty zachowujesz się jak pieprzony dupek." Wyplułam, teraz ogarnięta wściekłością. Nacisnął przycisk i drzwi pasażera otworzyły się. Jego następne słowa zabolały mnie, ale nie chciałam okazywać ani krzty emocji. "Nie jesteśmy pieprzonymi przyjaciółmi i nigdy nimi nie będziemy." Warknął. Zacisnęłam torby z zakupami w dłoniach i wysiadłam z jego samochodu. Nie spojrzałam na niego, idąc do budynku. "W porządku, bo nie chciałabym przyjaźnić się z dupkiem." Krzyknęłam przez ramię, otwierając drzwi do budynku. Trzasnęłam drzwiami za sobą i usłyszałam ryk jego samochodu, zanim odjechał w dół drogi. To będzie ostatni raz, kiedy spróbuję porozmawiać z tym głupcem. Pieprzyć go i jego dobry wygląd.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 51

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

51 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Sześć – Jego Blondwłosa Kusicielka | Czytaj powieści online na FicSpire