logo

FicSpire

Jego Blondwłosa Kusicielka

Jego Blondwłosa Kusicielka

Autor: Winston. W

Trzy
Autor: Winston. W
9 sie 2025
🌹 Perspektywa Róży 🌹 Żołądek skurczył mi się ze strachu i podekscytowania. Ścisnęłam telefon w dłoniach, zrywając się z kanapy. W rezultacie Noel spadł z lekkim łomotem na drewnianą podłogę. Jęknął i poruszył się, żeby się obudzić. "Co do cholery!" syknął. Zignorowałam go i zaczęłam chodzić w kółko, nerwowo przeczesując włosy palcami. Wiedziałam, że ten straszny film wywoła u niej poród. Powinna mnie posłuchać. "Który szpital?" "Jude'a" - odpowiedział. Usłyszałam ciche przekleństwo, które brzmiało dokładnie jak Lily, i skrzywiłam się, gdy wydała z siebie krzyk. "Zabiję cię, Asher, patrz, co mi zrobiłeś". Jej krzyki wypełniły mi uszy, a serce ścisnęło się na dźwięk jej bólu. "Jesteśmy w drodze!" wyrzuciłam z siebie pospiesznie, po czym rozłączyłam się. Noel wstał i spojrzał na mnie spode łba, otrzepując się. Przeszukiwał moją twarz, a jego brwi zmarszczyły się w konsternacji. "Co się stało?" Pociągnęłam za kosmyki włosów, nerwowo przygryzając wargę. To nie ja miałam rodzić, ale sama myśl o tym, że kolejna istota ludzka jest wypychana z czyjejś waginy, lekko mnie przerażała. "Lily rodzi." Jego oczy rozszerzyły się, źrenice identyczne z moimi wpatrywały się we mnie oszołomione i podekscytowane. "To na co czekasz, chodźmy!" Wybiegł i ruszył w stronę drzwi. Nie słysząc moich kroków, odwrócił się zdezorientowany. "No?" Niecierpliwość sączyła się z jego tonu. Chwycił kluczyki do samochodu z małego drewnianego stolika obok ściany i zaczął nimi kręcić wokół palca. "No weź, Rose." Jego ton był niecierpliwy, a czoło zmarszczyło się w grymasie. Westchnęłam. "Boję się." Noel jęknął, odrzucając głowę do tyłu w przesadzie. "Czego się kurwa boisz? To nie ty musisz wypchnąć pieprzonego arbuza z waginy." Miał rację. "Ale co, jeśli coś jej się stanie? Brzmiała naprawdę boleśnie przed chwilą. O Boże, nienawidzę widoku krwi." Wymamrotałam, chodząc w kółko. Uszczypnęłam dużą koszulę, którą miałam na sobie, i zdałam sobie sprawę, jak bardzo jestem nieubrana, żeby jechać do szpitala. "Rose, uspokój się, kurwa! Nic jej się nie stanie, Lily to twarda suka, która poradzi sobie ze wszystkim, co rzuci jej życie. Więc na pewno poradzi sobie z tym." Noel ponaglał i otworzył drzwi. "Teraz idę do szpitala, pospiesz się, zanim zostawię twój tyłek na lodzie". Warknął i odszedł, zostawiając mi uchylone drzwi. Westchnęłam, miał rację. Nie było powodu, żeby się o nią bać, poradzi sobie. Z tą myślą podeszłam do rogu ściany i wsunęłam białe japonki. Pociągnęłam koszulę w dół, czując się nieubrana, chociaż miałam na sobie krótkie bawełniane spodnie i stanik, nadal czułam się obnażona. A niech to szlag, przecież nikt ważny mnie nie zobaczy. Wybiegłam z mieszkania, nie zapominając zamknąć drzwi na klucz. Koszula przylegała do mojego ciała podczas biegu, gdy próbowałam dogonić Noela. Wiedziałam, że mówił poważnie o zostawieniu mnie tutaj i nie zamierzałam przegapić porodu mojej najlepszej przyjaciółki. Zaklęłam, gdy zobaczyłam, jak wsiada do samochodu, z rękami na stacyjce, gotowy, żeby go uruchomić. Potknęłam się o mały kamień, ale nie przestałam biec w jego stronę. Serce biło mi szybko, a ręce były spocone. Jeśli mnie tu zostawi, na pewno go zabiję, ale nie wcześniej niż wsadzę mu banana w tyłek. On nienawidzi bananów. Silnik zawarczał w momencie, gdy moje ręce chwyciły klamkę i otworzyły drzwi. Rzuciłam się na siedzenie pasażera i zapięłam pasy. "Ty dupku, naprawdę zamierzałeś mnie zostawić!" syknęłam, uderzając go rękami w ramię. Zaniósł się śmiechem i odjechał, wciskając pedał gazu, jadąc do szpitala. "Nie możesz mnie winić, suko, to ty się ociągałaś." Byliśmy teraz jakieś osiem minut drogi od szpitala. Noel zaczął lekko podskakiwać z podekscytowania, zaciskając ręce na kierownicy i przygryzając wargę. "O rany, będę świadkiem narodzin. Alleluja, doktor Noel jest w drodze" - powiedział radośnie. Przewróciłam oczami i wyjrzałam przez okno, podziwiając krajobrazy, które mijaliśmy. "Wiesz, że nie będziesz mógł być w sali, kiedy ona zacznie przeć, prawda?" zapytałam, opierając teraz głowę o szybę, wpatrując się zafascynowana w latarnie uliczne. "Psujesz moje marzenia i nadzieje, Rose." Słyszałam foch w jego głosie, nie musiałam się odwracać, żeby to zobaczyć. Zachichotałam i wyprostowałam się, gdy zaczął zwalniać. Rozglądał się za miejscem do parkowania, a ja wskazałam na wolne miejsce, które było blisko wejścia do szpitala. Samochód zatrzymał się całkowicie i spojrzałam na pojazd, który był zaparkowany obok nas. Pojazd, który znałam na pamięć. "Oni już tu są" - stwierdziłam, wskazując na samochód Ashera. Rozpięłam pasy i niezdarnymi rękami otworzyłam drzwi. Zimny wiatr uderzył w moją twarz i lekki dreszcz wstrząsnął moim ciałem. Spojrzałam na budynek i po krótkiej rozmowie motywacyjnej zaczęłam iść w jego stronę. Nienawidziłam szpitali, krzyczały śmiercią i bólem. Noel szedł obok mnie i czułam, jak emanuje z niego podekscytowanie. Uśmiech rozciągnął się na mojej twarzy z powodu jego zmienionego nastroju z wcześniejszego, cieszyłam się, że wydawał się zapomnieć o zerwaniu, przynajmniej na chwilę. Otworzył drzwi i gestem zaprosił mnie do przejścia. Jak tylko to zrobiłam, fala środka dezynfekującego uderzyła w mój nos. Nienawidziłam tego zapachu, był duszący, ale szłam dalej, zdeterminowana, żeby być tam dla Lily. Podeszłam do recepcji, rozglądając się za znajomymi twarzami Lily i Ashera. Nie było ich tutaj. Noel oparł się o biurko, prawie w połowie na nim, uśmiechając się do dwóch pielęgniarek przed nami. "Lily Collins?" Jego oczy wędrowały między nimi, prawie niecierpliwe, gdy czekał, aż się odezwą. Jedna z nich, z małym, gładkim kokiem, odpowiedziała znudzonym tonem, stukając w komputer przed sobą. "Oddział położniczy, drugie piętro, pokój numer 102." Bez słowa podziękowania Noel szybkim krokiem ruszył do windy, zmuszając mnie do nadążania za jego długimi, szybkimi krokami. Spojrzałam na pielęgniarki, czując się winna, że nie podziękowałam, i otworzyłam usta, żeby to wykrzyczeć. Obie wyglądały na oszołomione moim bardzo głośnym głosem, który zwrócił na mnie uwagę wszystkich. Skuliłam się pod spojrzeniami wszystkich i weszłam do windy, gdzie czekał mój niecierpliwy brat. "Tysiąc lat, Rose, pieprzone tysiąc lat. Czy możesz być jeszcze większym ślamazarą?" Jęknął i nacisnął przycisk drugiego piętra. Przewróciłam oczami i założyłam ręce pod biustem. Drzwi windy otworzyły się minutę później i wyszliśmy, oboje teraz kipiący podekscytowaniem, gdy nasze oczy rozglądały się w poszukiwaniu pokoju 102. Nie musieliśmy długo szukać, ponieważ Asher wyszedł z pokoju, który był kilka metrów od nas. Jego twarz była wykrzywiona z troski. Jego wysoka sylwetka chodziła w kółko, gdy przeczesywał włosy palcami. Podniósł głowę, gdy usłyszał, jak się zbliżamy, i wyraźnie się uspokoił. "Wszystko z nią w porządku?" zapytałam, gdy do niego dotarłam, moje ciało było spięte, gdy czekałam z niecierpliwością na jego odpowiedź. Modliłam się, żeby przekazał dobre wieści. Przytaknął, a potem westchnął. "Nienawidzę patrzeć, jak cierpi, to mnie boli." Powiedział tak cicho, że ledwo usłyszałam. Zemdlałabym na dźwięk jego słów, gdybym sama nie była tak zdenerwowana. "Jest już rozwarta na 10 cm, lekarz dał jej zgodę na rozpoczęcie parcia. Potrzebowałem tylko trochę powietrza, zanim tam wejdę, nie chcę zemdleć." Wyznał i podrapał się po karku. Miał nam przekazać więcej informacji, gdy drzwi powoli się otworzyły i pielęgniarka wychyliła głowę. Uśmiechnęła się, gdy nas zobaczyła i skierowała swoją uwagę na Ashera. "Jest gotowa do parcia" - poinformowała i wróciła do pokoju. Asher wciągnął powietrze i spojrzał na nas po raz ostatni. "Chyba nadszedł czas." Jego głos zadrżał. Noel poklepał go po ramieniu, a ja uniosłam kciuk w górę. "Dasz radę, stary!" Noel wiwatował. "Zaopiekuj się nimi!" - powiedziałam, zanim zamknął drzwi. Podeszłam do dwóch krzeseł po drugiej stronie i usiadłam. Mój tyłek był w połowie poza krzesłem, a stopy podskakiwały nerwowo. Noel usiadł obok mnie i oparł się, opierając głowę o ścianę. Drzwi windy zadzwoniły i oderwałam wzrok od ściany, żeby zobaczyć, kto wychodzi. Moje serce podskoczyło mi do gardła na widok wysokiego, muskularnego chłopaka pędzącego w naszą stronę. Jego błękitne oczy spotkały się z moimi i nagle poczułam, że wszystko wokół mnie się zatrzymało.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 51

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

51 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Trzy – Jego Blondwłosa Kusicielka | Czytaj powieści online na FicSpire