"Panie Mortimer, przy tak ogromnym zamówieniu… Czy jest pan pewien, że chce pan z nami współpracować?"
David i Simone z trudem mogli w to uwierzyć.
Grupa Langley była na skraju bankructwa.
Współpraca z Grupą Excelsior była niemalże marzeniem ściętej głowy.
"Panie Langley, czy moja wizyta u pańskich drzwi nie jest wystarczającym dowodem mojej szczerości?" zażartował Duke.
"Oczywiście, że nie!" David machnął ręką. "Po prostu trudno nam uwierzyć, że ktoś pańskiego pokroju zadałby sobie trud, żeby tu przyjechać…"
Duke spokojnie spojrzał na Dustina.
"Słyszałem o tym, co spotkało rodzinę Langley. To, co pan zrobił, jest godne pochwały. Zasługuje na szacunek. Odmówił pan sprzedaży produktów, które nie spełniały pańskich oczekiwań. Zaciągnął pan nawet ogromne długi, tylko po to, żeby upewnić się, że wadliwe towary nie trafią na rynek. Grupa Excelsior potrzebuje takich partnerów jak pan."
Słowa Duke'a wycisnęły łzy z oczu Davida.
"Dziękuję… dziękuję…" powtarzał w kółko.
To zamówienie było dokładnie tym, czego rodzina Langley potrzebowała w tej chwili.
"Tato, to zamówienie…" Simone wyglądała na zmartwioną. Chciała przypomnieć Davidowi o ich obecnej sytuacji.
Rodzina Langley była obciążona ogromnymi długami. Skąd mieli wziąć kapitał na inwestycje w tak dużą produkcję?
"Proszę się nie martwić, panno Langley. Moja firma jest gotowa zapłacić 50% kosztów z góry. Kiedy wyprodukujecie państwo pierwsze dwie partie, możemy zapłacić za pozostałą połowę," powiedział Duke.
Simone wytrzeszczyła oczy.
Rodzina Langley nie mogła w to uwierzyć.
Nikt nie robił interesów w ten sposób. To nie miało żadnego sensu.
Duke wyraźnie chciał tylko pomóc rodzinie Langley.
Ale dlaczego miałby to robić?
Żaden z członków rodziny Langley nie znał odpowiedzi.
"Davidzie, Monique, Simone, skoro pan Mortimer jest tak szczery, to czym się martwić?" zapytał z boku Dustin.
"Ten młody człowiek ma rację. Nie macie się czym martwić. Chcę tylko zbudować godne zaufania relacje biznesowe," powiedział Duke z ciepłym uśmiechem.
"Dobrze. W takim razie przyjmujemy to zamówienie!" David skinął głową, zgadzając się.
Duke wyjął dwa egzemplarze umowy. Było jasne, że przyjechał przygotowany.
Na zewnątrz posiadłości Langley, z piskiem opon zatrzymało się Maserati.
Amara wysiadła z samochodu. Kiedy zobaczyła zaparkowanego tam Maybacha i sprawdziła jego tablicę rejestracyjną, jej twarz posępniała.
Prezes Grupy Excelsior naprawdę przyjechał osobiście.
Amara szybko skierowała się do willi.
Nie mogła zrozumieć, dlaczego tak się dzieje.
Gwałtownie zapukała do drzwi.
Drzwi wkrótce się otworzyły.
Kiedy zobaczyła osobę, która otworzyła drzwi, jej twarz stała się lodowata.
"A… Amara Wyatt, co ty tu robisz?" zapytał Dustin z marsową miną.
"Kim ty jesteś, żeby mnie o to pytać? Jesteś tylko osobą z zewnątrz!" Amara była jak zawsze zimna i bezlitosna.
"Złaź mi z drogi!" krzyknęła niecierpliwie.
Twarz Dustina stężała. Wyglądał na niezadowolonego.
Osoba z zewnątrz…
Po poświęceniu ponad dekady rodzinie Wyatt, wciąż był postrzegany jedynie jako osoba z zewnątrz…
Chwilę później Dustin spojrzał na nią szyderczo i usunął się na bok.
Amara weszła do środka i zobaczyła, że Duke i David właśnie mają podpisać umowę.
"Panie Mortimer, nie może pan tego podpisać!" krzyknęła.
Wszyscy w willi spojrzeli na nią.
Wysokie obcasy Amary stukały o podłogę, gdy podeszła do nich.
"Panie Mortimer, Grupa Wyatt jest idealnym partnerem dla Grupy Excelsior! Jesteśmy jedyną firmą w całym Rivenesco, która może obsłużyć pańskie zamówienie!" powiedziała energicznie. "Rodzina Langley jest daleka od bycia do tego zdolną!"
Duke zmarszczył brwi. Spojrzał na nią gniewnie.
Chociaż Amara była kobietą budzącą respekt i nawet jej siostry były nią onieśmielone, ponieważ była prezesem własnej firmy, nie mogła się równać z Duke'iem, który sam w sobie był osobą imponującą.
"Nie do pani należy pouczanie mnie, jak Grupa Excelsior powinna prowadzić swoje interesy!" powiedział stanowczo Duke.
Twarz Amary zmieniła się.
"Więc w ten sposób wychowano najstarszą córkę rodziny Wyatt. Wpada pani tutaj bez pozwolenia rodziny Langley i krzyczy, że rodzina Langley nie jest do niczego zdolna we własnym domu?" zakpił Dustin.
Twarz Amary pobladła, gdy spojrzała na Dustina.
W przeszłości Dustin zawsze ją wspierał.
Jednak w tej chwili wydawało się, że wcale się nią nie przejmuje.
Amara była tak wściekła, że aż jej krew zawrzała.
"Ma całkowitą rację," powiedział obojętnie Duke. "Panno Wyatt, czy nie ma pani żadnych manier?"
Amara opanowała swój temperament i wymusiła uśmiech.
"Panie Mortimer, ma pan rację. Przesadziłam," powiedziała, odzyskując panowanie nad sobą.
"Jestem bardzo szczera w moich intencjach współpracy z Grupą Excelsior. Nagłe odwołanie państwa firmy zaskoczyło nas wszystkich. Panie Mortimer, czy mógłby pan nam powiedzieć, gdzie popełniliśmy błąd, żebyśmy mogli się poprawić?"
Duke zachichotał.
"Excelsior nie będzie współpracować z firmą, której brakuje podstawowej przyzwoitości."
Po tych słowach Duke wstał i pożegnał się z rodziną Langley. Nie spojrzał ani razu na Amarę, zanim wyszedł.
Amara była wściekła.
Co Duke sugerował, mówiąc, że jej firmie brakuje podstawowej przyzwoitości?
Amara spojrzała na Dustina, który wyglądał na niezwykle spokojnego. Zmarszczyła brwi.
Czy to możliwe…
Czy ta sprawa jest powiązana z tym śmieciem?
To niemożliwe.
On był niczym więcej niż bezużytecznym psem. Jak mógłby być do czegoś takiego zdolny?
"Panno Wyatt, proszę, napije się pani kawy." Simone przyniosła Amarze filiżankę kawy.
Amara odepchnęła filiżankę, która wyleciała w powietrze i rozbiła się na podłodze. Filiżanka się potłukła.
"Ała!" krzyknęła Simone. Prawie się poparzyła.
"Amaro Wyatt!"
Dustin gwałtownie wstał. Wyglądał przerażająco.
"To nie jest rodzina Wyatt. Nikt tutaj nie będzie tolerował twojego złego zachowania! Jeśli chcesz się złościć, wracaj do rodziny Wyatt i tam to rób!"
Po nakrzyczeniu na nią, Dustin spojrzał na Simone z troską. "Simone, wszystko w porządku?" zapytał łagodnie.
"Tak, wszystko dobrze," powiedziała cicho Simone.
Była zaskoczona, ponieważ nie spodziewała się, że Dustin nakrzyczy na swoją byłą siostrę w jej obronie. Ogrzało to jej serce.
Amara spojrzała na Dustina z niedowierzaniem.
Ten śmieć mówił jej, żeby stąd wyszła!
Kiedyś był bez znaczenia. To ona wydawała mu rozkazy. Kiedy stał się tak buntowniczy?
Twarz Amary stała się zimna. Spojrzała na wszystkich w willi i powiedziała lodowato: "Myślicie, że Grupa Langley może rzucić wyzwanie Grupie Wyatt? Zobaczymy. Ta sprawa jeszcze się nie skończy! Dopilnuję, żeby Grupa Langley została zrujnowana!"
Po tych słowach Amara odwróciła się i wyszła. Rodzina Langley patrzyła na siebie w oszołomionym milczeniu.
Gdy mijała Dustina, powiedziała chłodno: "Myślisz, że jesteś imponujący, Dustin? Musiałeś coś zrobić. To ma być twoja zemsta? Nie masz nawet środków, żeby zrujnować rodzinę Wyatt!"
Dustin zmarszczył brwi.
Amara miała coś z głową.
"Amaro," zawołał i poszedł za nią.
Amara odwróciła się. Jej twarz była zimna i wyniosła. Nie chciało jej się nawet na niego patrzeć.
"Naprawdę myślisz, że to ty sama doprowadziłaś Grupę Wyatt do miejsca, w którym jest dzisiaj? Myślisz, że wszyscy powinni cię podziwiać?" zakpił Dustin.
"Tak. I co z tego?" zapytała Amara.
"Gdyby nie ja, nikt nie pomógłby wam, niewdzięcznym bachorom z rodziny Wyatt, w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Kto, twoim zdaniem, wspierałby wasz luksusowy styl życia? Rodzina Wyatt nie może przetrwać beze mnie!"
Dustin zaśmiał się szyderczo.
Gdyby nie jego wsparcie zza kulis, Grupa Wyatt dawno by upadła.
Potajemnie pomagał jej przetrwać, ale Amara uważała, że jej umiejętności są niezwykłe i była dumna ze swoich osiągnięć.
"Nie masz żadnych umiejętności, ale myślisz, że jesteś taka imponująca. Codziennie krzywisz się na wszystkich. Grupa Wyatt upadnie przez ciebie, prędzej czy później!" powiedział obojętnie Dustin.
"Od momentu, kiedy opuściłem rodzinę Wyatt, było to przeznaczone do upadku!"
Amara miała zamiar go ochrzanić za jego bezczelność. Jednak Dustin zatrzasnął jej stalowe drzwi przed nosem i pozbawił ją tej satysfakcji. Jej twarz posępniała.
Kiedy wróciła do samochodu, wściekle go kopnęła, żeby dać upust swojej złości.
















