logo

FicSpire

Królowa Powrotów

Królowa Powrotów

Autor: Joooooe

Rozdział 2: Zrób mi bałagan w życiu
Autor: Joooooe
15 sie 2025
Phoebe dawno przestała przejmować się swoją stronniczą rodziną. Dla niej to było tak, jakby w ogóle nie łączyła ich ta sama krew. Kiedy była jeszcze dzieckiem, Jamar ją zgubił, prosta sprawa. Wpadła w ręce handlarzy ludźmi, omal nie została sprzedana do burdelu. Jej życie prawie zostało zrujnowane nie do naprawienia. Gdyby nie obcy człowiek, który ją uratował i przygarnął, nawet nie chciała myśleć, gdzie by teraz była. Słowa, które Phoebe rzuciła rodzinie Jenkinsów, uderzyły w nich jak cios w żołądek. Stali tam z twarzami zamarłymi w szoku. Nigdy się tego nie spodziewali. Nigdy nie myśleli, że Phoebe odetnie się od nich tak zimno – bez wahania, bez zastanowienia, nawet bez oglądania się za siebie. Sienna wtuliła się w ramiona Lidii, z twarzą pełną winy, rzucając nerwowe spojrzenia na Phoebe. "Nie, to ja powinnam odejść. Przepraszam – nie chciałam ci niczego zabrać. Po prostu... naprawdę chciałam tej roli i dlatego Leon przyszedł do ciebie. "Teraz już jej nawet nie chcę, więc nie musisz się czuć źle. Nie chcę, żeby mama, tata ani chłopcy się tym stresowali przeze mnie." Jej fałszywe przeprosiny były czystą manipulacją – udawała słodką i poświęcającą się, próbując sprawić, by wyglądało na to, że niczego nie kradnie Phoebe. Ale pod spodem zasiewała myśl, że Phoebe po prostu dramatyzuje, urządza scenę, żeby postawić na swoim. Zgodnie z oczekiwaniami, twarze rodziny Jenkinsów jeszcze bardziej pociemniały, a napięcie zgęstniało jak przed burzą. Phoebe skrzyżowała spojrzenie z Sienną, nieugięta, i bezlitośnie przebiła się przez jej grę. "Skończ z tym niewinnym gównem. Nie dam się na to nabrać." Dawno przestała dbać o "lojalność rodzinną" i na pewno nie zamierzała teraz niczego lukrować. Phoebe powiedziała, jej głos był zimny i ostry jak brzytwa: "Od lat odstawiasz ten numer z 'odejdę', ale zgadnij co? Nigdy tego nie robisz. Od twoich fałszywych wycofań chce mi się wymiotować i szczerze mówiąc, to żałosne, że ktokolwiek jeszcze się na to nabiera. "Nie musisz do mnie przychodzić po nic. Jedno twoje słowo i cały klan Jenkinsów stanie na głowie, żeby dać ci wszystko, czego do cholery chcesz. Więc nie zawracaj sobie głowy tymi winnymi minami – mam gdzieś, co ci ludzie o mnie myślą." Jej słowa przecięły powietrze jak ostrze, pozostawiając jeszcze ciemniejszą chmurę nad rodziną Jenkinsów. Twarz Sienny oblała się tuzinem odcieni rumieńca, gdy walczyła o opanowanie złości, obejmując Lidię, z nutą urazy. "Mamo, przysięgam, że tego nie zrobiłam. Nie słuchaj ani jednego słowa, które mówi o tacie, tobie czy chłopcach." W duchu wściekała się: "Co się dzisiaj dzieje z Phoebe? Czy ona zwariowała? Jak ona śmie mnie tak atakować?" Pomimo poczucia ataku, Sienna wiedziała, że wybuch Phoebe tylko jeszcze bardziej nastawi rodzinę przeciwko niej, więc postanowiła zachować spokój. Zgodnie z oczekiwaniami, Lidia kipiała ze złości, prawie na skraju omdlenia. "Phoebe, co ty do cholery mówisz? Gdzie twój szacunek?" Phoebe tylko wzruszyła ramionami, zupełnie niewzruszona. "Szacunek? Tak, urodziłam się z wami, ale mnie nie wychowywaliście. Więc chyba mój szacunek zjadł pies." W pokoju zapadła grobowa cisza, gdy rodzina Jenkinsów stała tam, zbyt oszołomiona, by odpowiedzieć. Twarz Lidii spowiła chmura rozczarowania, gdy wpatrywała się w Phoebe. "Nadal żywisz urazę, prawda? Czy popełniliśmy błąd, sprowadzając cię z powrotem? "Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, przez ostatni rok, próbując naprawić błędy. Czego jeszcze chcesz? Dlaczego ty i Sienna nie możecie po prostu dogadywać się jak normalne siostry?" Jej ton stwardniał. "Chociaż jesteś naszą biologiczną córką, Sienna jest z nami przez te wszystkie lata. Jest częścią tej rodziny – jest też moją córką i to się nie zmieni." Phoebe kiedyś pozwalała, by te słowa ją raniły, ale teraz nawet jej nie dotykały. "O co ja kiedykolwiek próbowałam walczyć? Odkąd tu przyjechałam, ty i Sienna czepiacie się mnie w każdej cholernej sekundzie. "Nieważne, co zrobię, przedstawiacie to tak, jakbym próbowała zwrócić na siebie uwagę lub coś ukraść. Jeśli jesteście tacy przewrażliwieni, idźcie do psychiatry. Mam dość waszych bzdur." Sięgnęła do torby, wyjęła kartę bankową i rzuciła ją na stół. "Oto tak zwana 'rekompensata', którą mi rzuciliście. Nie dotknęłam ani jednego cholernego centa. A te wszystkie pierdoły, które kupił lokaj? Zatrzymajcie je. Zapłacę wam gotówką za wszystko, co wykorzystałam." Na karcie było 300 tysięcy dolarów, a Phoebe nie wydała ani grosza. Następnie rzuciła na stół kartkę papieru. "Mieszkam tu od ponad roku i nie wydałam więcej niż 30 tysięcy dolarów. Oto zestawienie. Właśnie przelałam 30 tysięcy dolarów na tę kartę. Od teraz skończyliśmy. Nic mi nie jesteście winni, ja wam nic nie jestem winna." Phoebe pomyślała sobie: "Jeśli pieniądze mogą to naprawić, to nie jest prawdziwy problem." Uregulowała kwestie finansowe, ale w głębi duszy wiedziała, że emocjonalne blizny nigdy się naprawdę nie zagoją. Jej bezpośrednie, rzeczowe podejście pozostawiło rodzinę Jenkinsów w osłupiałym milczeniu, zdając sobie sprawę, że mówi poważnie. Lidia, nadal nie wierząc, że zazwyczaj pasywna Phoebe tak się zachowuje, uderzyła ręką w stół, z twarzą płonącą gniewem. "Dobrze, jeśli tak bardzo chcesz odejść, to wynoś się stąd do cholery! Ale jeśli wyjdziesz dzisiaj przez te drzwi, nigdy nie myśl o powrocie!" Była przekonana, tak jak powiedziała Sienna, że Phoebe blefuje – po prostu próbuje zmusić ich do ustąpienia. Nie było mowy, żeby jej własna córka naprawdę odeszła od rodziny. A w głębi duszy Lidia miała przeczucie, że jeśli Phoebe odejdzie, nie będzie już odwrotu. Tak naprawdę nie chciała, żeby Phoebe odchodziła; chciała ją tylko ostrzec, żeby nie przesadzała. Reszta milczała, wyraźnie popierając Lidię. Phoebe od razu to zrozumiała – myśleli, że tak naprawdę nie wyprowadzi się z domu. "Jeśli odchodzę, to nie oglądam się za siebie." Z tymi słowami chwyciła walizkę i wyszła bez cienia wahania. Elliot zawołał za nią, próbując ją sprowadzić z powrotem. "Dobrze, wystarczy. Sienna już odrzuciła to miejsce w programie, a od tej pory twój drugi brat znajdzie ci lepsze fuchy." W końcu rodzina to rodzina. Nie mogli po prostu pozwolić jej odejść na dobre. Phoebe zatrzymała się i rzuciła mu zimne spojrzenie. "Och, więc próbujesz mnie teraz przekupić kilkoma fuchami?" Elliot zmarszczył brwi. "Nie o to mi chodziło. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że teraz, kiedy cię odnaleźliśmy, jesteśmy gotowi nadrobić stracony czas." Phoebe wydała z siebie gorzki śmiech. "Och, jak hojnie. Już się napatrzyłam na wasze chłodne ramiona, narzekania i przewracanie oczami w ciągu ostatniego roku. Przepraszam, jeśli nie rzucam się na waszą 'życzliwość'." Elliot zachwiał się, nie mogąc znaleźć słów, widząc jej nieugiętą minę. W końcu westchnął. "Dobrze. Czego więc chcesz?" Zajęty pracą, zdał sobie sprawę, że rzeczywiście pozwolił Phoebe wymknąć się przez palce w ciągu ostatniego roku. Głos Phoebe był stanowczy i ostry. "Chcę czystego zerwania. Proste jak drut. Żadnych więcej telefonów, nic więcej. Skończyłam." Twarz Elliota wykrzywiła się gniewem, a jej pięciu braci nie wyglądało na szczęśliwszych. Zwłaszcza Jamar, który patrzył na nią z burzą winy i frustracji. "Więc to wszystko? Po prostu obwiniasz mnie o wszystko. Po prostu próbujesz zmusić nas do stanięcia na głowie, żebyś mogła być lepsza od Sienny." Phoebe zmierzyła go wzrokiem, jej głos był lodowaty. "Obwiniam cię? Masz cholerną rację, że cię obwiniam. To ty mnie zgubiłeś! Przez ciebie wpadłam w ręce handlarzy ludźmi – omal nie skończyłam w cholernym burdelu." Jej głos drżał od ledwo tłumionego gniewu. "Mam być wdzięczna za ten 'prezent', który mi dałeś?" Twarz Jamara pobladła. "Nie chciałem, żeby cokolwiek z tego się stało" – wykrztusił. "Nie miałem pojęcia, że prawie... przez to przeszłaś." Phoebe uniosła brew, jej słowa były cięte. "Och, więc 'nie chciałeś', i to wszystko naprawia? Nie zmienia to faktu, że mnie zgubiłeś i spieprzyłeś mi całe życie." Ledwo mogła o tym myśleć, nie czując tego ukłucia. Jasne, odkąd wróciła, Jamar próbował to naprawić, bardziej niż jej pozostali bracia, a nawet rodzice. Ale za każdym razem, gdy starła się z Sienną, Jamar nie wahał się stanąć po stronie Sienny. Phoebe westchnęła w duchu. "Brat tak samolubny i stronniczy? Kto go chce, może go mieć, ale ja na pewno nie."

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 2: Zrób mi bałagan w życiu – Królowa Powrotów | Czytaj powieści online na FicSpire