Mówili, że małżeństwo to grób miłości. Dla mnie to brzmiało świetnie. Wolałam mieć wygodne miejsce spoczynku niż umrzeć bez grobu, wystawiona na działanie żywiołów.
Po dwóch miesiącach drobiazgowego szycia w końcu skończyłam moją suknię ślubną.
Olśniewała w świetle. Wyobraziłam sobie siebie w niej – za kilka dni, idącą do ołtarza z mężczyzną, którego kochałam – i uśmiechnęłam się.
Czekałam na ten dzień, odkąd skończyłam 19 lat. Po sześciu latach wreszcie miałam spocząć w tym grobie miłości w wieku 25 lat.
Mój sen legł w gruzach z dnia na dzień.
Cherry Birkin, moja asystentka, zadzwoniła i zapytała: „Tay-Tay! Pan Kennedy przyszedł dziś rano i zabrał suknię ślubną. Zabiera ją do domu, prawda?”
Wciąż zaspana, odpowiedziałam: „Zabrał moją suknię?”
„Tak. Um, wiesz coś o tym?”
„Zapytam go o to teraz.”
Mój umysł nieco się przejaśnił, ale wciąż nie mogłam pojąć, dlaczego to zrobił.
Nasz dom był już wypełniony rzeczami na uroczystość. Nie było miejsca na suknię, więc planowałam zabrać ją do domu dzień przed ślubem.
Edward nie odbierał telefonu. Miałam już dzwonić ponownie, kiedy to on zadzwonił pierwszy.
„Wziąłeś suknię, Ed?” – zapytałam od razu.
„Tak.”
Brzmiał na wyczerpanego. Jego odpowiedź zabrzmiała jak jęk i poczułam ukłucie niepokoju.
„Wszystko w porządku? Brzmisz, jakbyś był chory” – powiedziałam.
Przez kilka minut milczał, zanim nagle oświadczył, prawie szeptem: „Odwołajmy nasz ślub”.
Zamurowało mnie. „Co?! Dlaczego?!”
„U Maddie zdiagnozowano raka w zaawansowanym stadium. Lekarz powiedział, że zostały jej tylko trzy miesiące życia” – odpowiedział Edward.
Przez tę krótką chwilę pomyślałam, że Bóg w końcu zwrócił na to uwagę. W końcu dawał tej kobiecie to, na co zasłużyła.
„Co to ma wspólnego z naszym ślubem?”
„Ostatnie życzenie Maddie. Chce mnie poślubić przed śmiercią” – odpowiedział Edward.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, dodał: „Wiem, że to nie jest najrozsądniejsza prośba, ale czy możesz pozwolić jej spełnić to marzenie chociaż raz? Okaż trochę współczucia komuś, kto odchodzi?”
Opadła mi szczęka. Czy to jakiś pokręcony żart?
Zaśmiałam się szyderczo. „Czy ty się w ogóle słyszysz, Edwardzie Kennedy?”
„Wiem, co powiedziałem, Taylor. Muszę spełnić jej ostatnie życzenie. Muszę ją poślubić” – powiedział stanowczo. „Wiem, że to nie jest w porządku wobec ciebie, więc dam ci 50% udziałów w mojej firmie jako rekompensatę. Proszę, rozważ to.”
Zdrętwiałam. „A jeśli odmówię?”
„Czy zabije cię, jeśli okażesz trochę więcej empatii? To twoja siostra!” – warknął. „Pozwól jej spełnić to życzenie, chociaż raz. Nie możesz?”
Co to za nonsens?!
„Cholera, czy powinnam się martwić, że możesz umrzeć razem z nią, tylko po to, by być z nią pochowanym?” – odparłam kpiąco.
„Taylor!” – zacisnął zęby. Potem nagle powiedział: „Zabrałem suknię do szpitala. Macie ten sam rozmiar, więc będzie pasować.”
W tle rozległ się znajomy głos: „Eddy! Maddie się obudziła!”
„Już idę!” – odpowiedział pospiesznie. „Nie każ mi czekać na twoją odpowiedź, Taylor.”
Rozmowa skończyła się w ten sposób.
Wiedziałam, kto to był – Cameron Thompson – obecna żona mojego ojca i moja macocha. I oczywiście matka Maddie.
Nie miałam pojęcia, że Edward stał się jej ulubieńcem.
Ścisnęłam telefon w gniewie.
Matka Maddie ukradła mojego ojca mojej matce lata temu, a teraz córka Cameron ukradła mojego narzeczonego. Ironia sama się pisała!
Ponad dziesięć lat temu moi rodzice się rozwiedli.
Mój ojciec nie czekał nawet trzech miesięcy, zanim poślubił Cameron, która przyszła z parą bliźniaków dwujajowych.
Zawsze byli jego. Zyskałam przyrodniego brata i przyrodnią siostrę, tylko dwa lata młodszych ode mnie. Niewierność ojca zaczęła się wcześnie.
Moja matka była wściekła. Pozwała mojego ojca i zażądała ponownej oceny podziału jego majątku.
Byłam pewna, że próbuje zabezpieczyć moje pierworództwo, zanim ta rozbijaczka rodzin wszystko mi ukradnie.
Mój ojciec był po prostu okrutny. Odrzucił prośbę mojej matki i przejął firmę moich dziadków ze strony matki, pozostawiając ją bez wsparcia finansowego.
Mój dziadek, wstrząśnięty tym szokiem, zachorował. Jego stan stał się krytyczny i rodzina znalazła się w rozpaczliwej sytuacji.
Moja matka sprzedała nasze najcenniejsze rzeczy i wszystko, co można było spieniężyć, aby sfinansować jego leczenie, ale i tak zmarł.
To był druzgocący cios dla mojej matki. Poczucie winy przerodziło się w depresję po załamaniu nerwowym, a wkrótce potem zdiagnozowano u niej raka piersi i zmarła.
Mój ojciec jej to zrobił.
Ich śmierć była druzgocąca zarówno dla mojej babci, jak i dla mnie. Wtedy przysięgłam, że odzyskam wszystko, co należało do mojej matki… z odsetkami.
Dzięki własnym wysiłkom udało mi się wynieść moją firmę na nowy poziom.
Jednocześnie zaręczyłam się z moim przyjacielem z dzieciństwa i ukochanym, Edwardem, spadkobiercą rodziny Kennedy.
Myślałam, że ten związek oznacza zdobycie wsparcia kogoś, kogo kocham, i że moje osiągnięcia będą rosły wraz z nim.
Aż do momentu, gdy ta suka ukradła mi narzeczonego tuż przed naszym ślubem!
Od kiedy Edward tak się zbliżył do Maddie?! Czy to wtedy, gdy oddała mu krew? Czy to wtedy, gdy dla niego gotowała?
A może to był ten pamiętny dzień, kiedy Maddie, mając 18 lat, publicznie wyznała Edwardowi miłość i oświadczyła, że wolałaby umrzeć, niż go nie poślubić?
Edward i ja byliśmy już wtedy razem, ale wszyscy ją za to chwalili. Mówili, że jest odważna!
Czy to wystarczyło, Edwardzie? A co z wszystkimi poświęceniami, których dla ciebie dokonałam? A co z tymi razami, kiedy oddawałam dla ciebie krew przez ponad pięć lat, aż twoja choroba zniknęła?
A co z tymi dniami, kiedy uczyłam się i opanowywałam ziołowe gotowanie, aby pomóc ci w leczeniu?
A co z wieloma bezsennymi nocami i wyczerpującymi dniami, które spędziłam przy twoim łóżku, kiedy byłeś zbyt chory, by nawet wyjść ze szpitala? Z czasami, kiedy moje serce bolało z troski i niepokoju?
Wszystko, czego trzeba było, żebyś mnie zdradził, to rak Maddie. Odwołałbyś ślub, do którego przygotowywaliśmy się od miesięcy, tylko po to, by być z nią!
Moje oczy zaszkliły się, ale powstrzymałam łzy.
Nie zamierzałam płakać z powodu gówna. I nie potrzebowałam niczyjego współczucia – zwłaszcza nie swojego. Całe cierpienie, którego doświadczyłam od rodziny Jonesów, nauczyło mnie, jak bezużyteczne są łzy.
Jedynym sposobem na pójście naprzód jest walka!
Zadzwoniłam do niego ponownie. „Chcę całą firmę, Edwardzie. Daj mi to, a odwołam nasze zaręczyny. Jeśli się na to zgodzisz, możemy zacząć sporządzać…”