Becca.
Ciepłe, miamińskie słońce opiekało moją skórę, gdy leżałam na białym leżaku przy basenie. Chociaż bardzo chciałam zaznać takiego komfortu w Savannah, to jednak nie. Tam wilgotność była bardziej uciążliwa niż przyjemna, a pogoda w Miami była zupełnie inna.
To była jedna z rzeczy, które mi się tu podobały.
To był jedyny komfort, jaki wyniosłam z lat ciężkiej pracy na moją przyszłość. Będąc tutaj, w Miami, mogłam być kimkolwiek i robić, co tylko zapragnę.
Ponieważ nikt nie wiedział, kim jestem, a po całym życiu bycia kimś konkretnym… cóż, to było bardzo przyjemne.
Tally uparła się, żeby zaprosić mnóstwo ludzi na imprezę przy basenie, a gdy oni kręcili się w chłodnej wodzie, śmiejąc się i pijąc, nie mogłam powstrzymać irytacji.
Wydawali się tak beztroscy, żyjąc w luksusie, mogąc przychodzić i odchodzić, kiedy chcieli. Nigdy nie musieli na nic zapracować, a rodzice dawali im pieniądze, kiedy tylko o to poprosili.
Nie byłam do tego przyzwyczajona. Moi rodzice ciężko pracowali przez całe życie, żeby dać mi to, co najlepsze, i nawet teraz ja też ciężko pracowałam. Bo planowałam kiedyś zaopiekować się ojcem. Mama zmarła kilka lat temu.
Tata tak wiele dla mnie poświęcił i w przeciwieństwie do tych wszystkich ludzi, którzy oczekiwali, że będą mieli wszystko, czego zapragną – ja nie brałam rodziców za pewnik.
– Zamierzasz tak leżeć cały dzień, czy do nas dołączysz? – zapytała Tally, a jej zacieniona sylwetka spojrzała na mnie z góry, zasłaniając słońce, którym się rozkoszowałam.
– Dołączam, ale tylko z tego krzesła. Słońce jest cudowne i nie mam ochoty pływać – powiedziałam jej szczerze, rozluźniając się jeszcze bardziej na siedzeniu.
– Przynajmniej pijesz – uśmiechnęła się.
Podnosząc moją margaritę, pozwoliłam kącikom ust unieść się. – Owszem. Tequila i słońce.
– A do tego gorący facet?
– Ee, nie – roześmiałam się. – Sama mogę się zadowolić. Nie słyszałaś, że mamy dwudziesty pierwszy wiek? Kobiety nie potrzebują mężczyzn. Mamy siebie nawzajem i zabawki dla rozrywki.
– Cóż, to trzeba zmienić. Chcę, żebyś kogoś poznała – odparła, przewracając oczami.
Zacisnęłam usta, kręcąc głową. – Nie, Tally. Mówiłam ci już. Nie jestem gotowa.
– O mój Boże. Minął dosłownie prawie miesiąc, Becca. Marnujesz czas na bycie totalnie niezabawną, bo Chad pieprzył się z kimś innym.
Co do cholery?
Zaskoczona jej bezpośrednią odpowiedzią, spojrzałam na nią w szoku. – Wow. Dzięki za to.
Może i jest moją najlepszą przyjaciółką, ale czasami jest niezłą suką.
Wydając z siebie zirytowane westchnienie, usiadła obok mnie, opierając brodę na dłoni. – Wiesz, co mam na myśli. Ja… ja po prostu chcę, żebyś znowu była szczęśliwa.
– Cóż, może mój chłopak nie powinien pieprzyć się z kimś za moimi plecami. Po drugie, jestem szczęśliwa.
Jęknęła sfrustrowana, znowu przewracając oczami. – Daj już spokój. Nie jest tego wart.
– O, jestem tego doskonale świadoma – prychnęłam. – Teraz zostaw mnie w spokoju. Nic mi nie jest.
– Nie, nie jest. Nie wiem, dlaczego wciąż sama siebie okłamujesz – odparła, powodując, że pokręciłam głową. Nie miała pojęcia, o czym mówi.
– Dlaczego nie przestaniesz się martwić o to, żeby bawić się w swatkę, i nie znajdziesz sobie kogoś do zabawy? – ponagliłam ją z uśmiechem, zamykając oczy za ciemnymi okularami i próbując wrócić do relaksu.
– Bardzo się cieszę, że przyjechałaś, Becca – powiedziała Tally po chwili ciszy. – Nie wiadomo, gdzie będziemy za rok i tęskniłam za spędzaniem z tobą wakacji przez ostatnie kilka lat.
Podglądając jednym okiem, obserwowałam szczere wyrażenie na jej twarzy. Była szczera, ale coś w jej zachowaniu ostatnio mówiło mi co innego.
Wyglądało to tak, jakby była szczęśliwa, ale jednocześnie coś ukrywała. Postanawiając nie naciskać, pozwoliłam uśmiechowi zakwitnąć na moich ustach. – Ja też się cieszę, że przyjechałam. Ale i tak nie pozwolę ci się bawić w swatkę.
– Nuda. – Roześmiała się histerycznie. – Dobra… rób, co chcesz.
– O, będę. A teraz wracaj do tego seksownego rudzielca. Patrzy na ciebie z pożądaniem, odkąd wyszłaś z basenu i przyszłaś tutaj.
Odwracając głowę, spojrzała na niego, lekko zsuwając okulary, po czym lekko mu pomachała. – Jest całkiem niezły, co?
– Tak, jest – odparłam. – Ale bardziej w twoim typie, więc baw się dobrze. Ja upoluję innego faceta innym razem. Na razie jestem zadowolona.
– Dobra, dobra – uśmiechnęła się. – Nie mów, że nie próbowałam.
Odwracając się na pięcie, podbiegła do rudowłosego mężczyzny, który wciągnął ją do basenu. Jej chichoczący głos rozbrzmiewał w powietrzu, gdy z powrotem zanurzyłam się w strefie komfortu, w której byłam, zanim przyszła.
Jednak bez ostrzeżenia jej miejsce zajęła inna postać, a mianowicie bosko zbudowany Latynos z jasnym planem w głowie.
– No cześć, piękna.
Unosząc brew, pozwoliłam moim oczom zmierzyć go od góry do dołu, po czym wydałam z siebie westchnienie. – Nie.
– Nie?
– Tak, nie – prychnęłam. – Słuchaj, nie wiem, co ci Tally powiedziała, ale nie jestem zainteresowana, szczerze. Chcę po prostu robić swoje i leżeć przy basenie, relaksując się.
– Powiedziała mi, że trudno cię zdobyć. To mi się podoba u kobiet.
O, na litość boską. Czy on jest głupi?
– Nie, nie jestem typem kobiety, która zwodzi facetów. Naprawdę nie jestem zainteresowana… Przepraszam, nie znam twojego imienia…
– Alejandro – odparł. – Jakie jest twoje?
– Moje imię? – Po pytaniu nastąpił śmiech, gdy skinął głową. – To… Nie jestem zainteresowana.
Nie próbowałam być suką, ale też nie zamierzałam owijać w bawełnę. Dorastałam z filozofią, że lepiej być bezpośrednim i konkretnym.
Alejandro wpatrywał się we mnie przez chwilę z niedowierzaniem, gdy przechyliłam głowę, ciekawa jego reakcji. Ale w szoku po prostu się uśmiechnął.
– Podoba mi się to – stwierdził, próbując się przysunąć, a moje oczy rozszerzyły się, gdy szybko się cofnęłam i wstałam z krzesła. Czy on naprawdę próbował mnie poderwać?
– Przepraszam, ale powiedziałam ci, że nie jestem zainteresowana – warknęłam, chwytając moje rzeczy i szybko kierując się do środka.
Pomyśleć, że Tally naprawdę wysłała tego faceta, żeby mnie poznał. Obrzydliwe.
– Becca, co się stało? – zawołała Tally z basenu. – Nie bądź taka.
Nie bądź taka. Czy ona mówiła to na serio?
Nie mówiąc ani słowa, zamknęłam za sobą drzwi do kuchni. Zdejmując kapelusz z szerokim rondem, który miałam na sobie, i kładąc go na blacie, wzięłam głęboki oddech.
– Nie mogę uwierzyć…
– Gdzie idziesz, piękna? – powiedział Alejandro za mną, zamykając drzwi.
Odwracając się na pięcie, patrzyłam, jak zatacza się w moją stronę. Było jasne, że ten facet pił, a z tego, jak wciąż na mnie patrzył, wynikało, że chce tylko jednego.
– Słuchaj, powiem ci to wolniej, żebyś zrozumiał. Nie jestem zainteresowana, szczerze.
Śmiech opuścił jego usta, gdy podszedł do mnie. – Nie musisz kłamać.
– Zapewniam cię, że nie kłamię – odparłam, odsuwając się od niego. – Teraz, proszę, zostaw mnie w spokoju.
– Zostawić cię w spokoju? – Znowu się roześmiał. – Kobiety marzą o tym, żeby być na twoim miejscu. Jestem jednym z najbardziej pożądanych mężczyzn w Miami…
– Proszę, przestań! – krzyknęłam na niego, gdy cofnął mnie do lodówki. Moje serce biło jak szalone, a dłonie były spocone. Ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, było znalezienie się w takiej sytuacji, ale jednocześnie nie chciałam atakować tego mężczyzny.
Chciałam tylko, żeby mnie zostawił w spokoju.
– Myślę, że po prostu się boisz. Słyszałem o twoim byłym i obiecuję, że cię nie skrzywdzę.
Czy ten facet mówił na serio?!
– Jak śmiesz?! – krzyknęłam, próbując go obejść. – Nawet mnie nie znasz i nie masz prawa mówić mi takich rzeczy.
Chwytając mnie za ramię, Alejandro popchnął mnie na blat, przygważdżając mnie swoim ciałem. Wiedziałam dokładnie, co chodziło mu po głowie, ale nie było mowy, żebym na to pozwoliła.
Myśląc szybko, uniosłam kolano i trafiłam go między nogi.
– Ty pieprzona suko! – ryknął, a jego ręka uniosła się, uderzając mnie w twarz. Uderzył mnie, a moja desperacja w ucieczce stała się jeszcze bardziej realna.
– Zostaw mnie! – krzyknęłam, mając nadzieję, że ktoś zainterweniuje. Nie chciałam być kobietą, która została napadnięta na imprezie, ponieważ nikt nie zauważył, że jej brakuje.
– Przestań, przestań – śmiał się, gdy się z nim szarpałam. – Przestań walczyć ze mną, mi amor. Pozwól mi pokazać ci, jak znowu kochać. Wybaczę ci twoje czyny sprzed chwili.
– Odpieprz się ode mnie! – krzyknęłam, gdy jego ręka zakryła mi usta.
– No dalej, kochanie… – dyszał. – Wiem, że tego chcesz.
– Co tu się, do cholery, dzieje? – warknął James, wchodząc do kuchni.
Alejandro odwrócił się, patrząc przez ramię, i prychnął. – Nie wtrącaj się, staruszku.
Było oczywiste, że ten dzieciak nie wiedział, kim jest James, ale po tym, jak James zmrużył oczy i zacisnął pięści, mogłam stwierdzić, że zaraz się dowie.
– Słucham? – zadrwił James. – Myślę, że powinieneś wyjść… teraz.
Zaniepokojenie ogarnęło mnie, gdy obserwowałam rozwój sytuacji.
Alejandro został oderwany ode mnie, a gdy tak się stało, upadłam na kolana na podłogę, próbując złapać oddech i uspokoić bijące serce.
Gdyby James nie wkroczył, Bóg wie, co by się stało. Alejandro był ode mnie dużo większy i już miałam problem z odparciem go.
Obaj mężczyźni szarpali się w kuchni, aż przybyła ochrona, a James kazał go wyrzucić z domu. Był moim wybawcą, kiedy nikogo innego nie było w pobliżu.
Tally i ja poważnie porozmawiamy o tym.
Nie mogłam uwierzyć, że uważała, że ten facet do mnie pasuje. Był wszystkim, czym gardziłam u mężczyzny, i jeszcze więcej.
– Wszystko w porządku? – zapytał James, wyrywając mnie z zamyślenia. Moje oczy powoli spotkały się z jego, a dech zaparło mi w piersiach. Przez wszystko, przez co właśnie przeszłam…
Zapierał mi dech w piersiach i rozpalał moje ciało.

![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=384&q=75)







![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=128&q=75)






