logo

FicSpire

Żegnajcie wszyscy

Żegnajcie wszyscy

Autor: iiiiiiris

Chapter 3
Autor: iiiiiiris
8 kwi 2025
Jessica nie odpowiedziała. Zamiast tego zapisała nagranie ekranu, zanim się rozłączyła. Zanim wyjdzie, chce, żeby wszyscy zobaczyli, jaką osobą tak naprawdę jest ta "rzekomo" delikatna i krucha Abby. A jednak, jej pierś wciąż bolała, gdy słowa Abby odbijały się echem w jej umyśle. "Jessica, nigdy nie powinnaś się urodzić. Nigdy ze mną nie wygrasz." To prawda. Po co w ogóle się urodziła? Miała być ukochaną młodszą siostrą. Ale ponieważ ich rodzice bali się zranić swoją najstarszą córkę, Abby, całą swoją miłość dali Abby. Mówili: "Bądź rozsądna. Gdyby nie ty, Abby miałaby wszystko. Teraz musi się tym z tobą dzielić." Ale czy kiedykolwiek cokolwiek zostało z nią podzielone? Od dzieciństwa do teraz, Abby miała ładne sukienki i lalki – ona nie miała nic. Abby wysyłano na różne zajęcia artystyczne i talentów – ona nie. Abby obchodziła urodziny co roku, z tortem i prezentami – ona nie, mimo że ich urodziny dzielił tylko jeden dzień. Ach, ale nie, to nie była cała prawda. Miała jedno przyjęcie urodzinowe. W roku, w którym poznała Jacka. Wtedy Jack dał jej miłość, ciepło i wszystko, czego jej brakowało. Przez lata pamiętał o jej urodzinach, bezbłędnie obdarowując ją prezentami. Zawsze był przy niej, chronił ją, mówiąc jej: "Jess, nie martw się. Przeszłość to przeszłość. Dam ci przyszłość. Przyszłość poza przyszłością." Tej nocy, kiedy jego młodzieńcze usta dotknęły jej ust, niebo było wypełnione niezliczonymi gwiazdami. Ale teraz, ten sam Jack uderzył ją w twarz – bez wahania – dla Abby. Jessica otarła łzy, których nawet nie zauważyła, że płyną. Znalazła małe pudełko do przechowywania i włożyła do niego wszystko, co kiedykolwiek dał jej Jack. Nadszedł czas, aby to zakończyć. Co do ślubu, znajdzie okazję, żeby go odwołać. Prawie nie spała tej nocy, a następnego ranka wstała wcześnie. Po umyciu się, sprawdziła stronę ze sprzedażą. Ktoś już złożył ofertę. Kupujący nalegał na osobistą transakcję w celu sprawdzenia towaru. Umówili się na spotkanie dzisiaj – o dowolnej porze. Jessica skończyła się odświeżać i zeszła na dół. Właśnie, gdy wyszła z pokoju, wpadła na Abby. Pamiętając o dowodach, których potrzebowała, wsunęła rękę do kieszeni i włączyła funkcję nagrywania w telefonie. O tej godzinie tylko one dwie były w domu. Abby porzuciła wszelkie pozory. Podeszła spacerkiem, z założonymi arogancko rękami. Nie było śladu po słabej i delikatnej dziewczynie, za którą się podawała. "Tsk, tsk, tsk. Jess, dlaczego rozłączyłaś się wczoraj wieczorem? Serce ci pękło? Wystarczyło, że zrobiłam mały teatrzyk, a mama, tata i Jack kręcili się wokół mojego palca. Ach, i powiedziałam Jackowi, że chcę śniadanie dziś rano. Zgadnij co? On mi je przynosi. A jest twoim narzeczonym. Za sześć dni bierzecie ślub. Jak on mógł?" Wydała z siebie śmiech, zakrywając usta, jakby opowiedziała właśnie wspaniały żart. Jessica poczuła kolejne słabe, niezauważalne ukłucie w sercu. Kiedyś Jack dbał tylko o nią. Ale to już nie miało znaczenia. Mimo to nie mogła się powstrzymać. "Masz rację, teraz się tobą opiekuje, ale za kilka dni to ja będę stała obok niego jako jego panna młoda. Kim to ciebie czyni? Kochanką?" Abby wciąż się uśmiechała. "Jess, naprawdę w to wierzysz? Jeśli zechcę, mogę sprawić, żeby Jack nigdy się z tobą nie ożenił. A co do bycia kochanką… No cóż, jestem tylko kruchą starszą siostrą, która potrzebuje opieki. Kto nazwałby mnie kochanką?" Jessica otworzyła usta, żeby odparować – Ale właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszła i spojrzała przez wizjer. To była oprawiona grafika, którą wysłała do oprawienia. Spędziła prawie trzy miesiące na projektowaniu tego dzieła. To właśnie ta praca zapewniła jej możliwość studiowania w Paryżu. Jessica podpisała odbiór i miała zamiar zanieść ją do swojej sypialni, kiedy Abby nagle rzuciła się do przodu. "Pokaż mi," wysyczała. "Jakie bezużyteczne śmieci zaprojektowałaś tym razem? Jeszcze to oprawiłaś?" Jessica nie chciała, żeby tego dotykała i próbowała ją odzyskać. Ale podczas szarpaniny obraz się wyślizgnął – Z głośnym hukiem szkło rozbiło się na podłodze. Odłamki rozsypały się wszędzie. Niektóre wbiły się w skórę stopy Jessiki. Sączyła się krew. Spojrzała na potłuczoną ramę, a jej pierś się ścisnęła. Zostało tylko kilka dni, zanim miała wysłać to dzieło do Paryża. Teraz było zrujnowane. Jeśli będzie musiała je ponownie oprawić, czy zdąży na czas? Abby, stojąca w bezpiecznej odległości, była bez szwanku. Właśnie zamierzała jej dokuczyć, kiedy – Dźwięk klucza przekręcanego w zamku jej przerwał. W jednej chwili zmieniła wyraz twarzy. "Jess, jak mogłaś?" wyszeptała, jej głos drżał. "Chciałam tylko zobaczyć twój projekt! Dlaczego rzuciłaś to we mnie?" Jessica zaniemówiła. "Znowu zaczyna się." A w następnej sekundzie – Wpadł Jack, trzymając torbę ze śniadaniem. Nawet nie zatrzymując się, żeby ocenić sytuację, od razu przeszedł do oskarżeń. "Jessiko, jesteś naprawdę okrutna!" Jego głos był ostry i tnący. "Abby chciała tylko zobaczyć twoją pracę. Co w tym złego? Jak mogłaś to w nią rzucić?"

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 26

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 3 – Żegnajcie wszyscy | Czytaj powieści online na FicSpire