Najodważniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiła, było pozostanie przy życiu każdego dnia.
-Atticus-
**************
Nie chodziło o to, że Yara nie mogła sama odrzucić Lucjana, ponieważ istniało między nimi milczące porozumienie, że w żaden sposób nie będą razem, ale o to, że Yara nie miała innego miejsca, do którego mogłaby pójść, gdyby go pewnego dnia naprawdę odrzuciła.
Choć to miejsce było okropne, było jedynym domem, jaki znała, a gdyby odrzuciła Lucjana, który był Alfą, z pewnością musiałaby sama bronić się poza Północnymi Ziemiami. W takim przypadku byłaby to dla niej śmierć.
Z drugiej strony, kiedy Lyra usłyszała, co powiedziała jej siostra, wściekle na nią spojrzała i warknęła z gniewem. "Powtórz to!"
Jednak Yara wiedziała, że to wszystko, co mogła zrobić, aby sprowokować Lyrę w sprawie jej związku z Lucjanem, dlatego postanowiła odwrócić się i odejść od siostry, ale Lyra jeszcze z nią nie skończyła.
Siłą Lyra złapała Yarę za ramię i zmusiła ją, by się odwróciła i stanęła z nią twarzą w twarz.
"Czy teraz w myślach mnie przeklinasz za to, że mam uwagę Alfy?" Na jej czerwonych, pełnych ustach pojawił się złowrogi uśmiech. "Gdybyś tylko nie była bezużyteczna, myślisz, że Lucjan by cię porzucił?"
Yara wzięła głęboki oddech. Mogła przysiąc na życie, że to, o co prosiła Lyrę, było pragnieniem jej serca. Była szczera, kiedy powiedziała, że nie obchodzi ją ich związek, choć na końcu zdania zabrzmiała trochę zbyt ostro.
W końcu to obrzydliwe patrzeć, jak Lyra sypia z Lucjanem zaledwie kilka dni po tym, jak Alfa ogłosił ją przyszłą Luną.
Obie myślały, że nikt tego nie widział, ale Lucjan celowo zaprosił Yarę, żeby to zobaczyła. Żeby ją zranić. Żeby się zemścić, ponieważ ona, bezużyteczna córka uzdrowiciela, okazała się jego prawdziwą partnerką. Był z tego powodu zły.
Jednak Yara nie mogła pojąć, jak działał tok myślenia Lucjana. Jakiej reakcji Alfa oczekiwał od Yary?
Rzeczywiście, bolało patrzeć, jak twój partner sypia z twoją własną siostrą, ale to wszystko. To więź partnerów ich łączyła.
"Zapomnij o tym." Yara strąciła rękę Lyry ze swojego ramienia. "Po prostu powiedz mu, żeby mnie odrzucił, a ty możesz nosić jego znak."
"Nie potrzebuję, żebyś mi mówiła, co mam robić!" Lyra ponownie ryknęła.
"Ścisz głos, bo jeszcze ktoś zobaczy tę twoją stronę." Lyra zawsze wydawała się delikatną, pełną gracji i szlachetną kobietą z rodziny uzdrowicieli w oczach osób z zewnątrz, ale niewielu wiedziało, że na osobności wcale taka nie jest.
Tymczasem na ulicy ojciec Yary i Lyry wraz z Alfą ciepło powitali króla wilkołaków. Pozwolili wielkiemu królowi wejść do sali z jego wielkim betą u boku, podczas gdy tysiące wojowników-zmiennokształtnych, którzy za nim podążali, rozpoczęło służbę pilnowania tego miejsca.
Kolejne kilka dni będzie gorączkowych, aż król opuści to miejsce.
==============
Yara wierciła się i przewracała we śnie, wydawało się, że ma trudności z zapadnięciem w krainę marzeń. Kręciło jej się w głowie. I po prostu nie mogła zamknąć oczu na tyle długo, żeby poczuć się senną, chociaż jej ciało krzyczało, żeby odpoczęła po ciężkim i trudnym dniu.
W końcu, poddając się, Yara usiadła na łóżku i tępo wpatrywała się po swojej prawie pustej sypialni. Nie było w niej nic, co można by nazwać cennym.
Jej ojciec nie dałby jej nic miłego poza pokojem, w którym mogłaby mieszkać, ponieważ zrezygnował z niej, ponieważ była kimś, kogo nie lubił. Kimś, kto nie mógł przekazać rodowej krwi.
Z ciężkim westchnieniem Yara wstała z łóżka i zarzuciła na siebie ciepły płaszcz. Noc była bardzo zimna…
Yara postanowiła pójść na tyły wieży uzdrowicieli i pospacerować. Może nie była wystarczająco zmęczona, żeby zasnąć.
Na korytarzu było o tej porze bardzo cicho i tylko strażnicy na służbie kręcili się po okolicy, patrolując obwód. Jednak nie marnowaliby oddechu na kwestionowanie Yary, ponieważ bardzo dobrze ją znali.
Yara przeszła korytarzem i minęła gabinet swojego ojca, którego drzwi były lekko uchylone, pozwalając, by słowa wydobywały się z wnętrza pokoju w formie szeptu.
Na początku nie chciała podsłuchiwać rozmowy, ale kiedy usłyszała, jak jej ojciec wspomina o królu, ciekawość wzięła górę i nawet zanim się zorientowała, przestała i stała za drzwiami, próbując usłyszeć rozmowę ojca z innym uzdrowicielem.
"… nie możemy wyleczyć króla tak szybko, jak tego żądał król." Drugi uzdrowiciel mówił do ojca Yary głosem przepełnionym frustracją. "Potrzebujemy więcej czasu."
Juliusz, ojciec Yary, odpowiedział, ale nie słyszała go wyraźnie, ponieważ stał trochę daleko od drzwi.
"Nie, to nie jest tojadek." Uzdrowiciel potrząsnął głową. "Nigdy nie widziałem takich trucizn ani blizn."
Yara przygryzła wargi, naprawdę nie powinna słyszeć takiej rozmowy. Król został otruty. To musiała być ściśle poufna wiadomość.
Jednak czyż zmiennokształtni nie mieli wielkich zdolności uzdrawiania? Dlaczego musieli szukać pomocy u uzdrowiciela? To było dziwne, czy ta trucizna była bardzo szkodliwa, aż ich zdolność uzdrawiania nie mogła sobie z nią poradzić?
Kiedy Yara była pogrążona w głębokich rozmyślaniach, ktoś nagle złapał ją za nadgarstek i spojrzał na nią gniewnie.
"Co tu robisz?" zapytał Lucjan Yarę.
Choć było to irytujące, Yara poczuła, jak iskra między nimi wybucha w chwili, gdy Alfa ją dotknął, a jednak bolało ją to, że nie jest kobietą, której pragnął.
Oczy Lucjana skierowały się wtedy na drzwi za Yarą i usłyszały rozmowę. Jego twarz posmutniała. "Chodź ze mną."
Niezauważona przez nikogo, Lyra obserwowała cały przebieg wydarzeń.
















