Kiedy kwiat nie rozkwita, naprawiasz środowisko, w którym rośnie, a nie kwiat.
-Alexander Den Heijer-
„Ona jest moja” – powiedział Dageus po prostu, z władczym tonem. Owinął ciało Yary swoim płaszczem i kazał Alarykowi wyjść z pokoju. „Odstąp”.
Alaryk był oszołomiony i zdezorientowany. Co się działo? Wyszedł z tego pokoju tylko na kilka minut, a król zachowywał się teraz dziwnie. Kim była ta kobieta?
Beta wiedział, że to musi być kobieta, ponieważ żaden mężczyzna nie pachniał w ten sposób. Czyżby to była osoba, której szukał alfa Lucian? Intruz?
„Czy ona…” – Alaryk wciąż stał w tym samym miejscu.
„Nic nie widziałeś” – Dageus podkreślił stanowczo swoje słowa, a następnie patrzył obojętnie na betę, aż ten wyszedł z pokoju.
Jasne, kobieta nie byłaby w stanie skrzywdzić Dageusa, nawet jeśli nie był w najlepszej formie.
Następnie Alaryk kazał strażnikom powiedzieć alfie Lucianowi, że osoby, której szuka, nie ma w środku. Aczkolwiek, nie wiedział, dlaczego Dageus chciał zatrzymać tę kobietę, ponieważ nie miał w zwyczaju trzymać kobiety blisko siebie.
Jednak, jeśli król nie chciał nic o tym mówić, to on nie mógł się sprzeciwić ani go do tego zmuszać.
Tymczasem, w bibliotece, gdy tylko Alaryk wyszedł z pokoju, Dageus uwolnił Yarę z objęć i wpatrywał się głęboko w jej oczy.
„Wasza Wysokość…” – Yara chciała mu podziękować za to, co dla niej zrobił. Była pewna, że czekałoby ją coś nieprzyjemnego, gdyby król oddał ją Lucianowi.
Jednak Dageus uciszył ją jednym spojrzeniem. To wystarczyło, aby Yara zrozumiała, że ma milczeć.
Następnie król podciągnął rękaw koszuli i tam, na powierzchni jego skóry, Yara mogła zobaczyć ciemną linię, zdobiącą jego skórę. Jak przypadkowy, skomplikowany znak, który wyglądał jak tatuaż.
Yara nie wiedziała, dlaczego król jej to pokazał, ale była pewna, że nie wolno jej mówić ani poruszać się lekkomyślnie bez jego pozwolenia.
Nagle król znów złapał ją za rękę i położył ją na jego wytatuowanym ramieniu, tam, gdzie znajdował się ciemny znak, i był świadkiem czegoś niewiarygodnego.
Czegoś, co nawet sprawiło, że blade, niebieskie oczy Dageusa rozszerzyły się ze zdumienia.
Ciemny znak ostatecznie zniknął, jakby dotyk Yary go zlikwidował i nie pozostawił nic na jego skórze.
„Co to jest?” – wyszeptała Yara. Patrzyła z niedowierzaniem na to, co się działo przed jej oczami. Nie była pewna, czy to z jej powodu, czy też istnieje inne wyjaśnienie.
„Jak to robisz?” – zapytał Dageus, groźnie mrużąc oczy na Yarę. Ten ciemny znak był wynikiem klątwy, którą otrzymał, walcząc z Mrocznym Magiem, a nawet najlepszy uzdrowiciel w tym kraju nie wiedział, co to jest. A jednak Yara wyleczyła go tylko prostym dotknięciem?
W tym momencie nikt nie miał czasu przejmować się motylami, które trzepotały skrzydłami wokół nich. Te piękne stworzenia straciły teraz swój urok.
Właściwie, Dageus zdał sobie z tego sprawę już wtedy, gdy dotknął Yary po raz pierwszy. W momencie, gdy ujął jej podbródek palcami, był świadkiem, jak ciemny znak wokół palców, które jej dotykały, powoli znikał, tak samo jak ten na jego ramieniu.
A teraz miał niepodważalny dowód na to, że to Yara go leczyła. Tylko swoim dotykiem? Czy to w ogóle możliwe?
Jednak Dageus nie mógł zaprzeczyć faktowi, który widział przed oczami.
„Jak to robisz?” – powtórzył niecierpliwie Dageus, chwytając rękę Yary i trzymając ją mocno.
„Nie wiem” – powiedziała Yara, energicznie kręcąc głową. „Nie wiem, jak to robię…” – mówiła prawdę. Nawet ona była zszokowana tym, co zrobiła.
A kiedy ciemny znak na ramieniu Dageusa całkowicie zniknął, przesunął rękę Yary na górną część ramienia, gdzie można było zobaczyć kolejny ciemny znak.
Yara zamrugała oczami, myśląc o czymś…
Yara zawsze myślała, że nie urodziła się z umiejętnością uzdrawiania, ale z drugiej strony, jak była w stanie wyleczyć króla, skoro nawet jej ojciec nie miał pojęcia o jego obrażeniach?
A główne pytanie brzmiało, gdzie jeszcze na jego ciele znajdowały się ciemne znaki? Jeśli zdobiły całe jego ciało, czy powinna go dotykać w całości, aby się tego wszystkiego pozbyć?
A potem, jakby odpowiadając na niewypowiedziane pytanie Yary, gdy ciemny znak na jego górnym ramieniu zniknął, król cofnął się i zrzucił swój wierzchni płaszcz wraz z koszulą i rzucił nimi bezmyślnie.
Widząc to, Yara oniemiała. Nie z powodu widoku przed jej oczami, ale z faktu, że musiała go dotknąć, aby dokonać tej magii…
„Nie… nie…” – Yara podniosła ręce i wycofała się. Była zaskoczona, ponieważ to był pierwszy raz, kiedy widziała mężczyznę na wpół nagiego tak blisko.
Kiedy Lucian umówił ją, aby spotkała się z nim i jej siostrą, Yara widziała tylko ich cienie i słyszała ich obsceniczne jęki, dlatego drżała na widok nagłych poczynań króla, zdezorientowana tym, co powinna zrobić.
Na szczęście król przestał się do niej zbliżać i odwrócił się, aby podnieść swoje ubrania, gdy mówił. „Dlaczego Lucian cię szukał?” – zapytał tym samym ochrypłym tonem, zakładając z powrotem swoje ubrania, zanim podszedł do Yary, która stała w tym samym miejscu, najwyraźniej nie mogąc się stamtąd ruszyć.
„On…” – Yara przygryzła wargi i spuściła głowę. Trochę wstyd było mówić coś takiego, a jednak król żądał od niej odpowiedzi.
Po raz kolejny król górował nad jej drobną postacią. Teraz Yara zdała sobie sprawę, że czubek jej głowy sięgał zaledwie ramienia króla, które było dwa razy większe od jej własnego. Była pewna, że był wyższy, większy i bardziej krzepki niż Lucian.
„Co 'on'?” – zażądał Dageus.
„On jest moim partnerem…” – Yara zacisnęła brzeg swojej sukienki i ten gest nie uszedł uwadze Dageusa.
„Pójdziesz ze mną, z powrotem do mojej watahy” – dodał. „Teraz jesteś moja”.
















