♡ PERSPEKTYWA LILY ♡
Moje oczy rozszerzyły się ze strachu, gdy jego wściekłe spojrzenie spoczęło na moich siniakach. Szybko podniosłam rękę, by zasłonić posiniaczone miejsce przed jego wzrokiem. Ale to tylko spotęgowało jego gniew, jego wściekłe oczy teraz świdrowały moje.
Zajęło mi chwilę, zanim zdałam sobie sprawę, że góruje nade mną swoją sylwetką mierzącą 185 cm nad moimi 155 cm. Wyciągnęłam szyję, żeby na niego spojrzeć. Na jego twarzy malowało się niezadowolenie, teraz kilka centymetrów od mojej.
– Zapytam tylko raz, kto ci to zrobił? – Powiedział powoli, jakby mówił do dziecka, które niczego nie rozumie. Jego oczy stały się oskarżycielskie, gdy nie odpowiedziałam.
Jakby cię to obchodziło!
To tylko podsyciło mój własny gniew. Cofnęłam się trochę, żeby stworzyć przestrzeń między nami. Wydaje się, że nie mogę trzeźwo myśleć, kiedy jestem blisko niego.
– Myślę, że dobrze wiesz, kto mi to zrobił, więc nie udawaj, że nie wiesz! – Powiedziałam szorstko, szokując nas oboje.
Zachwiał się na moje słowa, nie spodziewając się takiej ostrości w moim głosie. Moje słowa musiały go pozbawić mowy, jego teraz błękitne oczy były pełne oszołomienia.
Ochrząknęłam, żeby złagodzić napięcie, które narastało między nami. W końcu odzyskał równowagę i wymamrotał coś niezrozumiale.
– No, wpuścisz mnie czy nie? Bo mam gdzie indziej być. – Skłamałam bezczelnie, mając nadzieję, że zrozumie aluzję i porzuci temat.
Westchnął, zanim skinął głową. – Wejdź. – Odsunął się, żeby mnie wpuścić.
Spojrzałam na niego sceptycznie, zanim weszłam do jego apartamentu. Zapach mięty pieprzowej unosił się w powietrzu, sprawiając, że w środku pachniało cudownie.
Spojrzałam na białe, gładkie ściany, które ledwo były pokryte jakąkolwiek dekoracją wnętrz. Wszystko było proste, w ogromnym kontraście do właściciela, który był wszystkim, tylko nie tym.
Poczułam, jak Asher odsuwa się ode mnie, żeby iść naprzód. Kierował się do schodów, które wyglądały, jakby ciągnęły się w nieskończoność i znikały za dwiema ogromnymi ścianami.
– Chodź ze mną. – Wymamrotał, odchodząc.
Poszłam za nim, trzymając się czystych, szklanych poręczy, żeby się ustabilizować. Spojrzał na mnie raz, żeby upewnić się, że idę za nim, aż dotarliśmy do ogromnych drewnianych drzwi z napisem NIE WCHODZIĆ.
Asher otworzył je i nakazał mi wejść do środka. Ze sceptycznym spojrzeniem weszłam powoli. W żołądku poczułam niepokój, kiedy zdałam sobie sprawę, że to jego pokój.
Poznałam to po torbie i butach, które leżały niedbale przy jego łóżku. Na jego szarych ścianach wisiały plakaty modelek, które były ledwo ubrane.
Ubrania były porozrzucane na jego biurku w stercie i byłam skuszona, żeby mu posprzątać. Nie mogę się powstrzymać. Jestem pedantką.
Czy on mnie tu przyprowadził, żeby mnie zgwałcić, a potem zabić?
Zamknął drzwi z hukiem, który mnie wystraszył. Cofnęłam się i zderzyłam z jego szerokim ciałem. Zderzenie sprawiło, że oboje się zachwialiśmy, aż odzyskałam równowagę i odwróciłam się, żeby stanąć z nim twarzą w twarz.
– Co się stało? – Zapytał, marszcząc brwi w zdziwieniu.
– Bardzo przepraszam, że tak ci odpowiedziałam, proszę, nie gwałć mnie i nie zabijaj, to się nigdy więcej nie powtórzy! – Wyrzuciłam z siebie w panice. Moje ręce były uniesione przed sobą jako bariera ochronna.
Jestem za młoda, żeby umrzeć, jeszcze się nawet nie całowałam z żadnym facetem.
Jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie oszołomione, zanim wybuchnął śmiechem, trzymając się za brzuch.
Z czego on się śmieje, czy jestem aż tak śmieszna?
– Myślałaś, że dotknę ciebie ze wszystkich ludzi? – Śmiał się, próbując złapać oddech. Łzy wyciekały mu z kącików oczu.
Kiedy przestał się śmiać, spoważniał, na jego twarzy ledwo malowały się emocje, gdy na mnie patrzył.
– Wolałbym umrzeć, niż kiedykolwiek patrzeć na ciebie w ten sposób. Nie jesteś ładna i jestem pewien, że byłabyś nudnym numerkiem. I nie jestem pieprzonym gwałcicielem. – Powiedział znudzonym głosem, mierząc mnie wzrokiem, odwrócił się i poszedł w stronę łóżka.
Jego słowa zabolały mnie bardziej, niż powinny, i w duchu się za to karcę. Jego wilgotne włosy przylepiły się do czoła, gdy położył się na swoim ogromnym łóżku typu king size. Musiało go to denerwować, bo odgarnął te miękko wyglądające kosmyki.
– Nieważne, po prostu zróbmy ten projekt. – Wymamrotałam zawstydzona i rozejrzałam się po jego zabałaganionym pokoju.
Lekko przekręcił głowę, żeby na mnie spojrzeć, zanim przeniósł wzrok z powrotem na biały sufit.
– Co do projektu… to ty go zrobisz sama, jestem zbyt zajęty na takie gówno. – Powiedział i wyjął telefon, żeby go przewinąć.
– Ale jaki był sens mojego przychodzenia tutaj? – Zapytałam go z przesadą. Byłam wściekła, w rzeczywistości kipiałam ze złości. Gdybym tylko wiedziała, że przyjście tutaj będzie bezcelowe, zostałabym w swoim pokoju.
– No cóż, żeby cię nadzorować, no duh, żebyś nie schrzaniła i nie umieściła mojego nazwiska na papierze. – Odpowiedział, przewracając oczami, wciąż przewijając coś, co wydawało się go interesować na telefonie.
Nie mogąc znaleźć słów, po prostu patrzyłam na niego zszokowana. Uniósł brew, patrząc na mnie wyczekująco. Czego się spodziewał? Podziękowania za jego rozważania? Wskazał na biurko, które stało obok jego niepościelonego łóżka, potem spojrzał na mnie i gestem nakazał mi tam iść.
– Możesz tam zrobić projekt. – Oświadczył i usiadł.
Westchnęłam i podeszłam do długiego drewnianego biurka, które było wypełnione zmiętymi papierami i brudnymi chusteczkami. Podniosłam jedną z brudnych chusteczek i trzymałam ją między palcem wskazującym a kciukiem. Spojrzałam na Ashera z obrzydzeniem i rzuciłam nią w niego.
Spojrzał na mnie groźnym wzrokiem, zanim przewrócił oczami z irytacją. Wstał z łóżka, podszedł do mnie i spojrzał na biurko. Z zirytowanym westchnieniem wyrzucił wszystkie brudne rzeczy jedną ręką.
– Teraz jesteś zadowolona? – Zapytał mnie.
Skinęłam głową, zanim usiadłam na jednym z dostępnych krzeseł. Zdjęłam torbę na ramię, która była na moim ramieniu i położyłam ją na biurku. Grzebiąc w rzeczach, które były w torbie, nagle zdałam sobie sprawę z obecności, która unosiła się nad moim drobnym ciałem.
Zamarłam, nie wiedząc, co robić, gdy poczułam, jak włoski na mojej szyi stają dęba. Głowa Ashera była o oddech od mojej odsłoniętej szyi i nerwy mnie kłuły, gdy zbliżał się coraz bardziej.
Jego oddech był szorstki na moim uchu i przełknęłam ślinę, gdy mój żołądek się skurczył. Wtulił niektóre moje kosmyki za uszy, sprawiając, że zadrżałam na ten dotyk. Odwróciłam głowę, żeby spojrzeć na jego twarz, tylko po to, żeby przestraszyć się naszą bliskością. Wydawało się, że jego twarz zbliża się coraz bardziej i nie zrobiłam nic, żeby to powstrzymać, aż poczułam delikatne muśnięcie jego ust na moich.
– Asher kochanie!! – Shelly wrzasnęła, trzaskając drzwiami wejściowymi.
















