♧ Perspektywa Ryn ♧
Wpatrywaliśmy się w siebie, żadne z nas nie chciało przerwać tego intensywnego spojrzenia. Trzask gdzieś w oddali sprawił, że gwałtownie obróciłam głowę w tamtym kierunku, próbując zidentyfikować sprawcę.
Zanim zdążyłam zauważyć, że to członkowie jego gangu, szybko przeniosłam uwagę z powrotem na tego brutala. Ale było już za późno, poczułam, jak ktoś gwałtownie wytrąca mi broń z ręki, co sprawiło, że nasze spojrzenia skrzyżowały się z Ace'em. Upadła z brzękiem, zakłócając ciszę.
Cichy jęk wydostał się z moich rozchylonych warg, gdy brutalnie przyparł mnie do betonowej ściany. Oddychał nierówno, a nacisk jego rąk unieruchamiał mnie.
Moje jasne, miodowo-brązowe oczy spotkały się z jego, przez co wstrzymałam oddech. Nie podobało mi się, jak blisko mnie był, jego bliskość zawsze wywoływała we mnie niepokojące uczucie, którego nie potrafiłam określić.
Jego męski zapach ogarnął mnie, gdy wciągnęłam w nozdrza ten przyjemny aromat. Jego głowa zaczęła opadać w kierunku mojej twarzy, źrenice miał już rozszerzone, a wzrok przeskakiwał z moich ust na oczy. Wykorzystałam to i uderzyłam go głową w nos.
Usłyszałam okropny trzask, gdy poluzował uścisk na tyle, żebym mogła wbić mu kolano w brzuch. Wyrwał się z jękiem, całkowicie mnie puszczając.
Kroki pozostałych mężczyzn sprawiły, że szybko podniosłam broń, by wycelować w ich przywódcę. Oni również wyciągnęli swoje, celując we mnie. Byłam otoczona i wyglądało na to, że jest ich więcej.
Było ich pięciu, w tym Ace, z którym nie warto zadzierać. Miałam szczęście, że w ogóle udało mi się go trafić, ponieważ był zajęty swoimi myślami. Moje ciało napięło się, gdy wydał z siebie rozbawiony śmiech.
"Cholera, kochanie, bijesz jak facet!" Zaśmiał się i potarł brzuch w miejscu, gdzie go uderzyłam. Drugą wolną ręką ściskał nos, próbując zatamować krew, która się z niego lała. Prawdopodobnie był złamany. Skrzywił się, gdy nacisnął na grzbiet nosa.
"Odsunąć się, dupku!" Warknęłam i zaczęłam lustrować wzrokiem obecnych mężczyzn. Wyglądali na wystarczająco odważnych, by rzeczywiście do mnie strzelić, gdybym skrzywdziła ich cennego przywódcę. W mojej głowie zrobiło się pusto, gdy myślałam o drodze ucieczki.
"To ty jesteś tu w mniejszości, kochanie, więc może opuść broń." Odezwął się szorstki głos Ace'a. Odsunął rękę od nosa, z którego spływało coraz więcej krwi, aż do ust. Wyciągnął pistolet z tylnej kieszeni i przeładował go, celując we mnie.
Zimny pot oblał moje ciało, a żołądek ścisnął się, gdy delikatnie położyłam broń na ziemi. Niechętnie podniosłam ręce w geście poddania i spojrzałam na uśmiechającego się Ace'a.
"No dobrze, Waters, chciałbym, żebyś wróciła tam, skąd przyszłaś, a ja pójdę w swoją stronę." Prychnął.
"Puszczasz mnie?" Zapytałam z niedowierzaniem. Szukałam na jego twarzy jakichkolwiek oznak oszustwa, ale jego twarz była pozbawiona wyrazu.
Westchnął, jakby ta rozmowa go wyczerpała i włożył pistolet z powrotem do tylnej kieszeni. "Czy tak trudno uwierzyć, że nie chcę zabijać tak pięknej kobiety?" Uśmiechnął się i zaśmiał, gdy zobaczył, jak moja twarz wykrzywia się pogardą.
"A tak przy okazji, naprawdę chciałbym to powtórzyć, nie chcę zabijać jedynej osoby, która mnie bawi, prawda?" Kontynuował lustrowanie mojego ciała swoimi rozpalonymi oczami.
I w tym momencie moja opanowanie pękło. Drażnił się ze mną, wiedziałam to po tym, jak jego oczy błyszczały wesołością i psotami. Nienawidziłam, gdy ktoś mnie drażnił, zwłaszcza arogancki, napuszony dupek.
"Będziesz żałował, że mnie nie zabiłeś, Reed, wkrótce wsadzę ciebie i twojego tatusia za kratki. A propos tatusia, kiedy twój ojciec przestanie wysyłać cię do brudnej roboty i pokaże swoją twarz?" Warknęłam. Nie obchodziło mnie, że nadal byłam na muszce. Miałam satysfakcję, widząc, jak jego twarz przechodzi w złość.
"Nie wykonuję brudnej roboty mojego ojca, suko!" Ryknął. Jego pięści zaciskały się i rozluźniały, gdy oddychał głęboko. Wyglądało na to, że trafiłam w czuły punkt, sądząc po jego reakcji na moje słowa i nigdy nie byłam tym bardziej podekscytowana.
"No i to jest Ace, którego znam." Uśmiechnęłam się zuchwale. "Jesteś marionetką na sznurkach, a tatuś trzyma sznurki, naginając cię do swojej woli." Zaśmiałam się bez emocji. Stąpałam po cienkim lodzie, ale w tej chwili mnie to nie obchodziło.
Jego twarz wypełniła się wściekłością, gdy ruszył w moją stronę. Zrobiłam krok w tył, gdy górował nade mną w moim lodowatym stanie. Nie byłam niska, ale ten brutal był ode mnie wyższy, co mi się nie podobało.
Jego pełne, czerwone usta wykrzywiły się w gniewnym grymasie, gdy cofnął mnie do betonowej ściany. Nie wiem, co do cholery we mnie wstąpiło, żeby go prowokować. Facet już mnie puszczał, a ja po prostu musiałam nacisnąć jego guziki.
Jego muskularne ramię oparło się obok mojej głowy, a jego twarz nachyliła się w moją stronę, aż dzielił nas tylko oddech. Z nosa nadal mu krew leciała, ale to nie umniejszało tego, jak przystojnie wyglądał ten diabeł. Był dokładnym przeciwieństwem facetów, z którymi się umawiałam, a jednak nie mogłam zaprzeczyć, jak bardzo był pociągający.
"Posłuchaj uważnie, Waters, masz szczęście, że cię puszczam, a nie obdzieram cię teraz ze skóry żywcem. Nikt nie byłby w stanie cię zidentyfikować, gdybym skończył." Jego akcent płynnie spłynął z jego języka. Moje oczy zwęziły się w szparki, ale nie odpowiedziałam.
Lekko się uśmiechnął, gdy sięgnął i zakręcił moimi długimi kosmykami włosów między palcami. W jego źrenicach dostrzegłam coś psotnego, zanim szybko to ukrył.
"Jak dawno nie byłaś pieprzona? To wstyd, że nadal żywisz do mnie urazę, mogliśmy się pieprzyć już dawno temu, może wtedy nie byłabyś taka spięta." Wyszeptał, wpatrując się we mnie. Zacisnęłam szczęki, powstrzymując się od uderzenia go w tę ładną twarz.
"Reed, słyszałeś kiedyś o przestrzeni osobistej? Sugeruję, żebyś się odsunął i przestał z tymi wulgarnymi uwagami. Nie pieprzyłabym się z tobą, nawet gdybyś był ostatnim mężczyzną na ziemi, więc przestań być napalonym gówniarzem!" Warknęłam, moja cierpliwość się wyczerpywała, zwłaszcza że nie przestawał wpatrywać się w moje piersi i do cholery, to na mnie wpływało.
















