♧ Perspektywa Ryn ♧
Kiedy dotarliśmy na miejsce zbrodni, roiło się tam już od cywilów. Odpięłam pas bezpieczeństwa i założyłam pas służbowy. Umieściłam broń palną, nóż i paralizator bezpiecznie w pasie i otworzyłam drzwi, żeby wysiąść.
Nie tylko ja i Nate byliśmy obecni na miejscu, więc zastanawiałam się, dlaczego nie podjęli żadnych środków ostrożności w związku z kręcącymi się ludźmi, przecież mogli zagrozić sprawie. Nate stał obok mnie, gdy chwyciłam moje wilgotne, długie kosmyki włosów i przeciągnęłam je, żeby zakryć piersi.
– Naprawdę myślisz, że te włosy zasłonią twoje melony przed ciekawskimi oczami? – Nate cicho się zaśmiał, na co spojrzałam na niego spode łba. To była prawda, byłam dobrze wyposażona w tej kwestii i łatwo byłoby to zauważyć, gdyby się przyjrzeli.
Nie zadałam sobie trudu, żeby odpowiedzieć, gdy dotarliśmy do dwóch funkcjonariuszy, którzy pochylali się nad dwoma ciałami na ulicy. Spojrzałam na zabitych mężczyzn i zauważyłam, że prawdopodobnie byli po trzydziestce.
– Funkcjonariuszu Davis, proszę o informacje. – Powiedziałam, zmuszając go do podniesienia głowy znad ciała i spojrzenia na mnie. Jego oczy lekko się rozszerzyły, zanim się opanował.
– Nie mamy świadków i nikt nie wie, jak te ciała się tu znalazły. Na ich ciałach są dwie rany postrzałowe klatki piersiowej. Ale nie prowadziliśmy dalszego dochodzenia. – Oznajmił i odwrócił wzrok z powrotem na zwłoki. Ręce jego partnera w rękawiczkach obróciły ciała, odsłaniając kartę asa pik. Nate odwrócił się, żeby na mnie spojrzeć, już wiedząc, o czym myślę.
Zacisnęłam szczękę, kiedy w końcu wszystko stało się jasne. To była robota Reedów, nazywano ich smokami i byli najbardziej przerażającą mafią na świecie. Ci dwaj zabici mężczyźni musieli być z innego gangu, sądząc po tatuażach węży na ich szyjach.
To na pewno robota Asa, ten pieprzony dupek zawsze zostawiał te karty, kiedy popełniał przestępstwo. Zostawiał je tam, żeby dać mi znać, że to on, i żeby mnie sprowokować.
– Czy ciała są zimne, funkcjonariuszu? – Zapytałam. Spojrzał na mnie zdezorientowany, zanim sprawdził temperaturę ciał.
Przytaknął. – Tak.
Oznaczało to, że ci mężczyźni nie żyli już od dawna, a także, że prawdopodobnie nie zostali zabici tutaj, ale gdzie indziej. Westchnęłam, zanim rozejrzałam się. Ace naprawdę wiedział, jak zacierać ślady.
Lekki ruch z małego sklepu przede mną przykuł moją uwagę. Spojrzałam przez szklane drzwi i zobaczyłam pulchnego mężczyznę obserwującego scenę. Jego wzrok szybko się odwrócił, kiedy zdał sobie sprawę, że go obserwuję.
Nate zauważył, gdzie patrzę, i uniósł brwi. Skinęłam głową w stronę sklepu i oboje podeszliśmy do przestraszonego mężczyzny. Kiedy weszliśmy, zauważyłam, jak ciało starszego mężczyzny napięło się na nasz widok.
Stał za ladą i wyglądał raczej na zmieszanego w niespokojny sposób. Jego jasna, brzoskwiniowa koszula, którą miał na sobie, była teraz nasiąknięta potem, gdy przecierał dłonią czoło, żeby zetrzeć wilgoć.
– Jak mogę pomóc funkcjonariuszom? – Zająknął się, zanim odchrząknął. Rozejrzałam się po małym sklepie spożywczym i zauważyłam, że jest pusty.
Nate podszedł do niego i zaczął zadawać pytania, podczas gdy mój wzrok wydawał się utkwiony w drzwiach po mojej prawej stronie. Nie umknęło mojej uwadze, jak mężczyzna nerwowo spoglądał na nie.
– Gdzie prowadzą te drzwi, proszę pana? – Zapytałam. Jeśli to możliwe, jego i tak już napięte ciało stało się jeszcze bardziej sztywne.
– Uh, prowadzą na tylną alejkę. – Zająknął się. Mruknęłam, gdy powoli się w jego stronę skierowałam.
– Nate, zadawaj mu pytania i rób notatki! – Zawołałam, otwierając drzwi.
– Czekaj, nie chcesz wsparcia? – Nate pospieszył. Jego oczy wędrowały od nerwowego mężczyzny do mnie. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się do niego, próbując złagodzić jego niepokój.
– Tylko się rozejrzę, jestem uzbrojona, jeśli coś pójdzie nie tak. – Oznajmiłam i wskazałam na mój pas służbowy, na którym znajdował się mój sprzęt. Przytaknął niechętnie, zanim odwróciłam się, żeby wyjść przez drzwi.
Trzasnęły, kiedy się zamknęły, tworząc głośny dźwięk, który mnie zirytował. Mężczyzna miał rację, prowadziły do pustej alejki. Ruszyłam naprzód i oceniłam teren. Moje oczy rozglądały się za czymś niezwykłym i zanim się zorientowałam, byłam daleko od sklepu, z którego wyszłam.
Coś białego przykuło moją uwagę i podeszłam do tego, żeby się lepiej przyjrzeć. Schyliłam się, żeby podnieść kolejnego asa pik i zmięłam go w dłoniach. Ten dupek ze mną pogrywa.
(To nie jest zbyt miłe.)
– Ora non è molto carino. – Chrapliwy głos parsknął za mną. Szybko wstałam i odwróciłam się, żeby stanąć twarzą w twarz z właścicielem tego głosu.
Na mojej twarzy pojawił się grymas, gdy przede mną stanął bardzo groźnie wyglądający Ace z uniesioną brwią. Moje ręce instynktownie sięgnęły po broń w pasie. Ten ruch nie umknął jego uwadze, ale nie wydawał się tym przejęty.
– Ach, funkcjonariuszko Waters, miło mi panią znowu spotkać. – Uśmiechnął się szyderczo, odsłaniając swoje proste, białe zęby.
To nie był pierwszy raz, kiedy miałam z nim kontakt, to prawdopodobnie był trzydziesty raz lub więcej, odkąd próbuję go i jego rodzinę powstrzymać. Moja twarz skrzywiła się, gdy silny wiatr odrzucił moje włosy do tyłu. Moje stwardniałe sutki były widoczne przez cienki materiał munduru.
Jego niebieskawo-zielone oczy natychmiast spoczęły na moich piersiach, zanim posłał mi arogancki uśmiech. Odsunęłam włosy, żeby je zakryć, i wydałam z siebie wściekłe przekleństwo.
– Oczy tutaj, dupku! – Wysyczałam, wyjmując broń i celując w niego.
Miał czelność się zaśmiać, zanim uniósł ręce w udawanej kapitulacji.
– Idziesz ze mną. – Odezwałam się. Prychnął, zanim pokręcił głową.
– Nie sądzę, kochanie. – Wymamrotał i pozwolił, żeby jego wzrok powędrował po moim ciele. Jego oczy pociemniały, kiedy zatrzymały się na moich piersiach.
Nie był już tym samym wysokim, młodym, chudym chłopcem. To, co stało przede mną, to teraz dorosły mężczyzna, o którym na pierwszy rzut oka pomyślałbyś, że jest greckim bogiem ze względu na jego czarujący wygląd. Ale to, co kryje się pod jego przystojną twarzą, to nic innego jak zimny morderca.
















