Gra toczyła się dalej, gdy Dominic postawił butelkę na środku koła. Wzięłam głęboki oddech, wdzięczna, że uwaga odwróciła się ode mnie i skierowała ku Achlysowi, gdy szyjka butelki zatrzymała się przed nim.
– Oooo, Matko Boska, moja koleeeej – wykrzyknął z entuzjazmem.
– Ja zapytam – oznajmił Dominic, skupiając na sobie naszą uwagę. Uśmiechnęłam się, czekając na jego słowa.
– Dawaj, bracie – wtrąc
















