Dominic POV
Eleganckie, metaliczne, czarne coupe sunęło ulicami miasta, a jego silnik nucił w rytm moich burzliwych myśli. Nagłe odejście Rozalii z siłowni wciąż tkwiło w mojej głowie, jak upiorny cień, który nie chciał zniknąć.
Moje palce mocno zacisnęły się na kierownicy, aż zbielały mi knykcie, gdy pokonywałem znaną trasę do siedziby grupy Martinez, przyspieszając. Budynki zdawały się nade mną
















