logo

FicSpire

Zakochana w moim ochroniarzu-werelwie

Zakochana w moim ochroniarzu-werelwie

Autor: J.M

Rozdział 4 - Idziesz ze mną
Autor: J.M
10 gru 2025
Kiedy Cat zamknęła drzwi łazienki, Trey szybko zrzucił z siebie szpitalną koszulę, odpinając rękawy. Miał ochotę podziękować temu, kto zaprojektował te koszule tak, by można je było łatwo zdjąć bez przeciągania przez głowę, gdy w ramię wbita jest igła kroplówki. Następnie wciągnął dżinsy i buty sportowe. T-shirt miał już na sobie pod spodem. To dlatego nalegał, by zostawić go na sobie na SOR-ze. Wiedział, że będzie musiał działać szybko. Trey uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie reakcji Cat, gdy chwycił ją za rękę, prosząc o pomoc przy wstawaniu. Jej dłoń była w jego uścisku tak miękka i drobna, a jednak czuł, jakby pasowała tam idealnie – jakby należała do niego od zawsze. Czuł elektryczny impuls, który przeszył go w chwili ich dotyku, ale zachował spokój, by jej nie wystraszyć. Jego lew, Atlas, szalał w jego głowie, gotowy, by ją oznaczyć. Trey przypomniał mu, że muszą postępować powoli, bo inaczej ona może ich odrzucić. Mógł sam bezpiecznie usunąć wenflon z ramienia, ale zdecydował się go zostawić. Chciał sprawić, by dotknęła go ponownie. Otworzył drzwi łazienki i zobaczył, jak Cat gwałtownie odwraca się od komputera, na którym pisała. Jej oczy rozszerzyły się, a na twarzy odmalowało się zmieszanie. – Co robisz? Nie możesz wyjść, chyba że planujesz wypis na własne żądanie – powiedziała z lekką zadyszką. – Musisz mnie posłuchać bardzo uważnie. Wychodzę, ale nie sam. Idziesz ze mną. – Trey obserwował, jak zaczęła cofać się w stronę wyjścia z sali. Złapał ją, zanim zdążyła wymknąć się przez drzwi. Cat chciała krzyczeć, gdy ją chwycił. Ból, który poczuła, zdawał się przenikać aż do kości. Wzięła głęboki oddech, by powstrzymać łzy i odgonić panikę. – Uspokój się. Proszę, posłuchaj mnie. Nie skrzywdzę cię. Jestem tu, by cię chronić. Pamiętasz, mówiłem ci, że jestem detektywem? – Trey dostrzegł coś, co go zaskoczyło. Na jej twarzy pojawił się wyraz czystego cierpienia. – Pozwolę ci wyjaśnić, ale musisz mnie puścić. Nikt mnie nie dotyka bez mojej zgody – powiedziała stanowczo, ale gdy ją obserwował, wyczuł przyspieszone tętno w ramieniu, które trzymał. Wyglądała, jakby próbowała złapać oddech. Rozpoznał objawy ataku paniki. Trey powoli zwolnił uścisk, upewniając się jednocześnie, że nie rzuci się do ucieczki. Zobaczył, jak Cat wsuwa rękę do kieszeni bluzy medycznej i domyślił się, że chwyta coś, co w razie potrzeby posłuży jej za broń. – Chcę ci o wszystkim powiedzieć, ale najpierw musimy wydostać się ze szpitala. Tu nie jest bezpiecznie. – Patrzyła na niego jak na wariata, ale nie chciał tracić czasu na tłumaczenia. Nie wiedział, ile mają czasu, zanim pacjent przyjęty wcześniej zacznie jej szukać, albo kiedy jego zespół odkryje jego plan. – Musisz mi powiedzieć, co się dzieje, albo zacznę krzyczeć. Skąd mam w ogóle wiedzieć, że naprawdę jesteś detektywem? Mógłbyś tak mówić tylko po to, by wywabić mnie stąd ze sobą. – Cat zacisnęła dłoń na nożyczkach w kieszeni. Trey widział, że wzbiera w niej złość, i wiedział, że musi jej coś wyjawić. Postanowił powiedzieć tyle, by zrozumiała, w jakim znalazła się niebezpieczeństwie. Sięgnął do tylnej kieszeni i wyciągnął odznakę, by jej pokazać. Zauważył, że Cat nieco się rozluźniła, gdy znów na niego spojrzała. Nie spuszczał z niej wzroku, gdy mówił: – Twój wuj Leo został przedterminowo zwolniony i jest w okolicy. Podejrzewamy, że zamierza cię dopaść. Twarz Cat zbladła na dźwięk imienia wuja. Trey miał ochotę podejść i ją przytulić, dać jej znać, że ją obroni. Był jednak pewien, że gdyby to zrobił, zaczęłaby wrzeszczeć wniebogłosy, więc stał w miejscu i patrzył, jak przetwarza to, co usłyszała. Wtedy Cat zerknęła na jego ramię i powiedziała coś, czego się nie spodziewał. – Pozwól mi wyjąć twój wenflon, a potem możemy ruszać. Na końcu korytarza jest wyjście ewakuacyjne, które prowadzi na parking dla pracowników. Opowiesz mi wszystko, gdy dotrzemy do mojego auta. Cat spojrzała mu prosto w oczy i Trey poczuł, jakby zaglądała w głąb jego duszy; aż zaparło mu dech. Cokolwiek tam dostrzegła, musiało ją uspokoić, bo szybko zaczęła usuwać wkłucie. Trey delektował się delikatnym dotykiem jej palców na skórze, który wywoływał w nim małe iskry rozkoszy. W pośpiechu ewidentnie zapomniała założyć rękawiczki. Wolał to. Była tak miękka i delikatna, że wszystko skończyło się zdecydowanie zbyt szybko. Kto by pomyślał, że wyjęcie wenflonu może być tak ekscytujące? – Robiłaś to już wcześniej? Myślałem, że będę musiał cię związać i przerzucić przez ramię, żeby cię stąd wyciągnąć. – Trey zauważył, jak przełknęła ślinę, i wiedział, że zastanawia się nad odpowiedzią. – Powiedzmy, że to nie pierwszy raz, kiedy muszę uciekać. Spodziewałam się, że ten dzień nadejdzie, więc byłam przygotowana. Kluczyki mam w kieszeni. Torebka została w szafce, ale nie ma w niej niczego, czego nie dałoby się odkupić. Gotowi do wyjścia? – Cat spojrzała na niego, podczas gdy on wciąż gapił się na nią z zaskoczeniem. Gdyby wiedział, że tak łatwo będzie ją przekonać do ucieczki, zabrałby ją już wcześniej. – Wyjrzę na korytarz, żeby upewnić się, że jest czysto, a potem pójdziemy do wyjścia. – Cat nie uśmiechało się wychodzenie z mężczyzną, którego nie znała, ale jeśli Leo jej szukał, musiała natychmiast wyjechać z miasta. Trey wyściubił głowę za drzwi, po czym chwycił dłoń Cat, by wyciągnąć ją z pokoju. Czuł, że próbuje uwolnić rękę, ale zignorował to i trzymał mocno. Chciał przyzwyczaić ją do swojego dotyku, bo jeśli to od niego zależało, mieli być razem przez długi czas. Gdy dotarli do wyjścia ewakuacyjnego, Cat przyłożyła identyfikator do czytnika, by nie uruchomić alarmu. Zbiegli dwa piętra w dół, do drzwi prowadzących na zewnątrz. Trey pociągnął ją do tyłu w chwili, gdy szykowała się do ich pchnięcia, i wyjrzał ostrożnie, by upewnić się, że jest bezpiecznie. Znów chwycił ją za rękę, wyciągając na zewnątrz. – Przestań mnie łapać za rękę i w ogóle mnie dotykać. Jeśli wiesz cokolwiek o mojej przeszłości, powinieneś wiedzieć dlaczego. – W głosie Cat brzmiała złość, ale jego zmartwiło to, że słyszał w nim również strach. Nigdy nie chciał być tym, który sprawia jej ból. Czuł się źle, wiedząc, że ona nie lubi być dotykana, a mimo to ciągle ją chwytał. Musiał pamiętać, by postępować powoli. Trey zatrzymał się gwałtownie, puszczając jej dłoń. Cat prawie na niego wpadła, bo szła tuż za nim. Gdy go mijała, ruszył za nią w stronę samochodu, bacznie obserwując otoczenie, by upewnić się, że nikt ich nie śledzi. Szybko wskoczył na fotel pasażera, skoro ona zajęła miejsce kierowcy. Wolałby prowadzić, ale uznał, że o to nie chce się kłócić. Wiedział też, że prawdopodobnie potrzebowała poczucia, że ma nad czymś kontrolę. – Cat, sala 220 prosi o leki przeciwbólowe. – Głos Amandy z komunikatora sprawił, że oboje podskoczyli. Trey odpiął urządzenie od jej medycznej bluzy i wyrzucił je przez okno. – Dobra, jedź w stronę autostrady numer 80 i kieruj się na wschód. Cat nie odezwała się słowem; uruchomiła silnik i skierowała auto na drogę wjazdową. Trey odetchnął z ulgą teraz, gdy miał ją tylko dla siebie. Obserwował Cat, gdy prowadziła, i czuł, jak więź, której doświadczył, gdy pierwszy raz zobaczył jej zdjęcie, staje się coraz silniejsza. Wiedział, że prawdziwym wyzwaniem będzie uświadomienie jej, że są sobie przeznaczeni. *Lepiej zrób wszystko, co w twojej mocy, by przekonać ją, że jest naszą partnerką, albo przejmę stery i ją oznaczę. Nie pozwolimy jej uciec teraz, gdy w końcu ją znaleźliśmy. Wiesz, jak rzadko zdarza się, by lwołak miał człowieka za swoją przeznaczoną?* Trey nie mógł uwierzyć, że Atlas próbuje prawić mu kazania na temat ich partnerki. Przewrócił oczami, starając się zachować kamienną twarz, gdy odpowiadał mu telepatycznie. *Ty wielki tumanie, jasne, że wiem, jakie to rzadkie. W końcu jestem lwołakiem. Nie martw się, przekonam ją, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Możesz uwierzyć, jaka ona jest niesamowita? Nie mogę się doczekać, aż spędzę z nią trochę czasu. Chcę, żeby zrozumiała, że zawsze będziemy ją chronić, bez względu na wszystko.* Trey nie mógł powstrzymać się od wpatrywania się w Cat. *Dobra, zostawiam to w twoich rękach.* Trey uśmiechnął się, gdy jechali w ciszy. Jego partnerka była u jego boku. Teraz musiał tylko wymyślić najlepszy sposób, by wyznać jej, że jest lwołakiem, a ona jest mu przeznaczona. To była rozmowa, na którą wcale nie czekał z utęsknieniem.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 4 - Idziesz ze mną – Zakochana w moim ochroniarzu-werelwie | Czytaj powieści online na FicSpire