Jeden dzień zajmuję się marudnymi maluchami i rodzicami, którzy pracują zbyt dużo, żeby faktycznie wychowywać dzieci, a następnego moje życie staje na głowie i pracuję w barze dla istot nadprzyrodzonych. Może i nie wiem, jak mieszać drinki, ale, o dziwo, umiejętności potrzebne do radzenia sobie z niegrzecznymi dziećmi wydają się całkiem dobrze działać na wampiry, wilkołaki, a nawet czarownice. Dobra wiadomość jest taka, że ta praca jest interesująca i hej, mój szef może i jest demonem, ale jestem prawie pewna, że pod tą całą zrzędliwą miną jest totalnym mięczakiem. Zła wiadomość jest taka, że ludzie nie powinni wiedzieć o tych wszystkich magicznych rzeczach, więc teraz jestem magicznie związana z tym barem, dopóki nie przekonam ich, że nie pójdę opowiadać o wszystkim każdemu. Albo umrę, co nastąpi pierwsze. Niestety, umieranie wydaje się coraz bardziej prawdopodobne, ponieważ ktoś mnie ściga. Nie wiem kto ani dlaczego, ale są niebezpieczni i mają magię. Więc zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby przeżyć, a jeśli to oznacza spędzanie trochę więcej czasu z moim przerażającym, ale przepięknym szefem, to niech tak będzie. Przekonam go, żeby mi zaufał, choćby to była ostatnia rzecz, jaką zrobię.

Pierwszy Rozdział

Istnieje wiele doświadczeń, które większość kobiet uważa za niemal uniwersalne. Jednym z nich jest konieczność powrotu gdzieś pieszo po zmroku. Nierzadko jest to doświadczenie wywołujące napięcie. Nerwowo ściskasz klucze, rozglądasz się, starając się trzymać dobrze oświetlonych miejsc i unikać ludzi na ulicy. Problem w tym, że na tej ulicy nie ma nikogo innego. Dlaczego to problem? Cóż, to problem, bo jeśli jestem jedyną osobą na tej ulicy, to dlaczego słyszę za sobą drugie kroki? Jestem w stanie najwyższej gotowości, ostrożnie się rozglądam, ale nikogo nie widzę. Przyspieszam i idę trochę szybciej, nie chcąc biec, żeby nie sprowokować pościgu. Czy to dziwne, że zakładam, że te kroki to ktoś, kto mnie śledzi? Może. Ale nie mogę pozbyć się tego uczucia. Kilka razy dzisiaj, kiedy pracowałam w lokalnym przedszkolu, czułam na sobie czyjeś spojrzenie, ale za każdym razem któreś z dzieci zaczynało płakać lub się bić i zapominałam o tym. Ale teraz, kiedy wracam do domu po ciemku, wszystkie te momenty do mnie wracają. Dlaczego, ach dlaczego pan Rollinson musiał się tak spóźnić po córkę? Zazwyczaj wracam do domu, zanim zrobi się ciemno. Mieszkam tylko kilka minut od mojego miejsca pracy. Ale dzisiaj zadzwonił i powiedział, że się spóźni. Jako najnowszy i najmniej doświadczony członek personelu, to ja utknęłam, czekając na niego, żeby dziecko mogło wrócić do domu, a ja mogłam zamknąć budynek. W rezultacie utknęłam, wracając do domu po ciemku. Powinnam była zamówić Ubera albo coś w tym stylu, ale nie chciałam marnować pieniędzy, pomyślałam, że to przecież krótki spacer. Zanim Uber by przyjechał, prawdopodobnie byłabym już w domu! No cóż, teraz żałuję tej decyzji. Robię szybką mentalną ocenę mojej sytuacji. Jestem około dziesięć minut od domu. Może mniej, jeśli pobiegnę, ale nigdy nie byłam zbyt wysportowana i mam astmę, więc bieganie prawdopodobnie skończyłoby się źle. Nie mam zbyt wielu sposobów na obronę, tylko moje klucze, które już ściskam, moją torebkę i pusty pojemnik na lunch. Moje buty to czarne botki na płaskim obcasie, które przynajmniej dobrze się poruszają. Potrzebujesz dobrych butów, żeby gonić za maluchami przez cały dzień. Moje dżinsy i bladoróżowa koszulka z kolorowym logo przedszkola nie sprzyjają wtapianiu się w tłum ani ukrywaniu, ale to może być mój jedyny wybór. Moje długie brązowe włosy są związane w luźny kucyk z lekką falą na końcu. Rano, kiedy wychodziłam z domu, były kręcone, ale nie wytrzymały całego dnia. To taka bezsensowna myśl, żeby ją teraz mieć. Mimo to, przynajmniej moje włosy nie przeszkadzają, chociaż nagle wyobrażam sobie wszystkie sposoby, w jakie kucyk może być problemem. Czy łatwiej jest napastnikowi szarpnąć mnie za włosy, jeśli mam je upięte, czy rozpuszczone? To naprawdę wygląda na coś, czego powinniśmy uczyć się w szkole. Może mogę zadzwonić po pomoc, ale do kogo? Na policję? Zajęłoby im to wieki, żeby tu dotrzeć, szybciej byłoby pobiec do domu. Poza tym, co mam powiedzieć? MYŚLĘ, że MOŻE być ktoś jeszcze na tej samej ulicy co ja i PRZYPUSZCZAM, że mnie śledzi? Tak, wątpię, żeby przyjechali w pośpiechu. Mogłabym spróbować do mojego brata Damiana. Przyszedłby, gdybym go poprosiła, ale jest strażakiem i ma dziś wieczorem późną zmianę. Co oznacza, że albo zajmuje się nagłym wypadkiem, ALBO jest na straży pożarnej. Zajęłoby mu to tyle samo czasu, żeby przyjechać, co policji. Okej, nowy plan. Jest ciemno, ale nie AŻ tak późno. Może gdzieś w pobliżu jest otwarty sklep lub firma, do której mogę wpaść. Gdzieś, gdzie są ludzie, gdzie mogę posiedzieć, dopóki ktokolwiek to jest, nie pójdzie w swoją stronę. Albo dopóki nie będę mogła zadzwonić po Ubera, żeby zawiózł mnie do domu. Rozglądam się, ale wszystkie budynki wokół mnie wydają się ciemne. Kurwa, kurwa, kurwa! Bezmyślnie skręcam w prawo w boczną uliczkę. Nie zmierzam już w kierunku domu, ale jestem prawie pewna, że w tę stronę jest stacja benzynowa albo coś w tym stylu. W tym momencie nie obchodzi mnie, co to za miejsce, byleby było dobrze oświetlone i byli tam ludzie. Idę tylko trochę dłużej, zanim zdam sobie sprawę, że skręcenie było błędem. Najwyraźniej pomyliłam kierunki. Ulice robią się coraz ciemniejsze i nie ma śladu stacji benzynowej. Kroki za mną zbliżają się. Moje serce bije jak szalone i pocę się o wiele za bardzo, jak na tak chłodną noc. Idę szybciej i czuję, jak mój kucyk uderza mnie po ramionach. Mam ucisk w klatce piersiowej, albo z powodu astmy, albo z powodu lęku, może z połączenia obu tych rzeczy. Powinnam pewnie wziąć inhalator, ale nie chcę się teraz zatrzymywać i grzebać w torbie. Kroki za mną są tak głośne, że ryzykuję szybkie spojrzenie za siebie i w końcu go widzę. Wysoki, chudy mężczyzna. Wygląda na zaniedbanego, z potarganymi włosami i niezdrową bladością. Nawiązujemy kontakt wzrokowy i jego oczy muszą odbijać światło skądś, bo błyskają dziwnym żółtym kolorem. Mężczyzna uśmiecha się do mnie i przyspiesza kroku, doganiając mnie. To wszystko, nie ma sensu udawać, że go nie widziałam. Zrywam się do biegu, przyciskając torbę i pojemnik na lunch do piersi. Panikuję, nie mogę oddychać i chyba się zgubiłam. Wszędzie jest ciemno i nie mam pojęcia, gdzie iść. Zastanawiam się, czy nie zapukać do przypadkowych drzwi i krzyczeć o pomoc, kiedy to słyszę. W dół po mojej prawej stronie słyszę muzykę. Nie wiem dokładnie, skąd dochodzi, ale od razu skręcam w prawo i kieruję się w jej stronę. Moje płuca płoną i czuję się trochę zawroty głowy. Nie sądzę, żebym dostawała wystarczająco dużo tlenu, mimo to brnę dalej. Muzyka staje się głośniejsza. Widzę budynek, z którego dochodzi, w oknach świecą się światła. Pędzę w jego stronę i szarpię za drzwi, ale się nie otwierają. Cholera, drzwi są zamknięte! Oczywiście, że są zamknięte, to jest tył budynku. Wbiegłam w zaułek, nie sprawdzając, po której stronie budynku jestem. A teraz, geniusz, którym jestem, utknęłam w ślepym zaułku, nie mając gdzie się podziać. Może zgubiłam tego faceta? Odwracam się i krzyczę, kiedy zdaję sobie sprawę, że stoi zaledwie kilka metrów ode mnie i stale się zbliża. Żółty błysk powraca w jego oczach. Nie wiem, co innego zrobić, więc rzucam w niego moim pojemnikiem na lunch. To dość bezcelowe. Odrzuca go i warczy na mnie. Co? Warczy? Kto do cholery warczy na ludzi? Ściskam klucze, trzymając je przed sobą jak broń. Bezużyteczna, bezsensowna broń, która nie przyniesie mi żadnego pożytku, ponieważ nie mogę nawet dobrze oddychać, a tym bardziej odeprzeć faceta, który jest ode mnie prawdopodobnie o dobre pół stopy wyższy. Robi kolejny krok w moją stronę i w światło padające z okna budynku i teraz jestem pewna, że nie mam wystarczająco dużo tlenu, ponieważ coś tu jest nie tak. To, co uważałam za zapadnięte policzki i chorobliwą bladość, jest w rzeczywistości całkowicie zdeformowaną twarzą pokrytą szarawą sierścią. W rzeczywistości całe ciało mężczyzny jest pokryte kępami sierści, jak chory pies, który stracił połowę futra. Założę się, że ten facet ma pchły albo coś w tym stylu. Uśmiecha się do mnie ponownie, widząc mój horror, a teraz widzę jego zęby, a raczej kły. Co to właściwie jest? Krzyczę na całe gardło i ręką, która nie trzyma kluczy, walę w drzwi za mną. "NIECH MNIE KTOŚ WPUSZCZA. PROSZĘ, POMÓŻCIE MI. PROSZĘ! POTRZEBUJĘ POMOCY, ZROBIĘ WSZYSTKO, PROSZĘ!" Krzyczę bezmyślnie. Stwór wyciąga do mnie rękę. Macham w niego kluczami, ale chwyta mnie za nadgarstek i szarpie do przodu. Czuję, jak coś wgryza mi się w nadgarstek i widzę jego szponiaste palce, gdy spływa krew. Nie mogę oddychać, to za dużo. Obraz mi się rozmazuje. Mam umrzeć w zaułku, a moją ostatnią myślą jest to, że żałuję, że pan Rollinson tak się spóźnił.

Odkryj więcej niesamowitych treści