Jechali już od dłuższego czasu, a Cat marzyła o tym, by wysiąść z samochodu. Bliskość Treya i bolesna świadomość jego obecności mąciły jej zmysły. Nie wspominając już o jego wodzie kolońskiej, która wypełniała wnętrze auta tak intensywnie, że czuła się, jakby w niej tonęła. Zapach nie był nieprzyjemny; wręcz przeciwnie, działał kojąco, przez co mimowolnie się odprężała, co wcale nie było dobrą rzeczą. Zobaczyła przed sobą zjazd w pobliżu Truckee ze znakiem informującym o noclegach, więc skierowała auto w tamtą stronę.
— Co robisz? — zapytał Trey z niepokojem, gdy zjeżdżała z rampy.
— Miałeś mnie ukryć w hotelu, prawda? Więc zameldujmy się. Muszę przewietrzyć głowę.
Pierwszy napotkany hotel wyglądał nieźle, ale w recepcji na pewno zażądaliby dowodu tożsamości. Cat nie miała żadnego dokumentu, więc ruszyła dalej, skręcając na parking kolejnego obiektu. Ten był idealny. Wyglądał na miejsce, gdzie płaci się gotówką i o nic nie pyta — doskonała kryjówka.
— Dlaczego wybrałaś ten hotel? Tamten wyglądał na czystszy — Trey brzmiał na zaskoczonego, rozglądając się dookoła.
— Tutaj łatwiej się ukryć. Pokoje są rozmieszczone w kilku budynkach, więc jeśli weźmiemy taki na tyłach, mojego samochodu nie będzie widać z drogi. Drzwi wychodzą bezpośrednio na zewnątrz, a nie do holu czy windy, co w razie potrzeby ułatwi ucieczkę. Poza tym nie będą wymagać dowodu ani przejmować się tym, kto się melduje. Wolałbyś ten czystszy? — Cat spojrzała na Treya; gapił się na nią z osłupieniem.
— Ten jest w porządku. Po prostu mnie zaskoczyłaś. Większość ludzi nie myśli w ten sposób.
— Nie pierwszy raz uciekam przed potworem — powiedziała cicho Cat. Spuściła wzrok na swoje dłonie, czując się bezbronna. Nie lubiła tego uczucia. To ono pozwalało komuś się wkraść i ją skrzywdzić. — Mam środki czystości, więc doprowadzę to miejsce do porządku.
Cat spojrzała na Treya i napotkała jego orzechowe oczy. Nie mogła odwrócić wzroku. Gdy tak na nią patrzył, wszystko inne zdawało się znikać.
— Widzę strach w twoich oczach, mimo że udajesz odważną. Zapewnię ci bezpieczeństwo, jeśli mi na to pozwolisz — powiedział łagodnie Trey.
Cat nie przerywała kontaktu wzrokowego, szukając w jego spojrzeniu jakiegokolwiek kłamstwa. Nie dostrzegła niczego poza dobrocią i determinacją. Wiedziała, że nie może się przyznać, jak bardzo przeraża ją bycie z nim sam na sam. Nie mogła też powiedzieć mu, że zaczyna mu ufać. Okazywanie jakichkolwiek emocji było zbyt ryzykowne.
— Nie bierz tego do siebie, ale nie ufam nikomu. Dopóki jesteśmy razem, działamy jako zespół, więc musisz być ze mną szczery. Ty znasz procedury policyjne, a ja znam Leo. Fakt, że wciąż tu jestem i nie uciekłam, powinien ci coś mówić, jeśli rozmawiałeś z detektywem Cummingsem. — Trey uśmiechnął się do niej i skinął głową.
— Mogę załatwić pokój. — Powstrzymała go, zanim zdążył dodać coś więcej.
— Nie, to muszę być ja. Jestem mniej rozpoznawalna, a jeśli recepcjonistką jest kobieta, nie potrzebujemy, żeby mdlała na twój widok, jak te pielęgniarki w szpitalu.
Cat zauważyła, że kręcił głową, gdy wyskakiwała z samochodu. Podeszła do bagażnika po plecak, który tam ukryła. Miała w nim gotówkę, zapasową kartę kredytową, ubrania i inne niezbędne rzeczy. Wyjęła trochę pieniędzy i skierowała się do biura.
Recepcjonistą był otyły, starszy mężczyzna z rzadkimi, tłustymi czarnymi włosami. Był jeszcze mniej zainteresowany, niż Cat mogła mieć nadzieję. Przez całą rozmowę nawet nie podniósł wzroku znad gazety. Zapłaciła za jedną noc. Wymeldowanie o jedenastej rano. Było dopiero krótko po piątej, więc mieli ponad dwadzieścia cztery godziny na decyzję, czy potrzebują pokoju na dłużej.
Udało jej się dostać pokój najdalej od drogi. Sądząc po wyglądzie parkingu, i tak byli jedynymi gośćmi w hotelu. Wyszła na zewnątrz, wskoczyła do auta i podjechała pod same drzwi ich lokum.
— Jak zapłaciłaś za pokój? Zostawiłaś torebkę w szpitalu.
— Miałam w bagażniku ukryty plecak z gotówką, zapasową kartą i kilkoma innymi rzeczami. Lubię być przygotowana na niewiadome — odpowiedziała cicho.
— Poznaliśmy się dopiero co w ekstremalnych okolicznościach, ale już widzę, jak silna jesteś. — Cat wciąż unikała jego wzroku. Miała dużą wprawę w udawaniu silnej przed innymi, nawet gdy w środku czuła się jak przerażona mała dziewczynka z przeszłości.
— Muszę być silna. Dawno temu nauczyłam się, że mogę polegać tylko na sobie. — Cat mówiła tak cicho, że nie była pewna, czy ją usłyszał.
— Nie zawiodę cię. Jeśli mi pozwolisz, będę cię chronił.
Nie mogła już dłużej znieść siedzenia z nim w zamkniętym samochodzie. To mieszało jej w głowie.
— Zgadzam się na taki układ na razie, ale potrzebuję prysznica i snu, żeby móc trzeźwo myśleć. Domyślam się, że jesteś zmęczony po reakcji alergicznej i przyjęciu do szpitala. Nie musiałeś posuwać się do takiej ostateczności. Gdybyś przyszedł na oddział i powiedział mi prawdę, wyszłabym z tobą.
Zanim zdążył odpowiedzieć, Cat wysiadła z auta, zabrała plecak oraz chusteczki dezynfekujące z bagażnika i skierowała się do pokoju. Otwierając drzwi, czuła obecność Treya tuż za plecami. Czym innym było czuć się odważną podczas jazdy, a czym innym znaleźć się razem w hotelowym pokoju; część jej niepokoju powróciła.
Cat nigdy nie była z nikim sam na sam w takim miejscu, ale czuła pewność, że on jej nie skrzywdzi. Wciąż stała przed progiem, zastygła w bezruchu, a przez jej głowę przelatywały tysiące myśli. Nie wiedziała dlaczego, ale czuła, że w chwili, gdy przekroczy ten próg, wszystko w jej życiu ulegnie zmianie. Nie była pewna, czy na lepsze, czy na gorsze.
— Nie chcę, żebyś robiła cokolwiek, czego nie jesteś pewna, ale proszę, uwierz mi, że cię nie skrzywdzę. — Wydawało się, jakby czytał w jej myślach. Spojrzała mu w oczy, po czym szybko odwróciła się z powrotem do drzwi, zanim zdążyłaby zmienić zdanie.
— Nigdy nie zrobiłabym niczego, czego nie chcę. Ufam, że mnie nie skrzywdzisz. Dlatego wciąż tu jestem. — Cat powtarzała sobie w duchu, by zachować spokój i nie dopuścić do ataku paniki.
Pchnęła drzwi i pstryknęła włącznikiem światła tuż przy wejściu. Pokój był w tak złym stanie, jak przypuszczała, ale przynajmniej była przygotowana. W środku stało tylko jedno łóżko, co zaniepokoiło Cat, ale wmówiła sobie, że to bez znaczenia, dopóki Trey zostanie po swojej stronie.
Był tam też mały stolik z dwoma brudnymi krzesłami nie do pary, szafka nocna i mała komoda ze starym telewizorem na wierzchu. Kolorystyka wnętrza opierała się na różnych odcieniach brązu. Łazienka była w porządku, nie najbrudniejsza, ale i tak zamierzała wszystko przetrzeć. Nie mogła nic poradzić na brudną, wytartą, brązową wykładzinę, ale przynajmniej w łazience były kafelki.
— Trochę tu ogarnę, a potem myślę, że powinniśmy paść do łóżka. To była długa noc dla nas obojga. Kiedy skończę łazienkę, weź prysznic, a ja posprzątam tutaj. Sama wykąpię się, gdy skończę. — Cat wyjęła z torby parę rękawiczek i chusteczki dezynfekujące, po czym wzięła się do roboty. Czuła na sobie wzrok Treya, gdy szła do łazienki.
— Zazwyczaj sprzątasz pokoje hotelowe, w których się zatrzymujesz? — Cat usłyszała rozbawienie w jego głosie i odwróciła się, posyłając mu lekki uśmiech.
— Tylko te, co do których mam pewność, że dawno ich nie sprzątano. Nie martw się, nie zajmie mi to dużo czasu. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko spaniu bez narzuty, bo jestem prawie pewna, że ona nigdy nie widziała pralni. — Cat starała się brzmieć odważniej, niż się czuła, wchodząc do łazienki i przecierając wszystko po kolei. Była tam świeża kostka mydła, a ręczniki wyglądały na czyste, bo czuła od nich zapach wybielacza.
— Dobra, łazienka gotowa. Możesz iść pod prysznic, a ja posprzątam tutaj. — Cat rozejrzała się po pokoju, przygotowując się do pracy.
— Jest tylko jedno łóżko. Mogę spać na krześle, a ty weź łóżko. Nie chcę, żebyś czuła się niekomfortowo. — Trey odwrócił wzrok, jakby bał się napotkać jej spojrzenie. Choć prawie trzęsła się ze strachu, nie zamierzała mu się do tego przyznać.
— Myślę, że oboje jesteśmy wykończeni. Ufam, że zostaniesz po swojej stronie łóżka. A teraz idź pod prysznic, żebym ja mogła wziąć swój, jak skończę. Możesz zdjąć bandaż z ręki po kroplówce. Nie powinno już krwawić. Nie masz żadnych objawów reakcji alergicznej? Swędzenia albo duszności?
— Nie, czuję się dobrze. Zjadłem tylko mały kawałek kiwi i w szpitalu nie miałem większych problemów z oddychaniem. Po prostu kilka razy zdejmowałem pulsoksymetr z palca, żeby wyglądało na to, że spada mi saturacja. Chciałem mieć pewność, że mnie przyjmą. — Trey uśmiechnął się do niej.
— Robiłeś to już wcześniej? Skąd wiedziałeś, że to nie wywoła silniejszej reakcji? I jak to możliwe, że jesteś tak rozbudzony, skoro dali ci Benadryl przed przewiezieniem na salę? — Cat zasypywała go pytaniami. Była zła, że podjął ryzyko, by do niej dotrzeć, ale jednocześnie wdzięczna za powód, dla którego to zrobił.
— To był pierwszy raz, kiedy zmusiłem się do reakcji alergicznej. Liczyło się dla mnie tylko twoje bezpieczeństwo. Nie wziąłem Benadrylu, bo wiedziałem, że może mnie uśpić, więc udałem, że go łykam, a potem grałem ospałego.
— Wiedziałam, że udajesz, kiedy wieźli cię do pokoju. Dziękuję, że pomyślałeś o moim bezpieczeństwie, ale nie musiałeś narażać siebie. Idź pod prysznic.
Cat odwróciła się, by zacząć sprzątać. Usłyszała, jak odkręca wodę w łazience. Przemknęło jej przez myśl, co szpital myśli o zniknięciu jej i jej pacjenta.
Nie mogła uwierzyć, że właśnie zgodziła się spać w jednym łóżku z mężczyzną, którego nie znała. Nigdy, pod żadnym pozorem, nie spała z nikim w łóżku. Czuła jednak, że może mu zaufać, a jego oczy mówiły jej, że jej nie skrzywdzi.
Cat czuła się przy Treyu bezpiecznie, a nigdy przy nikim nie czuła się bezpiecznie. Kiedy przypominała sobie wyraz jego oczu, gdy na nią patrzał, serce biło jej szybciej. Skupiła się na sprzątaniu, by nie myśleć o tym, dlaczego nie ucieka.
Gdy każda powierzchnia została wyczyszczona ku satysfakcji Cat, wciąż mając na dłoniach rękawiczki, zdjęła narzutę z łóżka i rzuciła ją na podłogę w kącie. Pościel wyglądała na czystą i pachniała wybielaczem, tak samo jak ręczniki.
Po zdjęciu rękawiczek sprawdziła załamania materaca, by upewnić się, że nie kryją się tam żadne owady. Nie zauważyła pluskiew ani innych śladów robactwa, co przyniosło jej ulgę.
Łóżko było tylko dwuosobowe, więc będzie ciasno, jeśli oboje będą starali się trzymać swoich stron. Cat powtarzała sobie w kółko, że wszystko będzie dobrze. Nie chciała, by Trey zobaczył, jak bardzo się boi. Musiała nadal wyglądać i brzmieć tak, jakby panowała nad sytuacją.
Kilka minut później Trey wyszedł z łazienki, ubrany tylko w biały podkoszulek i bokserki. Powiesił ubrania na oparciu jednego z krzeseł przy stole, a Cat obserwowała go, czując, jak zasycha jej w gardle.
Był tak przystojny i umięśniony, że nie mogła oderwać od niego wzroku. Jego włosy wciąż były wilgotne, przez co wydawały się jeszcze bardziej pofalowane niż wcześniej. Przy jego posturze mały pokój hotelowy nagle wydał się ekstremalnie klaustrofobiczny. Nie pomagało to, że jej ciało zaczęło płonąć, gdy na niego patrzyła. Cat zastanawiała się, jak to by było przesunąć dłońmi po umięśnionej skórze Treya. W końcu była tylko kobietą. Może i była poharatana przez życie, ale nie była ślepa ani martwa.
Przełknęła ślinę i z trudem oderwała wzrok, zanim przyłapał ją na gapieniu się lub zanim zrobiła z siebie idiotkę. Żaden mężczyzna nigdy nie wywołał u niej takiej reakcji. Serce Cat zabolało lekko; żałowała, że nie jest normalna, tylko takim popieprzonym dziwadłem.
— Wow, pachnie tu czystością i właściwie wygląda całkiem przyzwoicie. — Cat widziała, że Trey stara się na nią nie patrzeć. Nie rozumiała, dlaczego zachowuje się tak nieśmiało. Była pewna, że bywał już sam na sam z kobietami. Choć większość z nich pewnie sama wieszała mu się na szyi. Poczuła ścisk w żołądku na myśl o nim z innymi kobietami, ale nie rozumiała, dlaczego ją to obchodzi. To nie tak, że chciał z nią związku, albo że ona mogłaby na to pozwolić, gdyby chciał.
— Dziękuję. Sprawdziłam też łóżko. Żadnych ukrytych robali, więc myślę, że jesteśmy bezpieczni. Idę wziąć prysznic. Kładź się śmiało. — Cat szybko prześlizgnęła się obok niego do łazienki ze swoim plecakiem, mając nadzieję, że zanim wróci, on już będzie spał.
















