– Niezła robota, Janey – warknął Jake w moją stronę.
Spotkaliśmy się w piwnicy po szkole, ku mojemu wielkiemu niezadowoleniu.
– To wszystko twoja wina, stary. TO TY mnie popchnąłeś! – zaprotestowałam.
– Cokolwiek – machnął rękami lekceważąco. – Po prostu załatwmy to, żebym mógł iść do domu – powiedział szorstko.
– No tak, załatwmy... może zaczniesz od przesunięcia tych pudeł tam, a ja zamiecę podł
















