Następnego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi, a na wycieraczce leżały róże. Pewnie znowu któryś z adoratorów Liliany.
Wzięłam je do środka i położyłam na stole. Nie chciało mi się sprawdzać bileciku, bo od kogo innego miałyby być?
"Liliana! Znowu dostałaś kwiaty!" krzyknęłam.
Zbiegła na dół podekscytowana. Jej twarz skrzywiła się w grymas, kiedy przeczytała notatkę.
"To dla ciebie," powiedziała i podała mi kartkę.
"Co?" Zdziwiłam się.
"To dla ciebie, Jane. Po prostu przeczytaj," powiedziała zirytowana.
Do Jane,
Jesteś piękna. Nie pozwól nikomu wmówić ci inaczej. Proszę, wyjdź ze mną.
Z miłością
Aaron
Przez kilka pierwszych minut nie wiedziałam, co czuć. Czy on sobie ze mnie żartuje? Cokolwiek to jest, miło jest usłyszeć komplement, choć raz. I te róże są przepiękne.
"Kto to jest Aaron? Myślałam, że nie masz chłopaka?" zapytała Liliana. Wiedziałam, że to dla niej szok, że to ja dostaję kwiaty od faceta.
"Aaron Morris," powiedziałam.
Jej twarz pociemniała, a potem wyglądała na wściekłą. O co jej chodzi?
"Masz na myśli, TEGO Aarona Morrisa? Aarona Morrisa, brata Jakuba?" zapytała ponownie.
"Tak, jego. Dlaczego tak wyglądasz?" zapytałam.
"To nie może być prawda," wyrwała mi kartkę z ręki i przeczytała ją jeszcze raz. "Dlaczego Aaron Morris miałby cię zapraszać na randkę?"
"Dlaczego nie? Co cię to obchodzi?" Byłam teraz ciekawa jej reakcji.
"Podkochuję się w nim od dziewiątej klasy!" pisnęła.
"Co! Nie gadaj," roześmiałam się głośno. "Myślałam, że mówiłaś, że nie kręcą cię źli chłopcy?"
"Aaron nie jest złym chłopcem. Po prostu był niezrozumiany. I wyraźnie się zmienił po maturze," powiedziała i wskazała na kwiaty.
"Możliwe," powiedziałam.
"Nie możesz się z nim umawiać!" krzyknęła.
Przepraszam bardzo? Nie może mi mówić, co mam robić! Za kogo ona się uważa?
"Przykro mi, Lili, ale Aaron najwyraźniej woli mnie od ciebie. Po prostu się z tym pogódź," uśmiechnęłam się złośliwie. Mimo że nie mam ochoty umawiać się z Aaronem, mogłam trochę podrażnić Lilianę.
"Może to żart. On po prostu sobie z ciebie kpi. A może chciał wysłać te kwiaty mnie i pomylił nasze imiona," upierała się Liliana.
Wow, nie mogę uwierzyć, jak bardzo jest egocentryczna.
"Nie sądzę," powiedziałam nonszalancko. "Poza tym, jego brat cię lubi. Dlaczego nie pójdziesz na randkę z Jakubem? Jest równie przystojny. Prawie wyglądają tak samo, a on już cię lubi, więc wystarczy, że się zgodzisz," zaproponowałam.
"Nigdy w życiu! Jakub jest po prostu czystym dupkiem i jest taki niedojrzały," powiedziała Liliana.
"Och, skąd wiesz! Może po prostu jest niezrozumiany," powiedziałam szyderczo. Zaczynało mnie męczyć to kłótnia.
"Zrób to dla mnie i odrzuć Aarona," powiedziała Liliana.
Błagam cię.... po tym, jak mnie traktowała, będę się umawiać z Aaronem, żeby jej dopiec. Tylko patrz. Nieważne, czy to żart, czy nie, to była moja szansa, żeby się odegrać na Lilianie.
"Cóż, trudno. Wygląda na to, że jednak pójdę na randkę z Aaronem," powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Jakub dopadł mnie następnego dnia w szkole. Co za nowość?
"Mówiłem ci, że z tobą nie skończyłem, Janey," powiedział. Jego ciemne oczy wwiercały się w moją duszę.
"To Jane," poprawiłam go.
"Nieważne, muszę cię zapytać, o co do cholery chodziło na tej imprezie?" zapytał.
"O co ci chodzi?" zapytałam niewinnie.
"Z moim bratem! Od kiedy wy dwoje się przyjaźnicie? Pieprzysz się z nim?" krzyknął.
"Ble, obrzydlistwo. Nie," skrzywiłam się. "Jestem nadal czysta jak łza, dziękuję bardzo," oświadczyłam.
"Co?" Jakub spojrzał na mnie pytająco.
"DZIEWICA! Jestem dziewicą," wypaliłam bez zastanowienia. Moja twarz zrobiła się czerwona, zawstydziłam się. Dlaczego mu to powiedziałam?
"Aha," powiedział i ucichł. "To dlaczego on się tak na ciebie gapił?" zapytał.
"Skąd mam do cholery wiedzieć, Jakubie. Nigdy nawet z nim nie rozmawiałam przed imprezą. Moim celem życiowym jest unikanie braci Morris za wszelką cenę, co właśnie mi rujnujesz," odpowiedziałam.
"Cóż, trzymaj się od niego z daleka. Ostatnią rzeczą, której potrzebuję, jest jakiś frajer kręcący się po moim domu," powiedział Jakub.
"Żaden problem. To wszystko?" zapytałam.
"Tak. Dlaczego Liliana traktowała mnie jak karalucha?" zabrzmiał prawie rozpaczliwie.
"Dlaczego jej nie zapytasz? Zdajesz sobie sprawę, że chodzimy do tej samej szkoły, prawda? Idź ją nękać," powiedziałam. Rozejrzałam się, czy gdzieś nie przechodzi administrator, żebym mogła uciec z tej sytuacji.
"Nie wiem... nie chcę jej przestraszyć," powiedział Jakub.
Ale straszenie mnie jest w porządku? Co za krowie łajno!
"Dosłownie nic nie mogę zrobić, Jakubie. Ona cię nie lubi. Właściwie to powiedziała mi wczoraj, że szaleje za twoim bratem. Więc chyba tak to wygląda. Nikt z nas nie wygrywa. A teraz, jeśli pozwolisz, pójdę opłakiwać złamane serce z powodu tego, że ukradła mojego przyszłego męża. Pa," powiedziałam szybko i próbowałam odejść, ale Jakub znowu złapał mnie za ramię.
"Co ty do cholery właśnie powiedziałaś! Ona lubi Aarona!?" Jakub krzyknął tak głośno, że jego głos odbijał się echem od ścian. Niektórzy uczniowie spojrzeli w naszym kierunku zdezorientowani, ale szli dalej.
"Uspokój się, no weź. Nie musisz na mnie krzyczeć. Nie mam nad tym kontroli, ok?" wykrzyknęłam.
Jakub wyglądał, jakby był pogrążony w myślach. "To niedobrze. To wszystko jest źle. Ona nie może lubić Aarona. Ona należy do MNIE!" powiedział.
"Wiem, nie? Całkowicie. Mogę już iść, proszę? Spóźnię się na zajęcia," powiedziałam. Nie wiem, dlaczego wciąż mnie przetrzymuje. Powinien iść przesłuchać swojego brata za to, że jest przystojniejszy i ukradł mu przyszłą żonę.
Jakub nie puścił mnie i po prostu wpatrywał się we mnie intensywnie. Widziałam, że knuje jakiś inny plan w swoim złym małym móżdżku. Miałam nadzieję, że w żaden sposób mnie to nie dotyczy.
"Wiem, jak możesz mi pomóc, Janey," powiedział i uśmiechnął się złośliwie.
"P..pomóc ci?" zapytałam. Co on planował?
"Zmieniłem zdanie co do twojego spotykania się z moim bratem. Będziesz się z nim umawiać i trzymać go z dala od Liliany, żeby o nim zapomniała i spotykała się ze mną," oświadczył.
Jakubie, ty głupi gnoju, tak nie działa życie!
















