Nadszedł piątkowy wieczór, a moje serce waliło jak oszalałe. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale wiedziałam, że nie mogę spuścić gardy. W końcu to Aaron Morris.
Nie pamiętam go za bardzo ze szkoły średniej. Był starszy i niedostępny. Nie wspominając o tym, że obracał się w zupełnie innym towarzystwie.
Pamiętam, że widywałam go czasem na apelach i korytarzach. Zawsze otaczały go dziewczyny. Co jest z tymi dziewczynami, które zawsze lgną do typów spod ciemnej gwiazdy? Co jest takiego wspaniałego w byciu traktowaną jak śmieć? Nigdy tego nie zrozumiem.
Postanowiłam się trochę wystroić. Wygrzebałam letnią sukienkę, której nigdy nie nosiłam, i ją założyłam. Była to biała, krótka, letnia sukienka bez rękawów z niebieskimi kwiatami na spódnicy. Bardzo dziewczęca. Wyprostowałam włosy prostownicą, żeby nie wyglądały szorstko i jak siano. Zajęło mi to godzinę. Dlatego nie lubię się stroić.
Spojrzałam w lustro i poczułam się trochę pewniej w związku z naszą randką. Liliana miała rację. Nie wyglądam tak źle, kiedy się wystroję.
Usłyszałam samochód na zewnątrz. Było prawie 20:00, więc Aaron musiał już być.
"Możesz otworzyć drzwi?" krzyknęłam z mojego pokoju. Rodziców nie było w domu, a chciałam, żeby Liliana otworzyła drzwi, żeby wiedziała, że Aaron Morris zabiera MNIE na randkę. Pal to licho, ty zołzo!
Wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam, że Liliana wciąż tam stoi i rozmawia z Aaronem. Pewnie próbuje go oczarować, żeby wkraść się do jego serca.
"O, jesteś, Jane Brown!" powiedział Aaron, a jego oczy rozbłysły, kiedy mnie zobaczył.
"Cześć," powiedziałam nieśmiało.
"Świetnie wyglądasz," uśmiechnął się zadowolony.
Zarumieniłam się. Mogłam udawać w myślach, że jestem zbyt dobra dla Aarona Morrisa, ale w rzeczywistości nie byłam odporna na jego chłopięcą urodę i twarde jak skała mięśnie brzucha. Jestem nastolatką, do cholery.
"No cóż, miło się z tobą rozmawiało, ale nie chcemy się spóźnić na film. Więc chodźmy, Jane," Aaron powiedział do Liliany i wziął mnie za rękę.
"Tak, pa, Liliana," pomachałam do niej rzęsami, żeby ją wkurzyć. "Nie czekaj na mnie," zakończyłam moje pożegnanie dramatycznym ruchem włosów, a potem wskoczyłam na siedzenie pasażera. Mam nadzieję, że umrze z zazdrości.
"Więc, gdzie idziemy na ten film?" zapytałam Aarona.
"Zobaczysz," uśmiechnął się tajemniczo.
Przyjrzałam mu się bliżej. Miał na sobie flanelową koszulę i dżinsy. Nic zbyt krzykliwego, a jednak wyglądał niesamowicie. Plusy bycia przystojnym, jak mniemam.
Jeździliśmy przez jakiś czas. Po około 30 minutach w końcu dotarliśmy do celu. Wpatrywałam się w duży czerwony znak, który głosił: Kino Samochodowe.
Ach... klasyka. Ale jeśli spróbuje się na mnie rzucić jak w tych starych filmach z lat 80., to kopnę go w klejnoty rodzinne.
Ale nie próbował niczego głupiego. Od czasu do czasu przyłapywałam go na tym, jak ukradkiem na mnie spoglądał, co było całkiem urocze. Ale nie mogłam jeszcze całkowicie spuścić gardy. Musiałam rozgryźć jego prawdziwe intencje.
"Więc, dlaczego zaprosiłeś mnie na randkę, Aaron?" zapytałam po skończonym filmie.
"Mówiłem ci, uważam cię za interesującą. I myślę, że jesteś też ładna," powiedział.
"Naprawdę powinieneś zainwestować w nowe okulary," zasugerowałam.
"Mówię poważnie! Przestań się tak umniejszać," powiedział Aaron i wpatrywał się we mnie intensywnie, żeby pokazać mi, że mówi poważnie.
"Po prostu... nie rozumiem. Byłeś jednym z najpopularniejszych chłopaków w szkole, nawet ze swoją złą reputacją. Dziewczyny cię kochają, więc możesz mieć każdą, którą chcesz. Więc wybacz mi, że kwestionuję twoje motywy," powiedziałam.
Złapał mnie za rękę i ją ścisnął. "Może próbuję stać się lepszym człowiekiem. Nie podobało mi się to, kim byłem wtedy, więc pomyślałem, że czas się zmienić. Mam dość bycia nazywanym prześladowcą i złym chłopcem. I czuję, że ty mogłabyś mi w tym pomóc," uśmiechnął się.
Może mówił prawdę. Chciał się zmienić. Powinnam przestać być taka podejrzliwa przez cały czas i po prostu cieszyć się czasem spędzonym z nim.
"Spójrz, to nie tak, że proszę cię, żebyś była moją dziewczyną czy coś w tym stylu. Po prostu proszę cię, żebyś dała mi szansę pokazać, że też mogę być dobrym facetem," powiedział.
"To... uczciwe," powiedziałam cicho. W głębi duszy byłam trochę rozczarowana, że nie planował poprosić mnie, żebym została jego dziewczyną.
"Dzięki, że poszłaś ze mną na randkę. Dobrze się bawiłem. Chyba powinienem cię teraz odwieźć do domu, co?" zapytał.
Chciałabym, żeby mój wieczór skończył się tą niesamowitą randką z nim, ale teraz nadszedł czas, żebym zmierzyła się z wydarzeniem, którego obawiałam się przez cały dzień. Korepetycje dla jego dupkowatego brata.
"Nie... właściwie... zastanawiałam się, czy mógłbyś mnie zabrać zamiast tego do twojego domu," powiedziałam niezręcznie.
Aaron spojrzał na mnie w szoku przez chwilę. "Wow, Jane. Nie zdawałem sobie sprawy, że jesteś taka bezpośrednia. To dopiero nasza pierwsza randka, ale jeśli naprawdę chcesz...."
"CO! O mój Boże, nieee! Nie o to mi chodziło," zaprotestowałam szybko.
"To dlaczego chcesz wrócić do mojego domu?" zapytał Aaron. Wyglądał prawie na rozczarowanego.
"Um... obiecałam Jake'owi, że dam mu korepetycje z matematyki," powiedziałam mu. To była przynajmniej półprawda.
Aaron spojrzał na mnie intensywnie, jakby próbował odczytać, co mam na myśli.
"Dlaczego miałabyś to robić? Myślałem, że się nienawidzicie. Czy on cię nie prześladował? Czy to jest coś, do czego on cię znowu zmusza?" zapytał. "Bo jeśli tak jest, powiedz mi, a ja się tym zajmę."
Zastanowiłam się przez sekundę. To było kuszące, żeby Aaron dał Jake'owi nauczkę, ale nie chciałam dzisiaj sprawiać żadnych kłopotów.
"Nie, nie o to chodzi. Jestem bardzo dobra z matematyki, więc poprosił o pomoc," powiedziałam zamiast tego.
Aaron uniósł brwi, ale potem skinął głową. "W takim razie chodźmy do mnie," powiedział i zaczął jechać.
Mam nadzieję, że Jake nie zrujnuje mi wieczoru. Pomyślałam, gdy Aaron wjeżdżał na swój podjazd.
















