Iris:
– Lilian, wystarczy – powiedziałam, karcąc moją córkę, która próbowała postawić na swoim. To nawyk, który zdaje się rozwijać, odkąd tu przyjechałyśmy.
Od pół godziny nie pozwala mi włożyć sobie koszulki i próbuje mi uciec. Nienawidziłam się do tego przyznawać, ale była uparta jak jej ojciec.
Ale nie mogłam jej winić. Zmiana, przez którą została zmuszona przejść, mimo że nie znała przyczyny ani jej nie rozumiała, była przyczyną tego zachowania. I chociaż mi się to nie podobało, wiedziałam, żeby nie być dla niej zbyt surową. Wręcz przeciwnie, wiedziałam, że powinnam ją jakoś wspierać, aby wyszła z tego etapu, w którym się znajdowała.
– Ale, mama, nie lubię tej koszulki – powiedziała, wydymając usta. Westchnęłam i odłożyłam koszulkę, po czym wzięłam ją za ręce, przyciągając do siebie. Zawsze tak robiłam, kiedy miała napad złości. Próba zrozumienia jej często pomagała, chociaż czasami nawet to mi się nie udawało. Mimo to starałam się jak mogłam.
– Nie podobała ci się ta koszulka, ani pozostałe dwadzieścia koszulek, które wyciągnęłam – powiedziałam, drocząc się z nią. Zachichotała i pokręciła głową, po czym włożyła rękę do buzi. Byłam wdzięczna za to, że jest w moim życiu. Była dla mnie błogosławieństwem, dzięki któremu wszystkie trudności, przez które przeszłam z moim byłym, były tego warte. Przynajmniej wiedziałam, że moja mała księżniczka nie jest w toksycznym miejscu, w którym ciągle się kłóciliśmy, i wiedziałam, że jest w miarę szczęśliwa w życiu, które prowadzi. – Czy coś cię trapi, moja mała księżniczko?
– Nie chcę iść do przedszkola – powiedziała, a ja się uśmiechnęłam. To był jej pierwszy dzień w przedszkolu i dawała mi popalić od zeszłej nocy. Przynajmniej teraz rozumiem dlaczego. Fakt, że nie chciała iść nigdzie, gdzie dzieci były z obojgiem rodziców, był mi już trochę znany, i chociaż czasami bolało mnie to, że nie zrobiłam wystarczająco dużo, aby spełnić swoją rolę matki i ojca w jej życiu, nie mogłam jej winić. Sama kiedyś byłam na jej miejscu, i mimo że miałam oboje rodziców, rzadko kiedy widywano ich razem ze mną, a już na pewno rzadko widywano ich ze mną w szkole lub na jakimkolwiek wydarzeniu.
– Możesz mi powiedzieć, dlaczego nie chcesz iść do przedszkola? Boisz się, że nie będziesz pasować? – zapytałam, starając się być dla niej tak delikatną, jak tylko potrafiłam. Ale miała takie samo nastawienie trzeciego dnia w żłobku, a kiedy zapytałam, co się stało, to jej nauczycielka wyjaśniła mi, że poczuła się inna, kiedy zdała sobie sprawę, że większość dzieci ma ze sobą oboje rodziców, a ona przyszła tylko ze mną. Rozdzierało mi serce, że musiałam ją oddzielić od jej ojca, ale wiedziałam, że od tego dnia nic już nie będzie takie samo.
– Dlaczego inne dzieci mają tatę, a ja nie? – zapytała, sprawiając, że poczułam ból w piersi. Jak mogłam wytłumaczyć czterolatce, że jej ojciec nigdy nie zadał sobie trudu, żeby dać mi szansę na początku? Próbowałam obsypać ją miłością, jaką tylko córka mogła otrzymać, ale nie byłam jej ojcem i wiedziałam, że bez względu na to, jak bardzo bym się starała, nigdy nim nie będę. Moi rodzice, a dokładniej mój ojciec, byli na tyle wspierający, że stali u mojego boku przez wszystko, co się wydarzyło, bolało mnie to, ale moja matka nie była już tak wspierająca w tej sytuacji. Wręcz przeciwnie, moja matka chciała, żebym była cierpliwa. Twierdziła, że domu nie buduje się po to, by tak łatwo go zburzyć. Kobieta nie rozumiała, że nigdy nie udało nam się zbudować domu. Dean miał swoją kochankę i chociaż kochałam go całym sercem, nigdy nie byłam wystarczająca.
– Masz tatę, kochanie, i pewnego dnia, bardzo blisko, upewnię się, że się znowu spotkacie. Na razie po prostu potrzebuję, żebyś była trochę cierpliwa – powiedziałam, łagodząc głos, gdy gładziłam ją po policzku. Jak bardzo nienawidziłam tego, co się między nami stało, nigdy nie próbowałam sprawić, żeby nienawidziła swojego ojca. W jej oczach był bohaterem, którego chciała poznać. Po prostu nie wiedziałam, jak to będzie możliwe w tej chwili.
Mieszkałyśmy w Orlando od jej urodzenia, a moi rodzice odwiedzali nas od czasu do czasu, ale teraz, biorąc pod uwagę, że minęło prawie pięć lat, odkąd wyjechałam; dlatego uważałam, że nadszedł czas, aby wrócić. Miałam firmy, którymi musiałam się zająć, a z każdym dniem mój ojciec czuł się coraz gorzej, wiedziałam, że muszę zacząć się nimi opiekować. To był jeden z powodów, dla których w ogóle wracałam. Jedynym problemem, jaki miałam, była świadomość, że Dean był głównym partnerem. Sama myśl o tym, że będę musiała go zobaczyć na spotkaniu lub zebraniu, napawała mnie strachem, ale wiedziałam, że nadszedł czas, aby się z nim zmierzyć. Nie mogłam przed nim uciekać przez całe życie, prawda?
Lilian wpatrywała się w moje oczy, analizując moją minę przez kilka sekund, zanim przytaknęła. Często wiedziała, kiedy sprawia mi trudności, a kiedy nie, i wiedziała, że tak było. Spojrzała na swoje koszulki na kilka sekund, zanim wyciągnęła tę różową, którą chciałam jej założyć. Na szczęście miała na sobie białą koszulkę z szerokim dekoltem, w przeciwnym razie martwiłabym się, że zachoruje. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że był listopad.
– Chcesz wybrać płaszczyk? Czy znowu będziesz sprawiać mamie trudności? – zapytałam, drocząc się z moją córką, która zachichotała, wyraźnie rozbawiona tym, co zrobiła. Wiedziała, że przeważnie nie wpada w tarapaty. Prawdę mówiąc, rzadko kiedy myślałam o ukaraniu jej. W mojej głowie była moją małą księżniczką, a ja byłam po to, żeby ją rozpieszczać. Ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, było to, żeby się mnie bała lub chciała ode mnie uciec.
Wręcz przeciwnie, nauczyłam ją w młodym wieku, żeby przychodziła i mówiła mi o wszystkim. Byłabym u jej boku, wspierając ją, nawet jeśli czasami musiałabym ją zbesztać, jeśli wiedziałabym, że zrobiła coś złego. Ale ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, było to, żebyśmy miały taki sam związek jak ja z moją matką.
Był to związek prawie nieistniejący i wiedziałam, że to jeden z powodów, dla których Deanowi i mnie się nie udało.
Mężczyzna nie szanował mnie, ponieważ widział, że moja rodzina tego nie robi. Mężczyzna widział mnie jako słabą i niechcianą, i chociaż nasze małżeństwo było początkowo zaaranżowane, oboje moglibyśmy dać radę coś naprawić, tak uważałam. Ale sprawy jakoś się na mnie zemściły, kiedy usłyszał rozmowę między moją matką a mną, i gdzieś głęboko w sobie wiedziałam, że nigdy nie będziemy mogli być jednością.
Tej nocy powstała przepaść i wszystko przez tę kłótnię. To była kłótnia, która wysłała go na poszukiwanie spokoju gdzie indziej, i to jest coś, czego nigdy nie mogę zapomnieć. To jest coś, czego osobiście nigdy bym nie chciała; jednak on postanowił nie słuchać, a ona postanowiła wywierać na mnie presję. Obie strony ostatecznie bardzo mnie złamały, ale mimo to wiedziałam, że mogło się to stać z jakiegoś powodu i miałam nadzieję, że był to dobry powód.
– Chcę ten biały, proszę. Ten z żółtą buźką – powiedziała, a ja uśmiechnęłam się i przytaknęłam. Wzięłam ją za rękę i delikatnie pocałowałam jej dłoń.
– Już, moja mała księżniczko…
















