Chloe poczuła, jak trzęsą jej się nogi, gdy zatoczyła się do tyłu. Opadła jej szczęka, a po głowie kołatały się tysiące myśli. Czy to naprawdę może być prawda? A może on sobie z niej żartuje?
– Hej, wszystko w porządku? – Tym razem uniósł brwi ze zdziwieniem, zmniejszając dzielącą ich odległość. Chloe poczuła, jak przyspiesza jej puls, gdy objął ją za ramiona. Poczuła to znajome mrowienie, gdy tylko był blisko niej.
Czy bogini księżyca naprawdę dała jej bezbarwnemu życiu szansę? Czy naprawdę miała zostać partnerką księcia Lykanów?
Po co zawracać sobie głowę tymi wszystkimi pytaniami, skoro odpowiedź była tuż przed jej oczami. Oczywiście Aiden mógł jej udzielić odpowiedzi na te pytania, które wystrzeliły jej w kręgosłup jak kłoda. Ale czy była gotowa w nie uwierzyć? Jego głębokie, błękitne oczy sięgały głęboko w jej duszę, do jej wilka.
– Chloe – wyszeptał, wsuwając kosmyk jej włosów za ucho. – Wiem, że jesteś w szoku, słysząc, jak mówię ci o tak delikatnej sprawie i to w takim momencie. Zaufaj mi, wiem, że to dużo do udźwignięcia i jestem prawie pewien, że trudno ci mi uwierzyć. Ale to prawda. W momencie, gdy cię zobaczyłem, wiedziałem, że jesteś tym, za czym tęskniło moje serce.
Chloe nie mogła się powstrzymać od patrzenia prosto w jego oczy, a potem na jego pełne, blade, różowe usta. Jego błękitne oczy błyszczały pożądaniem, a sposób, w jaki na nią patrzył, był niewytłumaczalny. W jego spojrzeniu było coś zniewalającego. Co sprawiało, że chciała go objąć ramionami i wdychać jego zapach przez cały dzień.
– A co z jasnowidzką? – Jej usta zadrżały, a w żołądku jej burknęło, gdy sprowadziła się do rzeczywistości.
– Dlaczego pytasz o jasnowidzkę?
– Czy ona też się o mnie dowiedziała? Czy wie, że nie jestem związana z Liamem i czy wie, że jestem twoją partnerką?
– Zadajesz za dużo pytań, Chloe – Aiden cofnął się i wsunął ręce do kieszeni. Chloe pokręciła głową i nerwowo oblizała wargi. Nie rozumiał konsekwencji jego wyznania.
– Oczywiście, jasnowidzka powinna być pierwszą osobą, która się o tym dowie, prawda? To znaczy, ona jest jasnowidzką, jak sam wspomniałeś. Widzi poza oczami, którymi my widzimy. Ale powiedziałem jej też o tobie i moim potwierdzeniu, że nie jesteś oznaczona.
Te słowa złamały serce Chloe. Jasnowidzka wiedziała, co oznaczało, że zostanie wyrzucona ze stada. – Jak mogłeś jej to powiedzieć? Czy wiesz, co zrobiłeś? – Zapłakała, cofając się.
Aiden zbliżył się do niej z troską wypisaną na twarzy. Spodziewał się, że będzie szczęśliwa, że jest jego partnerką, ale tak nie było. – Co się stało, maleńka? Dlaczego jesteś smutna i przestraszona?
– Co zrobi jasnowidzka? Czy skonfrontuje się z moim Alfą? – Odpowiedziała natychmiast. – Powiedz mi, że nie zamierza tego poruszać.
Aiden zmrużył oczy, patrząc na nią. Po tym, jak jej stopy nerwowo stukały o ziemię i jak drżały jej usta, zdał sobie sprawę, że ona się tylko boi.
– Jedynym powodem, dla którego zadajesz za dużo pytań, jest to, że się boisz. Boisz się wszystkiego, co może ci się przydarzyć, jeśli publicznie ogłoszę, że nie jesteś oznaczona przez Liama lub że jesteś moją partnerką – powiedział i obserwował, jak jej oczy się rozszerzają. – Czy ci grozili? Powiedz mi, a zajmę się każdym z nich.
– Ale moje obawy się potwierdziły, prawda? Jestem winna przysięgę mojemu stadu. Potrzebowali mnie tutaj z Liamem w tak wyjątkowy dzień jak ten, nawet jeśli jeszcze nie jesteśmy połączeni, i udowodniłam swoją lojalność. Jeśli jasnowidzka ujawni nasz sekret, zostanę wyrzucona ze stada.
– Dokładnie o to mi chodzi, moja droga Królowo – słowo Królowa nie zdążyło jeszcze zadomowić się w jej głowie, zanim pociągnął ją za rękę. – Jeśli nie chcesz, żeby zostali ukarani za okrutne traktowanie, to chodź ze mną. Kiedy wyrzucą cię ze stada, przyjdź i zamieszkaj ze mną w moim. Pozwól mi traktować cię tak, jak na to zasługujesz. Pozwól mi pokazać ci świat poza wstydem i strachem.
Chloe zawahała się przez chwilę. Marzyła o dniu, w którym usłyszy te słowa od swojego partnera. O dniu, w którym będzie traktowana tak, jak na to zasługuje, i to w końcu nadszedł. Ale czy była gotowa zrezygnować ze swojego stada?
– Ja... ja naprawdę chcę... Liam jest... – Aiden położył jej palec na ustach i uśmiechnął się.
– Wiem, że masz być partnerką Liama, ale kto nie oznaczyłby swojego partnera od razu po znalezieniu go? Dlaczego ktoś miałby czekać dłużej przed oznaczeniem swojego partnera, a kiedy mówisz o lojalności wobec swojego stada, masz na myśli zmuszanie do robienia czegoś? Ci ludzie zmusili cię do przyjścia tutaj i udawania jego Luny, prawda? Odrzucił cię, prawda?
– Nie ma tu żadnej dyskusji, mój książę. Te informacje, których szukasz, są poufne dla mojego stada i rodziny Alfy. Nie możesz oczekiwać, że zrezygnuję ze wszystkiego, skoro dopiero cię dzisiaj poznałam.
– W takim razie poczekam i sprawię, że mnie zaakceptujesz. Nie jestem tchórzem, żeby puścić moją partnerkę po trudach, by ją znaleźć. Nie puszczę cię.
Jego głos był niski i zmysłowy. Ale także pełen ciepła i zaufania. Nie mówił do niej szorstko jak Liam, ale tylko starał się, żeby poczuła się lepiej. Rzeczywiście, bogini dała jej szansę, ale nie mogła się zmusić, by w to uwierzyć.
Aiden kontynuował. – Nie zamierzam cię zmuszać do pójścia ze mną lub zaakceptowania mnie. On jest twoim partnerem i wiem, że więź wilcza między wami dwojgiem jest silniejsza. Ale poczekam, aż podejmiesz tę decyzję. Poczekam, aż poczujesz to samo, co ja do ciebie. Poczekam, aż spojrzysz na mnie, a twoje oczy będą wypełnione pożądaniem do mnie. A wtedy cię posiądę i uczynię cię moją na zawsze.
Chloe stała, słuchając go jak zombie. W całym swoim życiu nikt nigdy nie sprawił, że poczuła się, jakby warto było na nią czekać. Ale on to zrobił. W ciągu jednej nocy był w stanie dać jej do zrozumienia, że bardzo jej pragnie. Ale dlaczego wszystko działo się w czasie, gdy była nieprzygotowana?
Aiden nie mógł przestać się do niej zbliżać i przy każdej okazji wsuwał palec w jej dłoń podczas rozmowy. Czuła się przy nim tak zrelaksowana i szczęśliwa i to było dość dziwne.
Z drugiej strony, nie było jej zbyt długo i zaczynała się martwić, że ktoś z pałacu może jej szukać. I miała rację.
– Chodź tutaj! – Emily krzyknęła na służącą, która była o cal od niej. – Czy już ją znalazłaś? Gdzie do cholery mogła zniknąć?
– Wasza wysokość, przeprosiła dość dawno temu. Chciała pójść do toalety, ale jej tam nie ma. Nikt nie wie, gdzie jest.
– Lepiej, żeby nie była gdzieś zajęta próbowaniem wcisnąć czegoś, co nie jest jej i nigdy nie będzie. – Emily potrząsnęła głową ze złością.
Wstając z wygodnego fotela, w którym początkowo przytuliła się za księciem i uśmiechając się, wyszeptała kilka słów, które miały znaczenie tylko dla księcia i dla niej samej, gdy książę skinął głową i odprawił ją.
Służąca poszła za nią szybko, gdy wyszła z sali, by znaleźć Chloe.
– Potrzymaj moją torebkę i zaprowadź mnie do toalety. – Rozkazała służącej, która szybko wykonała jej polecenie.
Kiedy dotarły do toalety i nie znalazły tam Chloe, Emily wpadła we wściekłość. – Gdzie ona jest?
Po przesłuchaniu kilku służących, które ujawniły, że widziały Chloe w pobliżu ogrodu, Emily skierowała się tam.
– Przestań przestawiać nogi albo przestań w ogóle chodzić. – Wyszeptała do służącej, pociągając ją za głowę w dół.
– Przepraszam...
– Zamknij się! – Rozkazała cicho Emily, jej oczy błyszczały wściekłością. Zacisnęła ręce w pięści, a jej szczęka się zacisnęła, gdy jej oczy były utkwione w jednym kierunku w ogrodzie.
– Czy jest jakiś problem, wasza wysokość? Wyglądacie na bardzo zmartwioną czymś? Czy ją widziałyście?
– Spójrz tam – wskazała miejsce, w którym Chloe stała z Aidenem w ogrodzie. – Czy to nie Chloe? Co ona tam robi i w ten sposób z księciem? Wiedziałam to, tania, mała rzecz z niej.
Emily zaczynała się tak bardzo gotować, że jej twarz zrobiła się czerwona. Chwyciła służącą i zbliżyła się do miejsca, w którym stała Chloe, jakby mogła usłyszeć, o czym rozmawiają.
– Nie sądzę, żebyśmy mogli ich usłyszeć, nie dając się złapać, chodź, chodźmy. – Emily chwyciła za krawędzie swojej dużej balowej sukni, która ciężko opadała na jej nogi.
– Liam. – Krzyknęła pod nosem, zmuszając się do powrotu do pałacu.
















