logo

FicSpire

Mój dominujący szef

Mój dominujący szef

Autor: Winston.W

Rozdział pierwszy – Dlaczego ja?
Autor: Winston.W
15 cze 2025
Alyssa Siedzę w swoim biurze, starając się dopiąć wszystkie sprawy, żeby szef nie miał powodu kazać mi zostać po godzinach. Moje biuro przylega do gabinetu pana Suttona. Lubi mieć mnie blisko, na wypadek gdyby mnie potrzebował. Drzwi muszą być otwarte, chyba że rozmawia przez telefon albo ma w biurze jakąś kobietę. Dzięki Bogu ściany wydają się dźwiękoszczelne, bo wiem, co on tam wyprawia z tymi wszystkimi kobietami. Jest trochę maniakiem kontroli. Nagle drzwi między nami się otwierają. Wzdycham i przygotowuję się na to, czego znowu będzie chciał. Jest niesamowicie wymagający. Jest też aroganckim, grubiańskim, bezdusznym draniem. Zostaję tylko dlatego, że lubię swoją pracę, a pieniądze są świetne. "Alyssa, wejdź do mojego biura" - rozkazuje, bez cienia emocji w głosie. Kiwam głową: "Tak jest, szefie". Znika z powrotem w swoim gabinecie. Wzdycham, wstaję i przechodzę. Zatrzymuję się przed jego biurkiem i czekam, aż się odezwie. Wiem, że lepiej nie otwierać ust przed nim. Opiera się na krześle i lustruje mnie swoimi przepięknymi brązowymi oczami. Tak, jest dupkiem, ale jest też cholernie przystojny. Wysoki, muskularny, z pięknymi, głębokimi brązowymi oczami i czarnymi włosami. Linia jego szczęki jest idealnie wyrzeźbiona i ma czarujący uśmiech, ale rzadko go widzimy. Nienawidzę przyznawać, że jest taki cholernie dobrze wyglądający. Mam jednak oczy. Jest jednym z tych mężczyzn, obok których nie można przejść obojętnie. Przyciąga cię i na chwilę zapominasz, jak oddychać. Nie jestem w nim zakochana; to byłoby zbyt banalne, ale nie mogę zaprzeczyć, że wygląda jak grecki bóg. Sposób, w jaki się na mnie gapi, sprawia, że czuję się nieswojo. Nie rozumiem, dlaczego patrzy na mnie w ten sposób. Nigdy nie zwracał na mnie tak dużej uwagi przez cały rok, odkąd tu pracuję. Jestem zdenerwowana. Opuszczam głowę, wzrok wbity w podłogę. Nie mogłam dłużej znieść tego intensywnego kontaktu wzrokowego. "Oczy w górę i na mnie" - rozkazuje. Z moich ust wydobywa się ciche piszczenie i szybko podnoszę głowę, aby spojrzeć na niego. "Co robisz w ten weekend?" - pyta. Świetnie, znowu będzie chciał, żebym pracowała w weekend. Nie mam żadnych planów i nienawidzę pracować w weekend, ale dostanę podwójną stawkę, jeśli będę pracować. Może i jest draniem, ale dba o to, żeby jego personel był dobrze opłacany. "Nic, szefie. Potrzebuje mnie pan do czegoś?" Wstaje i opiera się o przód biurka. "Tak. Potrzebuję, żebyś była moją towarzyszką." "J-j-jak to?" - wydukałam. Chyba żartuje, prawda? "Moją towarzyszką. Mam w ten weekend wesele rodzinne. Mam dość pytań, kiedy się ustatkuję i tak dalej. Więc przyjdziesz jako moja towarzyszka i będziesz udawała moją dziewczynę przez cały weekend" - mówi pewnie, podchodząc do mnie. "Nie. Masz mnóstwo kobiet. Zapytaj którąś z nich" - wykrzykuję. Podchodzi bliżej, dzieli nas tylko kilka centymetrów. Czuję ciepło jego oddechu na mojej twarzy. "Żadna z nich się nie nadaje. Nikt nie uwierzy, że są moimi dziewczynami. Ty natomiast jesteś bardziej powściągliwa i jesteś kimś, kogo moja rodzina by zaakceptowała" - odpowiada. Kręcę głową: "Nie będę twoją towarzyszką, panie Sutton. Nie lubię okłamywać ludzi". Staram się być stanowcza, ale sposób, w jaki patrzy na mnie z góry, ponieważ jestem o kilka centymetrów niższa od jego stu osiemdziesięciu kilku, utrudnia mi to. Z trudem przełykam ślinę. "Tak, będziesz" - stwierdza stanowczo. "Nie możesz mnie zmusić do bycia twoją towarzyszką! Nie masz prawa mówić mi, co mam robić poza pracą" - warczę. Śmieje się cicho: "Kto by pomyślał, że masz w sobie zadziorność, panno Corbet? Ale pójdziesz ze mną w ten weekend, albo nie przyjdziesz w poniedziałek do pracy". Nie może mówić poważnie, prawda? Opieram rękę na biodrze i patrzę na niego gniewnie: "Nie możesz tego zrobić. Nie możesz grozić mi zwolnieniem, bo nie robię tego, o co prosisz". Uśmiecha się, zmniejszając dystans między naszymi ciałami. Wzdycham, bo nigdy nie był tak blisko mnie. Pachnie tak dobrze, jak wygląda. Nie mogę tego znieść. "Tak, mogę. Właśnie to zrobiłem. Wybór należy do ciebie. Masz czas do końca dnia na podjęcie decyzji, panno Corbet" - mówi i wraca do swojego biurka, koncentrując się na pracy. Stoję tam w szoku, nie wiedząc, co powiedzieć. "Możesz odejść, panno Corbet. Zostaw drzwi otwarte." Nawet na mnie nie patrzy. Jęczę sfrustrowana i wracam do swojego biura. Słyszę za sobą jego śmiech. Nie chcę niczego więcej, jak tylko zatrzasnąć za sobą drzwi, ale to tylko pogorszy moją sytuację. Nie może tego zrobić! Nie może grozić mi zwolnieniem, prawda? Jęczę i siadam na krześle. Nie rozumiem, dlaczego potrzebuje, żebym z nim poszła. Widziałam kobiety, które wchodzą i wychodzą z jego biura. Są piękne. Jestem pewna, że każda z nich może udawać dziewczynę przez jeden dzień. Nie dorównuję im. Jestem zwykłą szarą myszką, nic specjalnego. Nie jestem jego zabawką, żeby robił ze mną, co mu się podoba. Wzdycham i koncentruję się na pracy. Nie potrzebuję, żeby ten dzień trwał dłużej. Nie mogę sobie pozwolić na to, żeby nie pracować. Oszczędzam, żeby w końcu kupić mieszkanie, zamiast wynajmować. Chcę też podróżować, a ta praca jest idealna, żeby zarobić wystarczająco dużo, żeby to zrobić. Ale czy to, że muszę ulegać jego żądaniom, jest tego warte? Nie wiem, co robić. Zostały mi tylko dwie godziny na podjęcie decyzji, bo wtedy kończy się mój dzień pracy. Jest środa, więc nie daje mi dużo czasu. Dlaczego czekał do ostatniej chwili? Zastanawiam się, czy może jego pierwotna towarzyszka wycofała się w ostatniej chwili, a ja byłam najbliżej, żeby ją zastąpić. Tak czy inaczej, nie podoba mi się to! Jestem przyzwyczajona do tego, że jest nieuprzejmy i apodyktyczny, żąda ode mnie robienia różnych rzeczy, jeśli chodzi o pracę, ale to jest zupełnie inne. To za dużo, nawet jak na jedną noc. Co, jeśli dowiedzą się o tym osoby, z którymi pracuję? Ostatnią rzeczą, jakiej chcę, jest to, żeby ludzie myśleli, że pieprzę się z szefem. Zostanę okrzyknięta biurową dziwką, a nie chcę mieć takiego tytułu. Nikt nie chce takiego tytułu. Jak śmie stawiać mnie w takiej sytuacji? Są inne kobiety, które ze mną pracują i z radością udawałyby z nim i wskoczyłyby z nim do łóżka, gdyby miały taką okazję. Jest popularnym mężczyzną, ale wydaje się, że nigdy nie miesza interesów z przyjemnością, co jest dobrym podejściem. Kładę głowę na biurku i jęczę do siebie. Przysięgam, gdyby nie pech, nie miałabym go wcale.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział pierwszy – Dlaczego ja? – Mój dominujący szef | Czytaj powieści online na FicSpire