Alyssa
Jestem wściekła, wychodząc z budynku. Powinnam mu odmówić, ale to oznaczałoby bezrobocie. Zaryzykowałabym i powiedziała "nie", gdybym wiedziała, że to tylko na dwie noce. Nie mogę uwierzyć, że muszę dzielić z nim pokój hotelowy. To będzie niezręczne i niewygodne.
Spacer do mojego mieszkania jest tym, czego teraz potrzebuję. Świeże powietrze mi dobrze zrobi. Mogłabym wziąć taksówkę, ale spacer nie zajmie dużo czasu, jakieś dziesięć minut. Mój samochód jest w garażu, i to jedyny powód, dla którego tu nie przyjechałam.
Chcę tylko wrócić do domu, przebrać się w piżamę, zamówić pizzę i wypić lampkę wina. Muszę się zrelaksować i przygotować na ten weekend. Jak mam to zrobić, nie mam pojęcia. Wzdycham. Jak udało mi się wpakować w taki bałagan? Nie, nie obwiniam siebie. Obwiniam mojego kretyna szefa, który myśli, że świat kręci się wokół niego. Pewnie przez większość czasu tak jest, ale nie pozwolę, żeby stać się częścią tego świata. Jesteśmy szefem i asystentką; muszą być granice.
Nie mam pojęcia, gdzie jest to wesele. Powinnam zadać więcej pytań. Mam nadzieję, że jutro powie mi wszystko, co muszę wiedzieć. Boję się zakupów. Nienawidzę ich. To jedna z najbardziej nudnych rzeczy na świecie. Byłabym okropną bogaczką. Wkładam słuchawki, żeby posłuchać muzyki podczas spaceru. Muzyka zawsze mnie uspokaja. Nucę pod nosem i zatracam się w świecie w mojej głowie, zamiast myśleć o tym, co wydarzyło się w biurze.
W mgnieniu oka docieram do mojego mieszkania. Najpierw rzucam rzeczy i idę do sypialni, żeby przebrać się w piżamę, zdjąć gumkę z włosów i zmyć makijaż. Czuję się o wiele lepiej. Zamawiam pizzę i nalewam dużą lampkę białego wina. Zazwyczaj piję małą lampkę, jeśli następnego dnia idę do pracy, ale dziś, po tym, co się stało, potrzebuję trochę więcej. Zasłaniam wszystkie rolety i wtulam się w koc na kanapie. Nie planuję wychodzić z domu dzisiaj wieczorem.
Szukam czegoś do oglądania, czekając na pizzę i paluszki z mozzarellą. Umieram z głodu. Nie jadłam dziś lunchu, chyba że duża kawa się liczy. Rozkoszuję się winem, aż przyjedzie moje jedzenie. Nie powinno to długo potrwać. To miejsce nie jest daleko ode mnie, a obsługa jest świetna. Mogłam się tam zatrzymać w drodze do domu, ale dziś wieczorem nie miałam na to ochoty.
Dwadzieścia minut później z interkomu w moim mieszkaniu rozległ się dźwięk. Wzięłam pieniądze z torebki, wraz z kwotą na napiwek. To będzie mój stały dostawca. Poczekałam na niego przy drzwiach wejściowych.
"Dobry wieczór, Alyssa" - wita się.
"Dobry wieczór, Jason. Jak ci mija wieczór?" - uśmiecham się.
"Nieźle. Jest ruch, więc szybko leci. A jak minął twój dzień pracy?"
"To zawsze dobrze. Cieszę się, że już się skończył" - śmieję się.
Podaje mi moje jedzenie, a ja płacę. Żegnamy się, a ja zamykam się na noc i siadam, żeby zjeść pizzę. Nie udaje mi się nawet zjeść całego kawałka, gdy ktoś puka do moich drzwi wejściowych. Kto to, do cholery, jest? Nikogo się nie spodziewam. Moi przyjaciele by mnie poinformowali, gdyby mieli mnie odwiedzić.
Sprawdzam przez wizjer. Mieszkam sama; muszę być ostrożna, kiedy otwieram drzwi. Jęczę, kiedy widzę, kto to jest. Czego on chce? Skąd on w ogóle zna mój adres? Pracuję dla niego i jestem pewna, że to wszystko jest w aktach, ale czy on powinien do nich zaglądać?
Biorę głęboki oddech i otwieram drzwi. Jestem zaskoczona, widząc go w stroju codziennym: dżinsach i bluzie z kapturem. Jestem przyzwyczajona do widoku go w garniturze każdego dnia. To dobry wygląd dla niego. Trzymam drzwi tylko na wpół otwarte.
"Panie Sutton, co pan robi pod moim mieszkaniem?"
Maskuję moje poirytowanie. Nie podoba mi się, że pojawia się tutaj bez uprzedzenia. Nie ma do tego prawa. Moje życie poza pracą nie powinno kolidować z moim szefem.
Mierzy mnie wzrokiem, uśmiecha się szyderczo, odpycha drzwi i wchodzi do mojego mieszkania bez zaproszenia. Przewracam oczami i zamykam za sobą drzwi. Idzie w stronę salonu. Szybko za nim podążam.
"Co ty jesz takie świństwo?" - pyta, wskazując na moją pizzę.
"Przepraszam? Nie ma nic złego w pizzy. Czego pan chce?"
Odwraca się do mnie i kręci głową: "Lepiej zrób sobie własną. To, co do niej wkładają, nie jest dla ciebie dobre. Powinnaś lepiej o siebie dbać."
"Moje nawyki żywieniowe to nie pańska sprawa. Dbam o siebie. Po prostu raz w tygodniu pozwalam sobie na małe przyjemności. Ponownie, to nie ma z panem nic wspólnego. Czego pan chce?" - warczę.
Moja cierpliwość się kończy. Staram się, jak mogę, żeby na niego nie nakrzyczeć. Tak, jesteśmy poza pracą, ale nie zawahałby się mnie zwolnić, gdybym na niego nakrzyczała poza pracą.
"Nudziło mi się. Chciałem wpaść i omówić szczegóły dotyczące ślubu. Musimy być na tej samej stronie."
"Nie mogło to poczekać do jutra?" - wzdycham.
Kręci głową: "Nie. Jestem człowiekiem czynu. Coś trzeba zrobić; robię to tak szybko, jak to możliwe."
"Dobrze, możemy porozmawiać, ale będę jadła kolację podczas rozmowy" - mówię stanowczo.
"Albo mogę wyrzucić ją do kosza i zmusić cię do zjedzenia czegoś zdrowszego" - uśmiecha się szyderczo.
"Jeśli dotkniesz mojej pizzy, kopnę cię w jaja. To, co robię ze swoim życiem, to nie pańska cholerna sprawa. Jesteś moim szefem, a nie moim ojcem ani chłopakiem" - syczę przez zaciśnięte zęby.
Zazwyczaj jestem spokojną osobą, ale coś w Wyatcie dzisiaj mnie irytuje.
Widzę, jak Wyatt chwyta krawędź mojej kanapy, a jego szczęka się zaciska: "Prawdopodobnie nie miałabyś takiego nastawienia, gdybyś była moja" - warczy.
Wpatruje się we mnie, jego oczy są ciemniejsze niż zwykle. Patrzy na mnie jak na cholerne dzikie zwierzę, czekające, by rzucić się na swoją niespodziewaną ofiarę. Przełykam z trudem, a moje serce wali w piersi.
Co do cholery? Co się teraz dzieje? Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale nie wydobywa się z nich żaden dźwięk.
Usta Wyatta wykrzywiają się w uśmiechu: "Odebrało ci mowę?"
Muszę się pozbierać. Otrząsam się: "Nie. Jestem zirytowana."
"Jestem pewien, że ci to przejdzie. Teraz musimy porozmawiać o ślubie."
Zamierza po prostu zignorować to, co się stało? To chyba najlepsze. Nie wiem, co to było i wolałabym się nie dowiedzieć.
"Dobrze. Powiedz mi wszystko, co muszę wiedzieć" - mówię, udając uśmiech.
Jestem pewna, że nie będzie trudno grać. Nie może być zbyt wielu szczegółów, które muszę zapamiętać.
















