logo

FicSpire

Niepowstrzymany, Nieprzebaczony

Niepowstrzymany, Nieprzebaczony

Autor: Vivienne Cross

Chapter 3 Are You Sure?
Autor: Vivienne Cross
4 lis 2025
– Powiedziałam tylko, że wybaczę Ronnie'emu – rzuciła nonszalancko Shermaine. – Nigdy nie powiedziałam, że usunę nagranie. – Uśmiechnęła się do Joshuy. – Panie York, policja zaraz tu będzie. Przekażmy im ten materiał. Joshua lekko skinął głową. – Posunęłaś się za daleko, Shermaine – warknęła Amira, kipiąc ze złości. Shermaine ją zignorowała. Ze swoim narzeczonym u boku mogła po prostu odgrywać rolę delikatnej damy w opałach. – W czym konkretnie posunęła się za daleko? – odparował Joshua. – Ja… – Amira się zachwiała, bliska zawału serca ze stresu. – Sugeruję, pani Leeds, aby ważyła pani słowa, gdy zwraca się pani do mojej narzeczonej – zauważył spokojnie Joshua. Następnie zwrócił się do Bradleya i rozkazał: – Niech ktoś tu zostanie, żeby poczekać na policję. Bradley odpowiedział i poszedł załatwić sprawę. Amira była wściekła, ale musiała to przełknąć. Joshua był kimś, z kim nie mogła zadzierać. A teraz, gdy Shermaine wspięła się po szczeblach społecznych, zaręczając się z Joshuą, Amira musiała stąpać jeszcze ostrożniej. W windzie zapadła cisza. Shermaine odezwała się: – Panie York. Joshua spojrzał na nią z góry. – Dziękuję za dzisiejszy wieczór – powiedziała Shermaine. – Nie musisz mi dziękować – odparł lekko Joshua. Pokręciła głową. – Ale powinnam. – I tak będziesz moją żoną. Skoro masz być częścią rodziny Yorków, nikt nie będzie tobą pomiatał – stwierdził stanowczo. Shermaine zamilkła na chwilę i pomyślała: „Czy Joshua naprawdę ma zamiar się ze mną ożenić? Tylko z powodu jakichś ustnych zaręczyn zawartych przez starsze pokolenie?”. Była jeszcze młoda i szczerze mówiąc, nie chciała tak szybko myśleć o małżeństwie. Poza tym dopiero się poznali i byli w zasadzie obcymi ludźmi. Dla niej mówienie o zawiązaniu węzła małżeńskiego było po prostu szaleństwem. – Panie York, może powinien pan jeszcze raz przemyśleć decyzję o ślubie ze mną – powiedziała cicho Shermaine. Słysząc to, Bradley spojrzał na Shermaine ze zdziwieniem i pomyślał: „Naprawdę istnieje kobieta, która nie chce poślubić pana Yorka? Panna Shue naprawdę wie, jak szokować ludzi”. Joshua spojrzał w dół i zdał sobie sprawę, że Shermaine jest bez wątpienia piękna. Dziesięć na dziesięć. Jej piękno miało w sobie coś ostrego, jak śmiała, uwodzicielska czarna róża – tajemnicza i elegancka, kusząca i oszałamiająca. Jednak w jej rysach tliła się nuta śmiałej ostrości. Każdy jej ruch emanował pewnością siebie i władczością. Shermaine wcale nie była taka, jak głosiły plotki – szorstka i niesforna. Nawet kiedy uderzyła Ronniego, zrobiła to z czystą, ostrą precyzją i nonszalancją. Z jej charakterem nie było nic złego i była absolutnie przepiękna. Joshua doszedł do wniosku, że poślubienie Shermaine nie tylko spełni życzenia jego dziadka, ale również będzie właściwą decyzją dla niego samego. – Nie trzeba tego przemyśliwać. Chyba że wydarzy się coś niespodziewanego, poślubisz mnie – ton Joshuy był spokojny, jakby rozmawiali o czymś tak błahym jak pogoda, a nie o czymś tak ważnym jak małżeństwo. Shermaine rozważała: „Problem w tym, że ja tak naprawdę nie chcę wychodzić za mąż”. Nie odważyła się powiedzieć tego na głos. Myślała dalej: „Właśnie mi pomógł. Byłoby mi głupio odwrócić się i go odrzucić. A jeśli go wkurzę?”. Ale potem Shermaine pomyślała o tym jeszcze raz. Poślubienie kogoś takiego jak Joshua – wpływowego mężczyzny o dobrym charakterze – oznaczałoby zdobycie solidnego wsparcia i ostateczne zerwanie więzi z rodziną Jean. To nie brzmiało aż tak źle. Jednak Shermaine czuła, że jest wystarczająco kompetentna sama. To, czy ma wsparcie, czy nie, nie robiło większej różnicy. Gdy Shermaine wyszła za Joshuą ze szpitala, uderzył ją ostry jesienny wiatr i poczuła chłód na ramionach. Jej sukienka była zbyt cienka. Tej nocy, gdy jesienne powietrze wnikało głęboko w kości, marzła. Nagle na jej ramionach wylądowała marynarka, natychmiast odcinając chłód. To była marynarka Joshuy. Tkanina niosła ze sobą delikatny cedrowy zapach. Shermaine pomyślała: „Jest aż nazbyt uprzejmy. Wie dokładnie, jak się zachować, aby nie sprawiać ludziom dyskomfortu. Ale to wszystko – uprzejmość. Może wydawać się wyluzowany, ale w głębi duszy trzyma wszystkich na dystans. Zaopiekuje się mną, jasne, ale nie będzie w tym miłości. Gdybym nie była jego narzeczoną, nigdy nie dostałabym takiego traktowania”. Joshua sprawdził godzinę. – Odwieźć cię do rezydencji Jean? Shermaine uniosła brew. – Nie wracam. Sama myśl o ponownym spotkaniu z Ruth i Wendelyn przyprawiała ją o ból głowy. Było późno, a ona chciała tylko spokojnie spędzić noc. Shermaine lekko się uśmiechnęła. – Mam inne miejsce w Basterel, panie York. Proszę mnie tam zabrać. – W porządku – powiedział Joshua. Wsiedli do samochodu. Gdy włączyło się ogrzewanie, Shermaine zamierzała oddać marynarkę Joshui. Joshua jej nie wziął. – Zatrzymaj ją. – Okej – odpowiedziała Shermaine. Cedrowy zapach z marynarki wydał się teraz mocniejszy. Shermaine i tak była już senna, a teraz jej głowa zrobiła się jeszcze cięższa, przez co czuła się jeszcze bardziej śpiąca. Za oknem przesuwały się cienie i światła. Shermaine zamknęła oczy. Wkrótce zasnęła na dobre. W samochodzie grała cicha muzyka. Joshua przeglądał jakieś dokumenty. Gdy samochód kołysał się delikatnie, głowa Shermaine oparła się o jego ramię. Jej oddech był spokojny. Nie poruszyła się. – Wyłącz muzykę – rozkazał Joshua. Bradley zrobił, jak mu kazano. Spojrzał wstecz kątem oka i nie mógł powstrzymać się od myśli: „Pan York jest zaskakująco tolerancyjny w stosunku do panny Shue. Naprawdę pozwala jej spać na swoim ramieniu. W Basterel tak wiele kobiet rzuca się na niego, a on nawet na nie nie spojrzy – a co dopiero pozwoli im się zbliżyć. Gdyby tylko pan York traktował te zaręczyny poważnie. Ale to prawdopodobnie niemożliwe. Zawsze był zimny i zdystansowany, nie jest typem, który potrafi kochać”. Na tę myśl Bradley poczuł lekkie współczucie dla Shermaine. Około trzydziestu minut później samochód zatrzymał się pod adresem podanym przez Shermaine – Emerald Heights. Samo zobaczenie, gdzie mieszka, jasno pokazywało: nawet bez rodziny Jean, Shermaine radzi sobie doskonale sama. Joshua delikatnie obudził Shermaine. Otworzyła powoli oczy, wciąż senna, a w jej spojrzeniu było miękkie, uwodzicielskie coś. – Już dojechaliśmy? – zapytała. – Tak – odpowiedział Joshua. – Który budynek? Powiem kierowcy, żeby podjechał. – Budynek 2, sekcja B. – Poprowadź nas. Około trzech minut później Maybach zatrzymał się przed budynkiem 2. Shermaine oddała marynarkę i wysiadła z samochodu. Lekko się pochyliła i powiedziała do Joshuy, który był w samochodzie: – Do widzenia, panie York. – Do widzenia – odpowiedział Joshua. Shermaine mieszkała na 21. piętrze – najwyższym. Wpisała kod, wróciła do swojego mieszkania, wzięła relaksujący, gorący prysznic i w końcu poczuła się o wiele bardziej odświeżona. Wyciągnęła butelkę whisky i skulona na kanapie, powoli ją sączyła. ***** W międzyczasie, z powrotem w rezydencji Jean, Jameson Jean wyszedł z gabinetu i zobaczył Ruth i Wendelyn na dole, jedzące zupę. Ale Shermaine nie było w domu. Zmarszczył brwi i zapytał: – Gdzie jest Shermaine? Ruth odłożyła łyżkę. – Nie przyprowadziłam jej. Jameson spojrzał na nią, zdezorientowany. Ruth wyjaśniła: – Jest zbyt krnąbrna. Jeśli nie dostanie nauczki, nigdy nie zrozumie, jak się zachowywać i będzie tylko sprawiać kłopoty naszej rodzinie. Słysząc to wyjaśnienie, Jameson nie odpowiedział. Po urodzeniu Shermaine, Ruth włożyła całą swoją troskę w jej wychowanie. Ale kiedy Shermaine miała pięć lat, wypadek sprawił, że zaginęła. Wtedy Ruth była tak zdruzgotana, że wpadła w depresję. Jej stan psychiczny przez długi czas pozostawał niestabilny i dopiero po adopcji Wendelyn zaczęła wracać do zdrowia. Teraz, gdy jej biologiczna córka Shermaine wróciła, stosunek Ruth do niej dawno utracił czułość i opiekuńczość, jaką okazywała przed piątym rokiem życia Shermaine. Jameson zastanawiał się: „Czy to dlatego, że Shermaine nie dorastała u boku Ruth, więź po prostu zanikła? Może. W końcu byli rozdzieleni przez tyle lat”. Przez te lata Ruth przelała prawie całą swoją sympatię na Wendelyn. Kiedy Shermaine wróciła, nie zostało dla niej ani krzty. Co do Jamesona, ojca Shermaine, było jeszcze gorzej. Gdyby nie Jameson, Shermaine nie zostałaby porwana i nie zaginęła. Jameson czuł głębokie poczucie winy wobec niej. – Nawet jeśli Shermaine odmawia dobrego zachowania, nadal jest dziedziczką rodziny Jean. Jako jej matka, czy nie powinnaś przynajmniej spróbować zastanowić się, co jest dla niej najlepsze, zamiast umywać od niej ręce? – powiedział. – Próbowałam, ale nic więcej nie mogę zrobić – odpowiedziała bez wyrazu Ruth. – Nadal jest w szpitalu? – Prawdopodobnie została przekazana policji przez panią Leeds. Gniew Jamesona wybuchł. – To oburzające. Czy w ogóle zależy ci na reputacji naszej rodziny? – Odkąd wróciła, nieustannie tracimy twarz. Jeden incydent więcej niczego nie zmieni – powiedziała Ruth niemal bezdusznie. Wendelyn delikatnie wtrąciła się, jej ton był łagodny. – Tato, mamo, nie kłóćcie się. Naprawdę nie warto. Dla osób z zewnątrz dyrektor generalny Jean Group i jego żona wyglądali jak idealna para. W rzeczywistości ich małżeństwo od lat było puste. Jameson nie powiedział ani słowa. Odwrócił się i poszedł na górę do swojego gabinetu, gotów zadzwonić do kogoś, żeby sprawdzić, co się dzieje z Shermaine. Kilka minut później otrzymał aktualizację, która wprawiła go w prawdziwe osłupienie. Niedługo po tym, jak Ruth wyszła, Joshua pojawił się i zabrał Shermaine ze szpitala. Jameson pomyślał: „Jeśli Shermaine nie wróciła do domu, czy to znaczy, że jest u Joshuy? Czy to znaczy, że ich zaręczyny są nadal aktualne?”.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 3 Are You Sure? – Niepowstrzymany, Nieprzebaczony | Czytaj powieści online na FicSpire