Twarz Wendelyn pobladła, stała jak usychający liść, który zaraz opadnie.
Wściekła Ruth wybuchnęła: – Jeśli nie chcesz z tego zrezygnować, w porządku. Ale dlaczego musisz tak poniżać swoją siostrę?
– Bo jej nie znoszę, oczywiście – Shermaine uśmiechnęła się słodko, ale jej słowa były ostre jak brzytwa. – Jest małostkowa, ale ma ogromne ambicje.
Nie chodziło o to, że Shermaine miała o sobie zbyt wysokie mniemanie – Wendelyn po prostu gniła pod tą słodką maską. Nie miała żadnych zasad moralnych i złośliwości w sobie, taka fałszywa słodziutka, która udawała niewiniątko, knując za plecami wszystkich.
– I dla jasności, mam tylko brata. Żadnej siostry – powiedziała Shermaine. Była piękna w sposób, który palił – jak róża w pełnym rozkwicie, odważna i bezczelna, z cierniami na tyle ostrymi, by przelać krew.
Oczy Ruth zapłonęły wściekłością. Pomyślała: „Dlaczego ta smarkula musiała wrócić po tylu latach?”. Jej pierś unosiła się, dławiąc ją gniewem. Podniosła rękę.
Shermaine rozważała: „Chce mnie znowu uderzyć?”. Skrzyżowała nogę na nogę, jej wzrok był spokojny, a uśmiech wciąż gościł na jej twarzy. Bez cienia strachu, jej spojrzenie było jasne i przeszywające. Bez powodu serce Ruth zabiło szybciej.
Ruth pomyślała: „Shermaine to tylko nikt, kto wychował się w jakiejś zapadłej wiosce bez wykształcenia i klasy. Jak, u diabła, ona ma taką postawę, taką prezencję?”.
Ale jej podniesiona ręka nie zdążyła opaść. Głos Jamesona zagrzmiał jak grom z jasnego nieba: – Ruth, co ty wyprawiasz?
Ruth podniosła wzrok i zobaczyła Jamesona stojącego tam, z zmarszczonymi brwiami, z burzliwym wyrazem twarzy. Jednak to, co naprawdę ją przeraziło, to mężczyzna stojący obok niego – elegancki i opanowany – Joshua.
Joshua nic nie zrobił, ale jednym spojrzeniem presja spadła jak fala. Ruth ledwo mogła oddychać.
Usztywniła się, opuszczając rękę i wymuszając spokojny ton. – Co ja mogłabym robić?
Następnie, jakby nic się nie stało, Ruth przywitała się uprzejmie z Joshuą: – Panie York, miło mi pana poznać.
Jameson rzucił Ruth zirytowane spojrzenie, a następnie zwrócił się do pokojówki i kazał jej zmielić najlepsze ziarna kawy i zaparzyć świeżą porcję.
– Podobnie, pani Jean – odparł chłodno Joshua.
Ruth zaproponowała: – Proszę usiąść.
Joshua podszedł.
Oczy Wendelyn rozbłysły. W momencie, gdy zobaczyła Joshuę, jej uczucie do niego wypełniło jej spojrzenie miękką tęsknotą. Ale szybko ją stłumiła, nie odważąc się spojrzeć na niego ponownie.
Obecność Joshuy była magnetyczna. Jedno spojrzenie na niego sprawiało, że inni czuli się gorsi.
Nawet nie spojrzał na Wendelyn. Zamiast tego podszedł prosto, by usiąść obok Shermaine.
Joshua był wytworny i opanowany. Natomiast Shermaine była oszałamiająca i zawzięta. Ludzie spodziewali się, że ich temperamenty będą się ścierać, ale ta dwójka siedząca razem w jakiś sposób wyglądała bez wysiłku idealnie, jakby byli sobie przeznaczeni.
Błysk rozczarowania przemknął przez oczy Wendelyn.
Joshua zapytał Shermaine: – Dobrze spałaś w nocy?
Shermaine uśmiechnęła się: – Nieźle.
Twarz Wendelyn jeszcze bardziej pobladła. Jej ręce zacisnęły się mocno, a paznokcie wbiły się głęboko w dłonie.
Bogaty aromat kawy wypełnił pokój. Jameson podał filiżankę Joshui. – Joshua, kiedy planujesz wziąć ślub z Shermaine?
– Starsi już wybierają datę – odpowiedział Joshua.
Jameson pomyślał: „To znaczy, że to się wkrótce wydarzy”.
Właśnie miał zapytać o ślub, kiedy Ruth wtrąciła się: – Panie York, nie sądzę, że Shermaine jest dla pana dobrym partnerem. Może jest za wcześnie, żeby rozmawiać o małżeństwie.
– Co za nonsensy wygadujesz? – Jameson był wściekły na Ruth. Jeśli zrujnuje to małżeństwo, będzie to całkowita strata dla rodziny Jean.
– Och? – Joshua spojrzał na Ruth, czekając, jakie inne absurdalne rzeczy zamierza powiedzieć.
Ruth mówiła powoli i rozważnie: – Przez ostatnie kilka lat nie udało nam się jej właściwie wychować i teraz ma problemy na każdym kroku. Jeśli wyjdzie za mąż za kogoś z twojej rodziny, obawiam się, że tylko zawstydzi Yorków.
Następnie zrobiła pauzę i dodała: – Naprawdę wierzę, że Wendy byłaby dla ciebie lepszą partnerką. Jest dobrze wychowana, troskliwa i zna swoje miejsce. Jest wyjątkowa – o wiele lepsza niż Shermaine.
Ruth powiedziała z dumą: – Wendy, podnieś głowę i pozwól Joshui dobrze się tobie przyjrzeć.
Serce Wendelyn waliło jak szalone. Powoli podniosła wzrok, jej głos był nieśmiały i delikatny. – Panie York.
Jej ton był miękki i słodki, ociekający kobiecym urokiem. Ale jej dłonie były już spocone z nerwów.
Bradley, stojący z boku, miał ochotę przewrócić oczami. Pomyślał: „Pani Jean nawet nie próbuje ukryć swojego faworyzowania.
Ona poniża pannę Shue tylko po to, by wywyższyć pannę Jean, jakby panna Shue w ogóle nie istniała, jakby panna Shue sama wybrała, by zostać oddzielona od rodziny Jean i dorastać bez nich.
Ostatecznie, pierwotnie zaręczona z panem Yorkiem była prawowita dziedziczka rodziny Jean.
Poza tym panna Shue nawet nie wygląda na kogoś, kto wychował się w jakiejś zapadłej wiosce. Tylko z powodu odrobiny uprzedzeń zachowują się, jakby była nic niewarta”.
Joshua wziął łyk kawy z uśmiechem ostrym jak brzytwa. – Od kiedy standardy rodziny Yorków tak spadły? – Jego ton był spokojny, niemal nonszalancki. – Pani Jean, naprawdę myśli pani, że może mi rzucić byle kogo?
Wendelyn zamarła, a jej wyraz twarzy stał się sztywny i niezręczny. To jedno zdanie od niego zmiażdżyło jej godność i starło ją prosto w błoto.
Jako adoptowana córka Jamesona i Ruth, Wendelyn dorastała rozpieszczana, obsypywana pochwałami i ubóstwiana przez chłopców wokół niej. Nie mogła zrozumieć, jak w oczach Joshuy nie znaczyła absolutnie nic.
Wendelyn pomyślała: „Jeśli jestem niczym, to kim, u diabła, jest Shermaine? Co sprawia, że jest ode mnie o wiele lepsza?”.
Bradley rozważał: „Pan York jest taki zajebisty”.
Ruth, ledwo powstrzymując gniew, wstawiła się za Wendelyn. – Panie York, nawet jeśli Wendy nie jest w pana typie, to nie powód, żeby ją tak upokarzać.
Joshua uśmiechnął się: – Pani Jean, w porównaniu z tym, co pani przed chwilą powiedziała o Shermaine, jestem całkiem uprzejmy.
Ruth zamarła, jakby przypadkiem połknęła robaka.
Shermaine lekko się uśmiechnęła i pomyślała: „Pan York ma taki ostry język”.
Jameson spojrzał na Ruth i Wendelyn chłodno, a następnie zwrócił się do Joshuy. – Panie York, proszę wybaczyć mojej żonie i adoptowanej córce ich zachowanie. Jeśli mamy omówić ślub między panem a Shermaine, przejdźmy na górę do gabinetu.
Joshua skinął głową, a następnie spojrzał na Shermaine. – Idziesz ze mną?
– Idź – odpowiedziała Shermaine, brzmiąc obojętnie.
*****
Z powrotem w salonie Shermaine nalała sobie filiżankę kawy. Ziarna były najwyższej jakości. Smak był gładki i aromatyczny, pozostawiając czysty finisz na języku.
Wypiła kilka łyków, a następnie wstała, planując wejść na górę. Musiała wziąć telefon. Kiedy Joshua zniknie, chciała wyjść na spacer.
Ruth właśnie została publicznie zawstydzona i siedziała w ciszy, wpatrując się w Shermaine. Kiedy zobaczyła, że Shermaine wstaje, Ruth zapytała: – Gdzie idziesz?
– Do mojego pokoju – powiedziała Shermaine.
– Nie zawracaj sobie głowy. Wkrótce przyjdą goście – odpowiedziała Ruth.
Wendelyn również wpatrywała się w Shermaine, jej wyraz twarzy był opanowany, ale ostry.
Shermaine pomyślała: „Goście? Co to ma ze mną wspólnego? Nie obchodzi mnie to. Niech się na mnie gapią, ile chcą – i tak nic nie znajdą”.
W tym momencie pokojówka wystąpiła naprzód i przypomniała im: – Pani Jean, zaproszone panie przybyły pod drzwi wejściowe.
– Rozumiem – odpowiedziała Ruth.
Chwilę później weszła grupa dobrze ubranych elit towarzyskich, każda z nich wystrojona od stóp do głów w markowe kreacje.
Wyraz twarzy Ruth zmienił się w jednej chwili. Pełen gracji, wyćwiczony uśmiech rozkwitł na jej twarzy. – Pani Sutton, pani Marshall, pani Burton, tak się cieszę, że mogłyście przybyć.
Wendelyn wstała obok niej i przywitała się z nimi miękkim, eleganckim uśmiechem.
Shermaine nie ruszyła się z miejsca. Wszystkie oczy nowo przybyłych spoczęły prosto na niej.
Spojrzała w górę i zdała sobie sprawę, że widziała te kobiety na przyjęciu w hotelu zeszłej nocy. Chwaliły jej piękno w twarz, a potem obgadywały ją za plecami.
Shermaine nie zapomniała, jak nazwały ją „tanią dziwką” w momencie, gdy się odwróciła.
– Shermaine – warknęła Ruth – nie bądź taka niegrzeczna.
Shermaine zachowała uśmiech. – Pani Sutton, pani Marshall, pani Burton. Miło was widzieć.
Trzy panie skinęły jej chłodno.
Wyraz twarzy Ruth w końcu złagodniał. – Peyton, zaprowadź naszych gości do ogrodu. – Następnie zwróciła się do Wendelyn i Shermaine. – Wy dwie chodźcie ze mną.
– Nie idę – powiedziała płasko Shermaine.
– Nawet się nie waż. – Twarz Ruth znowu się zmieniła.
Shermaine posłała jej półuśmiech, myśląc: „Wszystko jedno. W końcu jest jeszcze moją matką, prawda?”. Więc ustąpiła. – Dobrze. Dam ci za wygraną.
Wściekła Ruth prawie zakrztusiła się własnym oddechem.
Ogród był dokładnie taki, jakiego można się spodziewać po starych pieniądzach – idealnie zagospodarowany, z błyszczącym basenem lśniącym w słońcu.
Te kobiety nie miały o czym rozmawiać, poza markowymi ubraniami i torebkami, szminkami i perfumami oraz skandalicznie drogą biżuterią.
Elementy, które nosiły dzisiaj, pochodziły z luksusowych marek – żadna poniżej trzydziestu tysięcy, a niektóre sięgały dobrze ponad setki tysięcy. Projekty były niezaprzeczalnie wykwintne, ale jakoś na nich nawet najbardziej eteryczne elementy wyglądały tandetnie jak diabli.
Shermaine ziewnęła, znudzona na śmierć słuchaniem ich pustych pogaduszek. Dziś miała na sobie białą jedwabną bluzkę włożoną w dżinsy z wysokim stanem, których krój podkreślał wdzięczne linie jej nóg.
Jej dekolt opadał na tyle, by odsłonić piękny łuk jej obojczyków – w równym stopniu zmysłowy i eteryczny.
W tym momencie przybyły nowe osoby. Mieli dać wszystkim masaże głowy i stóp.
Shermaine nie miała na to ochoty. Nie miała cierpliwości, a szczerze mówiąc, gdyby wiedziała, że będzie tak nudno, poszłaby po prostu na górę z Joshuą. Właśnie miała się odwrócić i odejść, kiedy Ruth ją złapała.
– Znowu próbujesz się wymknąć? – zapytała Ruth.
– Daruję sobie masaż – powiedziała Shermaine. – Nie jestem zainteresowana.
– Ich technika jest doskonała. Usiądź i pozwól sobie trochę się zrelaksować – nalegała Ruth.
Shermaine natychmiast zaniemówiła. Naprawdę nie miała ochoty słuchać ludzi, którzy tak naprawdę się nią nie przejmują.
W tym momencie kosmetyczka w mundurze powiedziała: – Panno Shue, proszę się położyć.
Była przynajmniej uprzejma, a Shermaine pomyślała przez chwilę. Nie chcąc utrudniać sprawy kosmetyczce, Shermaine ustąpiła i położyła się.
Kosmetyczka umyła ręce i nałożyła olejek eteryczny, który wydzielał lekki, przyjemny zapach.
Na początku masaż był całkiem przyjemny. Shermaine naprawdę się nim cieszyła. Ale potem kosmetyczka zaczęła naciskać coraz mocniej, a niektóre miejsca bolały jak diabli.
Shermaine kazała jej zwolnić. Kosmetyczka zgodziła się, ale jej ręce pozostały równie szorstkie.
Po chwili ból był zbyt duży. Shermaine otworzyła oczy, a w jej spojrzeniu pojawiło się podrażnienie. Nie mogła już tego znieść i popchnęła kosmetyczkę.
Shermaine nawet nie popchnęła jej mocno, ale kosmetyczka zatoczyła się kilka kroków do tyłu i z pluskiem wpadła prosto do basenu.
















