logo

FicSpire

Niezwyciężony Król Najemników

Niezwyciężony Król Najemników

Autor: Emilyyyyy

Rozdział 5. Jakie Pieniądze?
Autor: Emilyyyyy
8 lis 2025
To było szokujące. Tak szokujące! Rodzina Labenzów była najpotężniejsza w Lightdom City, z ponad trzystuletnią historią. Ich konglomerat był osią gospodarki Lightdom City, a ich imperium biznesowe rozszerzyło się za granicę. Posiadane przez nich aktywa miały niewyobrażalną wartość. Wielu członków ich rodziny było elitami w różnych branżach. Niektórzy byli wysokimi urzędnikami, inni odnosili sukcesy w biznesie, a jeszcze inni byli ekspertami w sztukach walki… Nie byłoby przesadą stwierdzenie, że rodzina Labenzów była niekoronowanym władcą Lightdom City. W porównaniu z rodziną Labenzów, Quinern Group był tylko niepozornym robakiem. Wystarczyło jedno słowo Landona, aby Quinern Group upadł. Albert i Reign nawet nie musieliby kiwnąć palcem. Dlatego Harper i jego podwładni byli oszołomieni i przerażeni do szpiku kości, że Landon osobiście pojawił się, aby pomóc Haylanowi i oświadczył, że Haylan jest honorowym gościem rodziny Labenzów. Zdali sobie sprawę, że zadarli z niewłaściwym facetem i są skazani na zagładę. "Panie Katz, przepraszam. Przysięgam, że w przyszłości zostawię pana Jabera i jego rodziców w spokoju!" – obiecał pospiesznie Harper. "Pan Jaber uratował życie pannie Labenz. Musicie zapłacić cenę za skrzywdzenie jego rodziców!" Landon spojrzał na Harpera z surowym wyrazem twarzy i wyciągnął nóż zza pasa. Błysnął zimny blask. Ręce Harpera i Sama zostały odcięte i upadły na ziemię. Z ran trysnęła krew. "Ahhhhh!" Krzyczeli z bólu. "Padnijcie na kolana i przeproście pana Jabera" – powiedział chłodno Landon. "Panie Jaber, bardzo przepraszam. Proszę, oszczędź mnie." Harper i Sam ze strachu zmoczyli spodnie. Chwycili się za nadgarstki i uklękli z wyrazem bólu, przepraszając na wszystkie strony. Landon, Super Zabójca, był tak potężny, że nie mogli sobie pozwolić na sprzeciw wobec niego. Haylan spojrzał na krew na ziemi i powiedział z marszczeniem brwi: "Idźcie stąd! Nie chcę was więcej widzieć." Harper i Sam byli zachwyceni, że Haylan ich wyciągnie z kłopotów. Podnieśli z ziemi swoje zakrwawione ręce i rzucili się do ucieczki. Inni chuligani natychmiast uciekli z bladymi twarzami. "Banda frajerów!" Landon spojrzał za nimi z pogardą w oczach. Potem rozejrzał się, wręczył Haylanowi wizytówkę i powiedział: "Jeśli znowu cię zaatakują, zadzwoń do mnie. Ja się tym zajmę." "Dobrze. Dziękuję" – odpowiedział Haylan. "Nie ma za co. Uratowałeś pannę Labenz. To czyni cię naszym przyjacielem. Muszę iść na spotkanie. Do zobaczenia." Landon uścisnął dłoń Haylanowi, wsiadł do samochodu i odjechał. W drodze zadzwonił jego telefon. Głos Reign rozległ się po drugiej stronie linii. "Panie Katz, widziałeś go? Jak ci się podoba? Myślisz, że nadaje się na mojego ochroniarza?" Zaraz po wylądowaniu samolotu Reign wysłała swoich podwładnych, aby sprawdzili przeszłość Haylana. Kiedy dotarła do niej wiadomość, że ktoś znęca się nad rodzicami Haylana, natychmiast wysłała Landona, aby im pomógł. Landon spojrzał na Haylana w lusterku wstecznym i odpowiedział spokojnie: "Dobrze walczy, ale to się jeszcze okaże, czy jest wystarczająco dobry, aby być twoim osobistym ochroniarzem. "Nie możemy być zbyt ostrożni, biorąc pod uwagę napięcia w rodzinie w ostatnim czasie. Nie spiesz się z podejmowaniem decyzji." Reign nie mogła się z tym kłócić. Haylan patrzył na Rolls-Royce'a, aż zniknął mu z oczu. Potem wyrzucił wizytówkę Landona. Jako Król Najemników był zbyt dumny, aby prosić kogokolwiek o pomoc. Charlie i Felicia odetchnęli z ulgą, widząc, że ci faceci w końcu odeszli. Opadli na ziemię, dysząc i sapiąc, zlani potem na całym ciele. Po krótkiej chwili Felicia wstała i pospiesznie wciągnęła Haylana do domu, zamykając za nimi drzwi. Charlie usiadł na kanapie i zapalił papierosa. Spoglądając na Haylana, mruknął: "Ty mały gówniarzu, wpakowałeś nas w kłopoty, zanim jeszcze przekroczyłeś próg." "Tato, wszystkim się zająłem." Haylanowi zrobiło się przykro, gdy spojrzał na siwe włosy ojca, i dodał: "Obiecuję znaleźć bezpieczną pracę i zaopiekować się tobą, kiedy będziesz stary i chory. Ożenię się i będę miał dużo dzieci. Będziesz miał z nimi dużo zabawy." Charlie zesztywniał, wpatrując się w Haylana. Emocje w jego oczach się zmieniły. Młodszy Haylan nigdy by czegoś takiego nie powiedział. Charlie poczuł ciepło, a jego oczy zaszkliły się, ale zachował ponurą minę i mruknął: "Ty przemądrzały dupku. Nie uwierzę ci, dopóki nie spełnisz swojej obietnicy. "Mówiłeś to samo osiem lat temu, ale wyszedłeś z domu i nigdy więcej o tobie nie słyszeliśmy! "Lepiej dotrzymaj obietnicy tym razem, bo nigdy więcej nie będziesz musiał nazywać mnie tatą!" Po tych słowach Charlie posłał Haylanowi surowe spojrzenie i wyszedł z trzaskiem. "Charlie, gdzie idziesz?" – zapytała Felicia. "Nie mogę na niego patrzeć. Pójdę zaczerpnąć świeżego powietrza." Z papierosem w ustach Charlie zakrył ręką ranę na głowie i pospiesznie wyszedł. Gdy tylko drzwi się zamknęły, po jego twarzy popłynęły łzy. "To przez papierosa. Nie płaczę" – bełkotał. Charlie wytarł oczy i pospiesznie odszedł. Nie chciał, żeby Haylan i Felicia zobaczyli, jak roni łzy. Minęło osiem lat. Jego syn wrócił żywy i tak bardzo się zmienił. Był w siódmym niebie i nie mógł powstrzymać łez. Felicia to zobaczyła i roześmiała się. "Można płakać. Nie uczyni go to mniej mężczyzną." "Mamo, co się dzieje z tatą?" – zapytał Haylan. "Jest na ciebie zły za to, że zniknąłeś na osiem lat. Nie było dnia, żeby się o ciebie nie martwił. Bardzo za tobą tęsknił i obwiniał cię za to, że nie dzwoniłeś." Felicia zachichotała i kontynuowała: "Ale nie zrozum go źle. On na ciebie naskakuje, ale w głębi duszy troszczy się o ciebie bardziej niż ktokolwiek inny. Często płakał w nocy na myśl, że mogłeś dużo wycierpieć i dać się wykorzystywać innym po wyjściu z domu. Po prostu jest zbyt dumny, żeby mówić, co myśli." Haylan roześmiał się po usłyszeniu tego. Jego ojciec był uroczy na swój sposób. "A tak w ogóle, kim był ten facet o imieniu Landon Katz? To twój przyjaciel?" – zapytała nagle Felicia. "Nie. Przyszedł, żeby spłacić dług wdzięczności w imieniu kogoś innego" – Haylan pokręcił głową. Potem opowiedział Felicii o tym, co wydarzyło się między nim a Reign, ale pominął strzelaninę i zabijanie. Felicia wysłuchała go z poważną miną i zauważyła: "Odetnął tym ludziom ręce bez mrugnięcia okiem. Nie sądzę, żeby to był dobry człowiek. Powinieneś trzymać się od niego z daleka." "Dobrze" – zgodził się Haylan. "W porządku. Musisz być zmęczony podróżą. Idź do swojego pokoju i odpocznij" – powiedziała Felicia. Haylan skinął głową i poszedł do swojego pokoju. Zamarł, gdy otworzył drzwi. Jego pokój był dokładnie taki sam, jak go zostawił osiem lat temu. Na biurku leżały jego ołówki, podręczniki do gimnazjum, naklejki, proca i komiksy… Nawet pożółkłe plakaty filmów i gwiazd, które kiedyś kochał, nadal wisiały na ścianie, przywołując wiele wspomnień. Poza tym pokój był nieskazitelnie czysty. Było oczywiste, że ktoś go często sprzątał. Rozglądając się po swoim starym pokoju, Haylan poczuł gulę w gardle, a jego oczy zaszkliły się. "Twój tata powiedział, że to jest twoje miejsce. Nieważne, gdzie pójdziesz, w końcu wrócisz do domu. Dlatego nie pozwala twojemu rodzeństwu korzystać z twojego pokoju i trzyma wszystko tak, jak to zostawiłeś. Nie chce, żebyś czuł się tu obco, kiedy wrócisz" – powiedziała Felicia. Haylan czuł mieszane uczucia z powodu tych słów, a łzy zamazywały mu wzrok. Odłożył torbę podróżną, usiadł na łóżku i dotknął kołdry. Wszystkie te znajome rzeczy dawały mu poczucie przynależności. Tak właśnie czuło się bycie w domu. Jego umysł się uspokoił. To było takie dobre! Haylan uśmiechnął się. Po odłożeniu rzeczy wyszedł i zapytał: "Mamo, co miesiąc wysyłam pieniądze do domu. Dlaczego nie użyliście tych pieniędzy na zakup nowych mebli?" "Wysyłasz pieniądze do domu?" – Felicia wyglądała na zdezorientowaną. "Nie dostaliście ich?" – Haylan był zaskoczony. "Nie." Felicia pokręciła głową i powiedziała, że przez ostatnie osiem lat nie otrzymali od Haylana ani grosza. Oczy Haylana pociemniały. "Mamo, czy Declan odwiedził ciebie i tatę w ciągu tych ośmiu lat?" Declan Jackett był facetem, który pomagał Haylanowi wysyłać pieniądze do domu. On też pochodził z tej okolicy i Haylan mu ufał. "Nie. Słyszałam, że wyjechał za granicę i zrobił fortunę. Wrócił trzy lata temu i założył firmę handlu zagranicznego oraz firmę deweloperską. Obie firmy są teraz warte dziesiątki milionów." Felicia potrząsnęła ręką i powiedziała oschle: "Dlaczego taki duży szef jak on miałby przychodzić z wizytą do biednych ludzi takich jak my?" Oczy Haylana stały się zimniejsze. Declan pracował za granicą jako zmywacz naczyń, barman i kelner. Żadna z tych prac nie mogła przynieść mu fortuny. Czasami Haylan musiał dawać mu pieniądze, żeby mógł jakoś przeżyć. Nie miało sensu, że jest teraz taki bogaty. Declan pomagał mu co miesiąc wysyłać pieniądze do domu, ale okazało się, że rodzice Haylana nie otrzymali ani grosza. Odpowiedź była oczywista. Declan zatrzymał pieniądze dla siebie.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 5. Jakie Pieniądze? – Niezwyciężony Król Najemników | Czytaj powieści online na FicSpire