Arthur wyszedł z komisariatu tego wieczoru z umysłem zamglonym jak poranna mgła. Ciepła poświata zachodzącego słońca sprawiała, że wszystko wokół wydawało się dziwnie nierealne.
– Czy to naprawdę koniec? Żadnego aresztu, żadnych grzywien? – mamrotał pod nosem, próbując pojąć, jak szybko wszystko się rozwiązało.
Wcześniej strażnik pchnął ciężarną kobietę, co skłoniło Arthura do interwencji i ostate
















