Wesley podszedł do Ryana i rzekł z wdzięcznością: "Panie Marshall, nie wiem, jak mam panu dziękować. Proszę mi powiedzieć, ile jestem winien..."
Ryan machnął lekceważąco ręką. "Nie trzeba. Umówiliśmy się, że to przysługa. Już idę." Bez słowa odwrócił się i odszedł, nie pozostawiając miejsca na dyskusję.
Arthur patrzył z podziwem na jego oddalającą się sylwetkę, zastanawiając się: "Jak to możliwe,
















