Przytłumione światło skrywało twarz Matthew, odsłaniając jedynie ostre, a zarazem eleganckie linie jego sylwetki. Isaac widział go rozpartego na sofie, z wyciągniętymi długimi nogami, beztrosko głaszczącego zielonookiego kota na kolanach. Emanował aurą lenistwa i wyniosłości.
– Siadaj – powiedział Matthew, wbijając wzrok w Isaaca, jego głos był spokojny i władczy. Pod tym przeszywającym spojrzenie
















