logo

FicSpire

Pocałowałam mojego profesora i spodobało mu się to

Pocałowałam mojego profesora i spodobało mu się to

Autor: iiiiiiris

Chapter 2 – Shifting and Combat 101
Autor: iiiiiiris
4 maj 2025
Perspektywa Elli Nie mogłam uwierzyć, że mężczyzna, z którym dzieliłam swój pierwszy pocałunek, był moim profesorem. Nagle poczułam, że ta arena jest za mała. Profesor Colton był niezwykle przystojny i niesamowicie muskularny. Przeskanowałam wzrokiem jego przepiękne szare oczy, zjeżdżając w dół do jego imponującego sześciopaka. Miał potężne ramiona, a wokół bicepsów widziałam drobne żyłki. Jego ciemne, faliste włosy były nieco potargane, otaczając jego szerokie i męskie rysy. Krople potu zbierały się na jego czole i spływały po bokach twarzy, a kolejne perliły się na piersi, ściekając po torsie. Moja twarz momentalnie zaczęła płonąć, gdy szedł w moim kierunku. "Czy mogę ci w czymś pomóc?" Zapytał, unosząc brwi i patrząc mi w oczy. "Przepraszam, dopiero co przeniosłam się na te zajęcia," powiedziałam, pokazując mu wydrukowany plan zajęć. "Jestem Ella…" Spojrzał krótko na plan; cisza zgęstniała między nami, gdy przeniósł wzrok z planu z powrotem na moją twarz. "Możesz dołączyć do pozostałych studentów," powiedział, odwracając się ode mnie. Otworzyłam szeroko oczy, zerkając na pozostałych, którzy wciąż walczyli w swoich wilczych formach. Przełknęłam gulę, która uformowała się w moim gardle. "Właściwie to nie potrafię się przemieniać," powiedziałam szybko, zanim zdążył odejść. Zamarł; przez moment wydawało mi się, że słyszę ciche warknięcie w głębi jego gardła. "Co?" Zapytał tonem niedowierzania i lekkiego zirytowania. Odwrócił się z powrotem i zobaczyłam, że jego szare oczy stały się teraz ciemne i groźne. "Co masz na myśli, mówiąc, że nie potrafisz się przemienić?" "To znaczy... jeszcze nie mam wilka," powiedziałam, mocno przygryzając wargę. Spojrzał w dół na moje usta, wpatrując się, jak nerwowo gryzę dolną wargę. Czułam, jak gorąco krąży po mojej twarzy. Moje serce waliło tak szybko i głośno w mojej piersi, że myślałam, że będzie w stanie je usłyszeć. "Dlaczego jesteś na zajęciach z przemiany i walki, skoro nie potrafisz się przemienić?" "Jestem dobra w walce," odpowiedziałam. "Tylko dlatego, że nie mam wilka, nie znaczy, że jestem niezdolna. Ćwiczę całe życie. Pozwól mi pokazać, co potrafię." "Nie mam czasu na niańczenie," mruknął, brzmiąc niesamowicie zirytowany. "Poza tym," dodał. "Nie mam dla ciebie partnera. Wszyscy moi studenci walczą w swoich wilczych formach." "Mogę z nią trenować," powiedziała wilczyca, która wróciła do swojej ludzkiej formy. Miała miłą twarz; jej włosy były krótkie i ciemne. Jej oczy były duże i brązowe, z długimi rzęsami. Patrzyła na mnie z sympatią i słodkim uśmiechem. "Nie mam nic przeciwko," powiedziała ponownie, przenosząc wzrok ze mnie na profesora Coltona. "W porządku," powiedział. Odszedł bez słowa. "Jestem Becca," powiedziała, wyciągając rękę, by mi ją uścisnąć. Ujęłam ją, odwzajemniając jej uśmiech. "Miło mi cię poznać," odpowiedziałam. "Jestem Ella." "Och, wierz mi, wiem dokładnie, kim jesteś. Słyszałam też, że jesteś jedną z najlepszych wojowniczek w tej szkole. Profesor E. byłby głupi, gdyby cię odprawił." Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu na jej słowa; to był mój pierwszy rok w tej szkole i chyba nie powinnam być zaskoczona, że wieści szybko się rozchodzą. Jestem znana w Elysium ze swojej walki i sprytnego umysłu, ale nie byliśmy w Elysium. Byliśmy w Higali. Największym mieście poza Elysium. "Doceniam twoje miłe słowa," odpowiedziałam, i miałam to na myśli. Chciała powiedzieć coś więcej, ale jej słowa urwały się, gdy usłyszeliśmy inny, bardziej znajomy głos. "No proszę, kogo my tu mamy," zadrwiła Sarah. "Czy to nie ta mała dziwka; przyszła pobawić się z dużymi psami?" Uniosłam brwi; nazwała mnie dziwką? Po tym, jak właśnie przyłapałam ją na całowaniu się z moim chłopakiem? "Chociaż nie powinnam być zaskoczona," powiedziała, jej ton stawał się lodowaty, gdy spojrzała za siebie na profesora Coltona, który wpatrywał się w naszym kierunku ze zmarszczką między brwiami i pogłębiającym się grymasem. "Biorąc pod uwagę, jak bardzo lubisz profesora Coltona; to oczywiste, że przeniosłabyś się na jego zajęcia." "Jestem tu, żeby ćwiczyć swoje umiejętności walki, jak wszyscy inni." To ją rozśmieszyło. "Daj spokój; jedyne umiejętności, które ćwiczysz, to umiejętności swoimi ustami." "Ona jest w rzeczywistości bardzo zdolną wojowniczką," wtrąciła Becca. "To bogate słowa, jak na podrzędną Omegę," warknęła Sarah, powodując, że Becca się wzdrygnęła. "Takich jak ty w ogóle nie powinno się wpuszczać do tej szkoły." Becca wyglądała na naprawdę zranioną jej słowami. "Ble, Sarah, po co w ogóle rozmawiasz z tą Omegą?" Powiedziała inna dziewczyna, stając obok niej. Obie dziewczyny roześmiały się i zobaczyłam, że twarz Becci czerwienieje, gdy spuszcza wzrok. "Omegi to tylko śmieci," zgodziła się Sarah. "Ale gorsza od Omegi jest ktoś, kto nawet nie potrafi przemienić się w wilka. Nic dziwnego, że twój chłopak wolał moje usta od twoich." Weszłam przed Beccę, zasłaniając ją przed wzrokiem innych wilków. "Co ci daje prawo do decydowania, czy Omega jest zdolna, czy nie? Widziałam ją walczącą przed chwilą i wydawała mi się całkiem zdolna. Rozumiem, że jesteśmy w tej szkole, aby się uczyć. Więc nie stwarzajmy sobie nawzajem problemów," powiedziałam, patrząc wokół na ich twarze. "Jeśli chodzi o mojego chłopaka..." powiedziałam, patrząc Sarah w oczy. "Oczywiście nie jest na tyle mężczyzną, żeby sobie ze mną poradzić. Więc jest cały twój." Bez słowa złapałam Beccę za nadgarstek i pociągnęłam ją ze sobą w inną część areny, z dala od tych paskudnych wilczyc. Rzuciłam jeszcze raz spojrzenie na profesora Coltona, gdy przechodziłyśmy obok, i wydawało mi się, że widzę uśmiech igrający w kąciku jego ust. "Dziękuję, że się za mną wstawiłaś," powiedziała Becca cichym tonem, gdy byłyśmy już w pewnej odległości. "Jestem jednak przyzwyczajona do bycia prześladowaną. Omegi nie są tu zazwyczaj lubiane..." Uniosłam brwi, zdziwiona. "Dlaczego?" Zapytałam. "Niektórzy z najlepszych wilków, jakich znam, to Omegi. Są niesamowicie mili i autentyczni. Nie pozwól, żeby tacy prześladowcy jak tamte sprawili, że pomyślisz inaczej." Uśmiechnęła się do mnie szeroko; czułam, że poczuła się o wiele lepiej. "Oczywiste jest, że niektórzy tutaj nie rozpoznają cię jako córkę Alfy Bastiena. Pokażmy im, co potrafisz!" Uśmiechnęłam się na jej słowa; to brzmiało jak doskonały pomysł. Nie potrafiłam przemienić się w wilczą formę, co oznaczało, że musiałam zaimponować im w inny sposób. Stanęłam naprzeciwko Becci, przyjmując pozycję, w której czułam się najbardziej komfortowo. Wkrótce obie walczyłyśmy. Udało jej się uniknąć większości moich ataków. Jednak bardzo się powstrzymywałam. Nie chciałam jej skrzywdzić. Z łatwością unikałam jej ataków; nie mogła się do mnie nawet zbliżyć. Czułam na sobie wzrok innych uczniów, ich usta były otwarte, gdy robiłam akrobatyczny ruch. Coś, czego na pewno nikt z nich się nie spodziewał. Zrobiłam salto w przód, wyciągając nogi i celowo omijając Beccę o włos. Chociaż wystraszyło ją to na tyle, że zatoczyła się do tyłu i straciła równowagę. Chwyciłam kulę ze ściany broni, szybko nią kręcąc w dłoniach, robiąc salto i obrót. Uniknęła pierwszego ataku, myśląc, że celuję jej w głowę, podczas gdy w rzeczywistości celowałam w jej stopy. Więc spróbowała uniknąć, ale zamiast tego potknęła się, upadając ponownie na ziemię. Lekko nadepnęłam jej na pierś, przyciskając ją do ziemi z kulą skierowaną prosto w nią. Wpatrywała się we mnie z podziwem; wszyscy westchnęli. Rozejrzałam się, prawie zapominając, że jest publiczność. Nikt z nich nie odezwał się przez długi czas, aż kilkoro z nich zaczęło klaskać. Potem prawie wszyscy zaczęli wiwatować. Wszyscy oprócz Sarah i jej przyjaciółki. Uśmiechnęłam się zadowolona, zdejmując stopę z Becci i pomagając jej wstać. "To było niesamowite!" Wychrypiała, wpatrując się we mnie szerokimi oczami. "To nic takiego," wzruszyłam ramionami, odkładając kulę z powrotem na stojak. Odwróciłam się, aby zobaczyć profesora Coltona, który wpatrywał się we mnie; jego ramiona były skrzyżowane na piersi, a jego twarz była pozbawiona wyrazu. Zanim zdążyłam do niego podejść i zapytać, co o tym myśli, usłyszałam sygnały dźwiękowe rozchodzące się po arenie. Zmarszczyłam brwi, zdając sobie sprawę, że to dzwonią telefony wszystkich. Gdy wszyscy zaczęli sprawdzać swoje telefony, usłyszałam westchnienia i zobaczyłam zszokowane miny. Becca zakryła usta ręką, wpatrując się we własny telefon. "Co się dzieje?" Zapytałam, zerkając przez jej ramię. Gdy tylko zobaczyłam, na co wszyscy patrzą, moje serce runęło do żołądka. To było zdjęcie mnie… całującej się… z profesorem Coltonem.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 2 – Shifting and Combat 101 – Pocałowałam mojego profesora i spodobało mu się to | Czytaj powieści online na FicSpire